Nie wydaje mi się, że ktokolwiek “wygra z Kaczyńskim”. To bzdurne postawienie problemu.
Jak Kaczyńskiego zabraknie wreszcie, prawica się posypie – już trzeszczy w szwach. Mam nadzieję, że do tego czasu silna, sensowna lewica się wykształci, i wykorzysta taki moment.
A bardziej serio - jaka choroba wygra z Kaczyńskim za dwa lata?
gdzie diabeł nie może, tam babę pośle?
Znaczy mam wiarę w feminizm w tej kwestii.
Nie wydaje mi się, że ktokolwiek “wygra z Kaczyńskim”. To bzdurne postawienie problemu.
Jak Kaczyńskiego zabraknie wreszcie, prawica się posypie – już trzeszczy w szwach. Mam nadzieję, że do tego czasu silna, sensowna lewica się wykształci, i wykorzysta taki moment.
Ale ta nadzieja nie jest specjalnie silna.