Witajcie. Na wstępnie zaznaczam że popieram wolną Ukrainę, prawo społeczeństwa do wyboru w którą stronę chcą iść, czy wschód czy zachód, i niezależność od obcych imperiów. Niektórzy dostają sraczki jak się tego nie napisze przy trudnym temacie.
Tak sobie czytam o Ukrainie, i tym co sie tam działo przez ostatnią dekadę. Pierwsze moje pytanie jest takie, czy w ogóle w społeczeństwie jest opór przeciwko coraz mocniejszym i wyraźniejszym grupom neonazistowskim jak Azov i podobne. Widzę że mają one ogromne fundusze wpływy, i nawet nie kryją się ze swoimi poglądami. Jest tam jakaś odpowiedź społeczna, jakieś środowiska anarchistyczne, antyfaszystowskie czy humanitarne walczące o prawa jednostki a nie kult narodu?
Drugie pytanie jest takie, jak odbierać fakt, że Ukraina wybiela swoją historie, wymazując dokonania nazistów (jak chociażby zakazywanie książek, w tym jednej dobrej historycznej tylko dlatego że wspomina o masakrowaniu dzieci przez banderowców).
Patrząc na to jaki kurs Ukraina obrała parę lat temu, to mogą być kukułczym jajem USA, które dostając się do Europy będzie od środka ją zatruwać. Oczywiście to czarny scenariusz. A jak to mawiał Einstein: "Nacjonalizm jest chorobą wieku dziecięcego. Ludzkość musi go przejść niczym odrę. "
Może zabrzmi trochę defensywnie, ale bardzo nie mam nastroju, a jednocześnie mam wrażenie, że to zauważanie u innych problemów, które u nas są równie duże.
Dzięki za odpowiedź. Przy okazji, Ford Trump był tylko wymysłem medialnym, niczym więcej. Nawet ambasador USA przyznała że nic takiego nie było nigdy brane pod uwagę.