Trochę brakuje odpowiedzi w tym tekście i jest w nim trochę nieścisłości… Zaatakowali, bo zorganizowały to środowiska wokół Autonomów. Oczywiście, że organizatorzy nie widzieli problemu (poza wizerunkowym dla siebie).
Tłumaczenia policji są absolutnie niedorzeczne i pokazują skalę kapitulacji państwa wobec faszystów już w tamtym momencie. Z drugiej strony faktycznie przez chwilę SM nawet sprawiała wrażenie, jakby próbowała powstrzymać wyjście z głównej kolumny marszu na wysokości Skorupki. Spora cześć atakujących wyszła jednak wcześniej, na Hożą. Nie obrzucali też budynku mołotowami, używali rac i wystrzeliwanych rac morskich (pierwsza poszła dokładnie w moje okno zresztą, ale było osłonięte banerem).
Z popularnych absolutnie fałszywych mitów; nie było żadnych banerów, które mogły ich sprowokować (na wielu zdjęciach widać, że budynek był w ramach zabezpieczenia obwieszony odwróconymi tyłem banerami reklamowymi), nie było też nic w marsz rzucane, jeśli nie z lepszego powodu to dlatego, że wymagałoby to istotnego przekroczenia rekordów olimpijskich w rzucie czymkolwiek. Atak był zupełnie nie sprowokowany, był przygotowany i przez ponad 20 minut odpierany przez ekipę w środku, przy całkowitej bierności policji, która ewidentnie na niego pozwoliła, próbując rozwiązać swój problem ze skłotami w centrum. Do działań zmobilizowały ich dopiero naciski z samej góry hierarchii, zaskakujące gdzie się mogą znaleźć sympatycy takich miejsc. Bitwa trwała w sumie pewnie z pół godziny, ranni byli głównie z ich strony, po naszej poza stratami materialnymi głównie PTSD, bycie w budynku, który ktoś próbuje podpalić albo wedrzeć się do środka nie jest najprzyjemniejszym doświadczeniem. Na plus - z tego co pamiętam mieliśmy za tą bitwę pozytywną recenzję w kibolskim zinie, wygrane starcie 30:200 to coś co moglibyśmy celebrować.
Dzięki za tak rzeczową, obiektywną odpowiedź, @harc! Soli za “niezamówiony chrzest bojowy”.
naciski z samej góry hierarchii, zaskakujące gdzie się mogą znaleźć sympatycy takich miejsc
– nie odpowiadaj, lecz zgaduję, że mogło biegać o Dziewula?
Tak czy owak, obok niego są inni, co są albo otwartymi przeciwnikami Idei Wolności, albo cynicznymi graczami po Machiavellim – skłot czy dwa jako tzw. wentyl bezpieczeństwa, tj. pod kontrolą, może sobie istnieć, więc będą grali przyjaciół, lecz Ideologia Wolnościowa nie ma prawa wejść do mainstreamu, ani nawet poszerzać okna Overtona.
Kłopot polega na tym, że załogom, które dają się rozgrywać, rzeczywiście raczej niestety nie uda się stworzyć “nowej jakości cywilizacyjnej”, o ile warunki wokół nie będą “cieplarniane”, co tutaj stanowi “podejrzaną anomalię”. To, bywa, początek spirali [krypto]militaryzacji i maczyzacji, gdyż uodpornić obiekt/byt na infiltrację oznacza znacząco się utwardzić, skąd przestaje być to przestrzeń przyjazna, włączająca i bezpieczna dla Osób Wrażliwych.
Trochę brakuje odpowiedzi w tym tekście i jest w nim trochę nieścisłości… Zaatakowali, bo zorganizowały to środowiska wokół Autonomów. Oczywiście, że organizatorzy nie widzieli problemu (poza wizerunkowym dla siebie).
Tłumaczenia policji są absolutnie niedorzeczne i pokazują skalę kapitulacji państwa wobec faszystów już w tamtym momencie. Z drugiej strony faktycznie przez chwilę SM nawet sprawiała wrażenie, jakby próbowała powstrzymać wyjście z głównej kolumny marszu na wysokości Skorupki. Spora cześć atakujących wyszła jednak wcześniej, na Hożą. Nie obrzucali też budynku mołotowami, używali rac i wystrzeliwanych rac morskich (pierwsza poszła dokładnie w moje okno zresztą, ale było osłonięte banerem).
Z popularnych absolutnie fałszywych mitów; nie było żadnych banerów, które mogły ich sprowokować (na wielu zdjęciach widać, że budynek był w ramach zabezpieczenia obwieszony odwróconymi tyłem banerami reklamowymi), nie było też nic w marsz rzucane, jeśli nie z lepszego powodu to dlatego, że wymagałoby to istotnego przekroczenia rekordów olimpijskich w rzucie czymkolwiek. Atak był zupełnie nie sprowokowany, był przygotowany i przez ponad 20 minut odpierany przez ekipę w środku, przy całkowitej bierności policji, która ewidentnie na niego pozwoliła, próbując rozwiązać swój problem ze skłotami w centrum. Do działań zmobilizowały ich dopiero naciski z samej góry hierarchii, zaskakujące gdzie się mogą znaleźć sympatycy takich miejsc. Bitwa trwała w sumie pewnie z pół godziny, ranni byli głównie z ich strony, po naszej poza stratami materialnymi głównie PTSD, bycie w budynku, który ktoś próbuje podpalić albo wedrzeć się do środka nie jest najprzyjemniejszym doświadczeniem. Na plus - z tego co pamiętam mieliśmy za tą bitwę pozytywną recenzję w kibolskim zinie, wygrane starcie 30:200 to coś co moglibyśmy celebrować.
Dzięki za tak rzeczową, obiektywną odpowiedź, @harc! Soli za “niezamówiony chrzest bojowy”.
– nie odpowiadaj, lecz zgaduję, że mogło biegać o Dziewula?
Tak czy owak, obok niego są inni, co są albo otwartymi przeciwnikami Idei Wolności, albo cynicznymi graczami po Machiavellim – skłot czy dwa jako tzw. wentyl bezpieczeństwa, tj. pod kontrolą, może sobie istnieć, więc będą grali przyjaciół, lecz Ideologia Wolnościowa nie ma prawa wejść do mainstreamu, ani nawet poszerzać okna Overtona.
Kłopot polega na tym, że załogom, które dają się rozgrywać, rzeczywiście raczej niestety nie uda się stworzyć “nowej jakości cywilizacyjnej”, o ile warunki wokół nie będą “cieplarniane”, co tutaj stanowi “podejrzaną anomalię”. To, bywa, początek spirali [krypto]militaryzacji i maczyzacji, gdyż uodpornić obiekt/byt na infiltrację oznacza znacząco się utwardzić, skąd przestaje być to przestrzeń przyjazna, włączająca i bezpieczna dla Osób Wrażliwych.