Cześć, mam może dziwne pytania, bo nigdy nie skłotowałem ani nie mieszkałem, ale nie zaszkodzi zapytać.
Otóż zastanawiam się jakie budynki w świetle prawa mogłyby zostać przez władze uznane za nielegalnie nabyte. I jak ktoś z władzy się o tym by dowiedział, że jakiś budynek został zeskłotowany? (ktoś złożył zaskarżenie czy co?) Co wtedy robią, gdy widzą już skłot i jego społeczność? Znajdują na siłę właścicielów, czy co? (zależy to chyba do kogo ten pustostan “należy”) Gdy “działania prawne” przeciw skłotowi zostaną podjęte to rusza wtedy proces eksmisji? Co wtedy robić? Jak stawiać opór? Jeśli psom nie uda się eksmitować to czy sprawa idzie gdzieś do sądu? I co wtedy grozi skłotersom, tzn. jakieś kary? usiłowanie wyrzucenia czy też nawet mogą zawinąć i wsadzić do paki? Te pytania nie dają mi spokoju. Z góry przepraszam za moją ciekawość i dużą dozę niedoinformowania.
Znalazłem jeden wrzucony tu artykuł, ale był on raczej reportażem opisującym jeden specyficzny przypadek, dlatego postanowiłem zostawić post.
Skłotowanie nie jest przestępstwem. Jest to poprostu mieszkanie bez umowy. Nie ściga się tego z urzędu. Jedyne co to właściciel nieruchomości może cywilnie założyć sprawę o eksmisję. Prawo lokatorskie jest ponad prawem własności i właściciel musi się do niego dostosować.
Ba, jakby się uprzeć to jeśli pustostan stoi bardzo długo i tworzy np. Szkody dla innych to można właściciela pozwać i sąd może odebrać nieruchomość. Tak robią np. wspólnoty, jeśli mieszkanie stoi puste, co wychładza budynek, uniemożliwia remonty,czy stanowi zagrożenie budowlane lub inne. I to już jest karalne. Przestańmy więc traktować skłotersow jak przestępców bo jest dokładnie na odwrót. To właściciele porzuconych nieruchomości stanowią społeczne zagrożenie.
Tak samo zresztą jak prawo do zdrowia: nie możesz sprzedać np. Swojej nerki.