Praca w Żabce jest bardzo ciężka mimo, że z punktu widzenia konsumenta się tego nie dostrzega. Masa osób pracuje na czarno, bez żadnej umowy (nawet słownej) z zarobkami poniżej minimalnej krajowej (osobiście dostawałem 12zł/h). Osoby które mają szczęście i posiadają umowę są już zmuszone do chorej tyrki za minimalną krajową brutto. Pracownik/ca Żabki musi robić miliard czynności na raz, a jak jest sam/a na sklepie to tylko pozostaje mu współczuć. Trzeba jednocześnie obsługiwać klientki/klientów, robić hot dogi i dokładać towar, sprzątać, a rano dodatkowo trzeba zmieniać gazetki na nowe. W końcu “mały duży sklep”. Sklep jest mały, ale pojedyncze osoby pracujące ma na głowie więcej zadań niż jakby pracowały w super markecie. Pracownice/y Żabki są zmuszeni do pracowania 9h dziennie. W teorii. Podczas tych 9h (bardzo często nawet 12) nie przysługuje żadna przerwa. Pracownik/ca może iść do toalety, coś zjeść, ewentualnie na papierosa tylko w wypadku jak nie ma klientów/ek. Wyobraź sobie, że palisz szluga przed sklepem dopiero po 6h pracy, bo już nie ma ruchu na sklepie. Zdążysz złapać trzy buchy i widzisz osobę która się zbliża do sklepu. Co musisz zrobić? Oczywiście zgasić papierosa, wrócić do sklepu i obsłużyć osobę która przyszła zrobić zakupy, a po chwili w sklepie jest pełna kolejka… Żabka odgórnie też ma narzucone na ajenta chore standardy, sklep musi być prowadzony wręcz IDEALNIE. Ajent/ka ma wybór - albo sam się przyłożyć do pracy, zostawać po godzinach i ogarniać wszystko; albo wyzyskiwać pracownice/ka i zrzucać wszystko na jej/jego bary. To jest oczywiste które rozwiązanie jest prostsze i mniej kosztuje. Kończąc zmianę sklep musi być idealnie zaopatrzony, posprzątany, podłoga, roller itd. umyte, co sprawia, że osoba pracująca bardzo często musi pracować dłużej niż wynosi zmiana, by to ogarnąć. Jak się okazuje w bardzo wielu przypadkach za nadgodziny nie są jej/jemu wypłacane pieniądze. Oszustwa pod względem wypłat są tutaj na porządku dziennym. Co jakiś czas do Żabki przyjeżdża agent/ka sprawdzając sklep, robiąc zdjęcia i wysyłając je wyżej. Przy tym też musi na pracownice/ka spaść lawina zadań które musi wykonać przy już dużym nakładzie obowiązków. Jest tam nawet taki system jak “tajemniczy klient”. Pracownik/ca Żabki (nie kasjer/ka!) przychodzi w cywilu do sklepu i korzysta z usług. Czasami zdarzy się też jakaś “prowokacyjna” sytuacja mająca na celu sprawdzić zachowanie osoby za kasą. O patologii która występuje w Żabce można by pisać bardzo długo, dlatego ten temat będę kontynuował w późniejszym terminie. Wyczekujcie kolejnych postów. Mam do was jedną prośbę. Bądźcie wyrozumiałe/li dla osób które tam pracują. Nie dawajcie tym osobom kolejnych zbędnych zadań, nie bądźcie upierdliwi/e, dajcie dopalić papierosa na spokojnie.
kwestia sporna. wiele zależy od ajenta, ale bardzo często pracownicy są obarczeni konsekwencjami i muszą ponosić koszty. pracownicy na pewno odpowiadają za ilość alkoholu, papierosów, wkładów tytoniowych
Zgadza się, że pracownicy płacą za alkohol, wyroby tytoniowe. Artykuły te nie są w zasięgu kupującego a ajent zawsze mówi : przecież samo nie znikło. Tylko co jeśli ajent sam pali, pije alkohol. Po co ma za to płacić, jak mogą to pokryć pracownicy ?