Uzbrojeni bojownicy druzyjscy w południowo-zachodniej Syrii stawiają opór wezwaniom nowego przywódcy kraju do złożenia broni, decydując się zamiast tego na utrzymanie własnych sił obronnych.

Bojownicy powiedzieli, że odparli noworoczny atak sił lojalnych wobec de facto syryjskiego przywódcy Ahmeda al-Sharaa kilka kilometrów od Suwayda, ośrodka populacji druzyjskiej w pobliżu granicy z Jordanią.

„Siły przybyły w sylwestra, gdy ludzie byli w pracy lub zajęci świętowaniem. Wykorzystali ciemność nocy, przywożąc ze sobą sprzęt wojskowy” - powiedział Marwan Alrizq, dowódca druzyjski.

„Odmawiamy każdemu wjazdu tą drogą, ponieważ tak się nie robi. Musi być koordynacja na najwyższym szczeblu. A siły muszą wejść przebrane za cywilów” - powiedział, dodając, że są gotowi współpracować z Damaszkiem.

Druzowie to grupa religijna i etniczna, która występuje głównie wzdłuż granic Libanu, Syrii i Izraela.

Wielu Syryjczyków i mocarstw zagranicznych obawia się, że Hay’at Tahrir al-Sham (HTS), siła, która przewodziła odsunięciu Baszara al-Assada, może narzucić krajowi surowe rządy islamskie i zagrozić grupom mniejszościowym, takim jak Kurdowie, Druzowie, Chrześcijanie i Alawitowie.

Sharaa, powszechnie znany jako Abu Mohammed al-Jolani, spotkał się w grudniu z libańskim przywódcą Druzów Walidem Dżumblatem.

„Bycie częścią środowiska islamskiego nie oznacza wykluczenia innych sekt. Wręcz przeciwnie, naszym obowiązkiem jest ich chronić” — powiedział Sharaa podczas ich spotkania.

Wezwał również wszystkie grupy zbrojne do rozbrojenia i przyłączenia się do armii narodowej, aby poddać całą broń kontroli państwa.

Chekib Azzam, dowódca prawie 7000 bojowników w Suwayda, powiedział, że nie są gotowi zaufać rządowi.

Druzowie mówią, że ich niechęć nie oznacza, że chcą odłączyć się od kraju.

„W mediach i mediach społecznościowych mówiono o nas, że jesteśmy grupą separatystów i chcemy państwa. Gdybyśmy chcieli stworzyć państwo druzyjskie, zrobilibyśmy to w epoce sułtana al-Atrasha” — powiedział aktywista Majid al-Chabah, odnosząc się do wpływowej postaci druzyjskiej, która była syryjskim nacjonalistą i przewodziła powstaniu przeciwko Francuzom podczas I wojny światowej.

„To zaszczyt być lojalnym wobec Syrii. Wszyscy czujemy się syryjskimi Arabami. Jesteśmy przeciwni temu pomysłowi i wszystkim plotkom rozpowszechnianym na nasz temat, jakbyśmy my, mieszkańcy Suwaydy, byli separatystami. Nigdy” — dodał.

Takhrid al-Hajjari, inny aktywista ze społeczności druzyjskiej, zgodził się.

„Mamy nadzieję, że przyszły rząd będzie rządem cywilnym, który chroni prawa wszystkich obywateli. Chcemy, aby nasi bracia z Suwaydy i wszystkich innych części Syrii połączyli siły” — powiedziała.

„My, jako ludzie z Suwayda, nie możemy pracować bez Qamishli, a Qamishli nie może pracować bez Tadmur, Homs czy Aleppo. Dlatego jesteśmy Syryjczykami, a lojalność narodowa jest naszym pierwszym i ostatnim priorytetem” – dodał.

Zapewnienie ochrony mniejszościom i grupom religijnym było jednym z głównych tematów dyskusji, gdy minister spraw zagranicznych Niemiec Annalena Baerbock i jej francuski odpowiednik Jean-Noel Barrot spotkali się z Sharaa w Damaszku w piątek.

„Grupy etniczne i religijne, obejmujące zarówno mężczyzn, jak i kobiety, muszą zostać uwzględnione w procesie konstytucyjnym i w przyszłym rządzie syryjskim” – powiedziała Baerbock.

Była to pierwsza podróż najwyższych rangą urzędników europejskich do Syrii od upadku Baszara al-Assada w zeszłym miesiącu.