Nie trolluje, nie chcę wchodzić w detale obecnego konfliktu i głębszej dyskusji nad nim samym. Ciekaw jestem jak osoby tutaj widzą rozwiązywanie takich konfliktów w przyszłości, szczególnie w sposób wolnościowy. Ja po prostu tego nie widzę i jest to dla mnie kolejny argument za zupełnym rozdźwiękiem między anarchistyczną teorią a życiem.
Zaczynanie procesów od nowa za każdym razem prowadzi w mojej opinni właśnie do takich sytuacji, czesciowo dla tego ze ludziom się odechciewa w pewnym momencie. Robienie w kółko tego samego po prostu męczy
Mam po prostu inną diagnozę tego problemu - tj. że problemem nie jest zaczynanie od początku tylko brak realnej woli mediacji (nie wiem po co te spotkanai się ciągną kiedy nawet zewnętrzni mediatorzy są źle traktowani) i brak konsekwencji ze strony innych grup. Czy właśnie sprowadzanie tego do spotkań wąskiego grona i następnie wojen na oświadczenia których często nie da się zweryfikować.
A po zachowaniu FA i Rozbratu się w tym wręcz utwierdziłem. Można zrobić jesień średniowiecza i mieć propsy od krajowych szefów anarchizmu, więc konsekwencje są póki co zerowe.