Rząd przeznaczy w dwa lata prawie 34 mld zł na odbudowę ochrony ludności i obrony cywilnej. Minister Marcin Kierwiński zapowiedział szybkie wsparcie samorządów i inwestycje w infrastrukturę krytyczną.
No nie wiem czy zawsze. Ciężko jest zbudować bunkier pod istniejącym budynkiem, czy ogólnie w gęstej tkance miejskiej. Znacznie łatwiej uwzględnić go w wymogach budowlanych, a wtedy powstają siłami deweloperów (i kosztem cen mieszkań/lokali), na przestrzeni bardzo wielu lat.
A społecznie są takie same zaniedbania sięgające spokojnie 30 jeśli nie więcej lat. Ogólnie przeraża mnie perspektywa, że jakiekolwiek systemy, które teoretycznie powinno zapewniać państwo i samorządy mogą faktycznie zostać przetestowane, efektem była by prawie gwarantowana katastrofalna porażka, czegokolwiek czego “społeczeństwo obywatelskie” nie zdąży jakimś cudem załatać.
Zawsze w sensie że jak jest wola i pieniądze to robi się przetarg i się buduje. Problemy techniczne też są, ale można je jakoś omijać.
Po prostu chodzi mi o to że państwo jak zawsze nie widzi ludzi na samym dole, nie wie jakimi potencjałami dysponują i co mogliby zrobić przy odpowiedniej koordynacji – a przecież to na poziomie wsi czy bloku tak naprawdę ma szansę uratować życia.
No nie wiem czy zawsze. Ciężko jest zbudować bunkier pod istniejącym budynkiem, czy ogólnie w gęstej tkance miejskiej. Znacznie łatwiej uwzględnić go w wymogach budowlanych, a wtedy powstają siłami deweloperów (i kosztem cen mieszkań/lokali), na przestrzeni bardzo wielu lat.
A społecznie są takie same zaniedbania sięgające spokojnie 30 jeśli nie więcej lat. Ogólnie przeraża mnie perspektywa, że jakiekolwiek systemy, które teoretycznie powinno zapewniać państwo i samorządy mogą faktycznie zostać przetestowane, efektem była by prawie gwarantowana katastrofalna porażka, czegokolwiek czego “społeczeństwo obywatelskie” nie zdąży jakimś cudem załatać.
Zawsze w sensie że jak jest wola i pieniądze to robi się przetarg i się buduje. Problemy techniczne też są, ale można je jakoś omijać.
Po prostu chodzi mi o to że państwo jak zawsze nie widzi ludzi na samym dole, nie wie jakimi potencjałami dysponują i co mogliby zrobić przy odpowiedniej koordynacji – a przecież to na poziomie wsi czy bloku tak naprawdę ma szansę uratować życia.