Po dekadach rewolucji obyczajowej Zachód zaczyna dostrzegać, że wolność bez reguł przynosi więcej cierpienia niż szczęścia.
Zmiana trendu
Na zagrożenia związane z pornografią od lat wskazuje Federacja Katolickich Stowarzyszeń Rodzinnych w Europie (FAFCE), która aktywnie lobbowała w UE za ograniczeniem dostępu do pornografii. Jej przewodniczący, Vincenzo Bassi, stwierdził:
„Z zadowoleniem przyjmujemy wszystko, co wspiera rodziców jako głównych wychowawców. Treści pornograficzne poważnie szkodzą emocjonalnemu i seksualnemu rozwojowi dzieci, stojąc w sprzeczności z rolą wychowawczą rodziny”.
Co istotne, stanowisko FAFCE znajduje potwierdzenie w badaniach naukowych. Wczesna ekspozycja na pornografię może prowadzić do uzależnień i kompulsywnych zachowań seksualnych, utrudniających rozwój emocjonalny oraz budowanie zdrowych relacji. Wśród 16-latków niemal co czwarty ogląda pornografię codziennie, a 15% studentów deklaruje uzależnienie.
Paradoks millenialsów
Zachód, choć wciąż rządzony przez partie głównego nurtu, które jeszcze niedawno afirmowały całkowitą wolność seksualną, dziś zaczyna wracać do rozsądku. Przez lata wszystko, co Kościół mówił na temat seksualności, było traktowane jako przejaw zacofania, średniowiecznego myślenia lub lęku przed nieuchronną emancypacją kobiet. Te czasy jednak minęły.
Już afera #MeToo pokazała, że relacje seksualne pozbawione reguł często prowadzą do tragedii. Dziś coraz wyraźniej dostrzegamy, że skrajny libertynizm, wsparty przez rewolucję technologiczną, przynosi cierpienie nie tylko dzieciom, lecz także dorosłym – zwłaszcza w postaci narastającej samotności.
Otrzeźwienie polityków nie jest przypadkowe. Twarde dane socjologiczne pokazują, że połączenie technologicznego przyspieszenia i radykalnego indywidualizmu, podszytego ideologią seksualnej „wolności”, to prosty przepis na nieszczęście.
W książce Pokolenia Jean Twenge przedstawia wstrząsający obraz amerykańskiego społeczeństwa. Pierwszymi ofiarami sprzężenia liberalizmu światopoglądowego z pornografią i wszechobecnym internetem są tzw. millenialsi – osoby dziś w wieku od 29 do 44 lat.
To paradoksalne pokolenie. Miało największe możliwości w dziejach: globalne podróże, masowy dobrobyt, dostęp do internetu, który umożliwia kontakt z każdym człowiekiem na świecie. A jednak to właśnie millenialsi są bardziej samotni, mniej aktywni seksualnie, rzadziej zawierają małżeństwa i częściej niż poprzednie pokolenia cierpią na zaburzenia psychiczne.
„Ponad dwa razy więcej millenialsów niż ich rodziców nie uprawiało seksu między 20. a 29. rokiem życia – mimo życia w czasach rewolucji seksualnej” – zauważa Twenge.
Powrót porządku?
Skoro borykamy się dziś z globalnym chaosem w relacjach – nie tylko romantycznych – może nadszedł czas, by poszukać ratunku w porządku? Czyżby świat, który uznaliśmy za przeszłość, miał okazać się jedyną drogą do szczęścia?
Nie sposób tego przesądzić, ale coraz trudniej uznać podobne postulaty za wyraz naiwności. Nawet jeśli piszę te słowa z pamięcią o kolejnej skandalicznej Paradzie Równości w Warszawie, podczas której sataniści maszerowali ramię w ramię ze społecznością LGBT+, pod przewodnictwem rozradowanego niedoszłego prezydenta Polski.
Z tej perspektywy ten cokolwiek osobliwy tłum przestaje być synonimem postępu i przyszłości, ale paradą żałobników, którzy powoli zyskują świadomość, że coś radykalnie poszło nie tak, jak im obiecywano.
Cytowana już Jean Twenge dostarcza danych, które takie obserwacje tylko potwierdzają. W swojej książce Pokolenia szuka przyczyn złego stanu psychicznego millenialsów i choć rozważa kilka hipotez, najbardziej przekonująca wydaje się ta, która brzmi jak socjologiczne potwierdzenie chrześcijańskiej wizji natury ludzkiej.
„Ludzie przed trzydziestką, którzy żyją w związkach małżeńskich, rzadziej cierpią na depresję niż single. Są też szczęśliwsi: 44% żonatych mężczyzn i zamężnych kobiet w wieku 26–29 lat deklaruje, że są bardzo szczęśliwi. Wśród osób, które nigdy nie zawarły małżeństwa, taki stan deklaruje tylko 23%” – pisze Twenge.
Oczywiście korelacja nie oznacza automatycznie przyczynowości. Wiadomo jednak, że statystycznie osoby żyjące w małżeństwach częściej deklarują wyższy poziom szczęścia.
I to nie wszystko. Twenge przytacza podobną zależność w przypadku religijności: „Wśród millenialsów w wieku 26–29 lat aż 39% uczestniczących w nabożeństwach co najmniej raz w miesiącu uznało się za bardzo szczęśliwych. Wśród osób praktykujących rzadziej – tylko 26%”.
Wniosek autorki jest jasny: „Małżeństwo i religijność są trafnymi predyktorami szczęścia, a fakt, że wielu millenialsów z nich rezygnuje, może wyjaśniać pogarszający się stan ich zdrowia psychicznego”.
Rzeczywistość zweryfikowała więc obietnice rewolucji seksualnej. Wyzwolenie z rodzinnych więzi i norm miało przynieść szczęście – a przyniosło cierpienie. Okazuje się, że to właśnie życie według określonego wzorca – w związku małżeńskim i w ramach religii – sprzyja poczuciu spełnienia. Stało się coś dokładnie odwrotnego, niż przewidywali zwolennicy wyzwolenia.
Zwrócił na to uwagę także Zygmunt Bauman – z pewnością nie nostalgiczny apologeta świata sprzed rewolucji:
„Być może ci starzy i ponoć staroświeccy towarzysze seksu – miłość, bezpieczeństwo, trwałość – byli jego niezbędnym wsparciem (nie dla technicznej perfekcji, lecz dla czerpania z niego satysfakcji)”.
Mówiąc krótko: idzie nowe – choć przypomina raczej to, co stare i sprawdzone.
Co to za bzdury… Tyle rzeczy tutaj można łatwo podważyć, że aż mi szkoda osób, które takie teksty biorą na poważnie. 😒
Nie było gdzieś tutaj w komentarzach deklaracji że treści z klubu jagiellońskiego powinny być opatrzone dodatkowym komentarzem?
Co do samej zawartości merytorycznej to trochę takie zero / jedynkowe spojrzenie na relacje międzyludzkie totalnie ignorujące wpływ mediów społecznościowych samych w sobie na relacje społeczne i ogólną sytuację polityczno gospodarczą. Pornografia może być najwyżej z jednym z czynniki odpowiedzialnym za pogłębianie się omawianego zjawiska.
Tak jak w poprzedniej dyskusji, rzeczy z KJ pojawiają się tylko w c/ChD. Komentarze krytyczne uważam że powinny należeć do komentujących, a nie być wymuszane jakąś zasadą serwera/portalu.
Chociaż zgodzę się, że ten artykuł wyrabia wyjątkowe akrobacje merytoryczne.
Nie przypominam sobie.