- cross-posted to:
- micromobility@lemmy.world
- cross-posted to:
- micromobility@lemmy.world
After traveling 4,500 miles, I have spent less than $5 on electricity. Five dollars! That’s less than a cost of a mocha latte something at Starbucks. That is astounding. That’s less than the cost of two gallons of gas. It means that on days I bike the 10 miles to and from work, I’m spending less than one cent on electricity to get there. And about half the time, I’m carting a bike cargo trailer behind me (often full of groceries) which means it’s a heavier load for the bike to carry.
Te rowery z lat 90 i wcześniej są często dużo wytrzymalsze niż obecnie produkowane. Do tego dużo większa zamienność części pomiędzy modelami, a nawet producentami. Szacunek za częstą jazdę. Ja jeżdżę cały rok, wiem, że czasami nie jest łatwo, ale zimą wielu ludzi nie jeździ po prostu z lenistwa i wygodnictwa.
Zimą najtrudniejsze jest ciągłe zmienianie opon na takie z kolcami i bez, bo śnieg i lód nie utrzymują się dłużej niż tydzień. :(
a korzystałeś kiedyś z montowanych kolców?
Nie. Znajoma z Finlandii poleciła mi opony i nie rozglądałem się za niczym innym.
O ja tak zaawansowanych metod nie używałem, mam po prostu z przodu w moim treckingowcu oponę z górskim bardzo głębokim bieżnikiem i jadę dużo wolniej, ale nie powiem, kilka wywrotek zaliczyłem, bo jednak nie zawsze się chce jechać wolno. Wkurza, że droga do pracy zajmuje dwa razy więcej czasu. Ale nie było tak dużo tego śniegu i lodu, więc to bywało rzadko, a przez zmiany klimatyczne to obawiam się, że będzie coraz mniej.
Ja się do kolców przekonałem tej zimy, gdy miałem problem z wyjechaniem pod górę z mojej wsi, a po dojechaniu do miasteczka musiałem prowadzić rower po uliczkach osiedla, bo tam drogowcy nie dotarli. Gdy przyszedł następny tydzień z lodem i śniegiem jeździłem jak ten król xD
Ciekawe, trochę mnie odstrasza wymiana opon cykliczna, bo u nas tak dziwnie i mało pada ten śnieg, ale dobrze znać takie rozwiązanie