• kwj
    link
    1
    edit-2
    9 months ago

    Ale nikt nie pisze o pełnym rozdrobnieniu. Nie ma co iść w skrajność. Zresztą jakoś Niderlandy i Belgia często bez rządów mają sie dobrze.
    Wyborcy Lewicy, 3D i PO też nie mają takich dylematów, bojkot wyborów to też walkower dla nich. Niektórzy nie widzą sensu w głosowaniu na jedną z dwóch opcji, a tak od dawna wygląda ten cyrk. I ja ich całkowicie rozumiem. Szczególnie tych, którzy np. chcą wyjechać z tego kraju (pewnie głównie młodzi), po co mają się nim przejmować. Chociaż wybory to jest szybka sprawa i poświęcenie tej godziny czy dwóch na latarnika wyborczego i głosowanie, raz na 4 lata to nie jest coś trudnego i czasochłonnego.

    • @miklo
      link
      29 months ago

      Na okres bez rządu (czy racze okres rządu, który leci na takim “autopilocie” w oczekiwaniu aż się partie dogadają ew w oczekiwaniu na przedterminowe wybory jak się nie dogadają) to sobie mogą pozwolić państwa których instytucje są tyle sprawne i niezależne, że nic wielkiego się przez ten czas nie stanie. To już nie jest nasz przypadek. My nawet z nowym niepisowskim rządem będziemy defacto w sytuacji, kiedy instytucje państwa są przejęte przez jedna partię i będa robić wszystko żeby sypać piasek w tryby nowego rządu. I nie ma żadnej szybkiej opcji (wbrew temu co obiecuje opozycja) żeby to tak raz-dwa naprawić.

      • kwj
        link
        19 months ago

        Wydaje mi się, że tego nie wiemy. I chętnie bym sprawdził, co by się stało. Wydaje mi się, że to by było lepsze, niż duopol, który de facto jest monopolem.

      • harcM
        link
        Polski
        19 months ago

        Czystka w ministerstwach, urzędach i spółkach skarbu państwo to będzie ciekawy proces. I mocny motywator dla kilkudziesięciu tysięcy(?) osób z obu stron podziału… W każdym razie PO raczej sobie z tym sprawnie poradzi, jeśli będzie miało okazję ;)

    • @didleth
      link
      Polski
      19 months ago

      “Wyborcy Lewicy, 3D i PO też nie mają takich dylematów”. Wręcz przeciwnie. Albo inaczej, bo wyborca to ktoś, kto chodzi na wybory. Prawica nie ma dylematu, czy iść. Część lewicy, zamiast wybrać mniejsze zło, kogoś, z kim w razie czego łatwiej będzie się dogadać lub na kogo łatwiej będzie naciskać, czy nawet wroga z którym po prostu da się jakoś walczyć, woli oddać prawicy pole walkowerem. I nie mówimy o sytuacji, w której partie lewicowe stanowią mniej więcej połowę parlamentu, więc można by się zastanawiać nad “ojej, ale oni mogą wygrać i wtedy zrobić coś złego”. To kwestia walki o jakąkolwiek lewicową opcję w sejmie, o to, czy opozycja tam będzie, czy nie. Nie mamy obecnie możliwości walczyć o to, by było “jak w Belgii i Niderlandach” (nawet nie sprawdzałam, jaki tam system mają) - walczymy o resztki demokracji i o to, by jeszcze bardziej nie stoczyć się w autorytaryzm. Nie bez powodu PiSowskie referendum przyrównuje się do tego z 1946 roku. Jeśli zawalimy te wybory - kolejnych może już nie być. Możemy utknąć w autorytaryzmie na kolejnych 45 lat.