Do tego zawodu nie idą orły. To ludzie, którzy godzą się na brak toalety czy spanie w kabinie. Praca kierowcy to nuda i monotonia. Większość zabija czas gadając przez telefon, albo oglądając filmy – tak o kulisach pracy kierowców zawodowych pisze dla brd24.pl osoba nadzorująca ich pracę Od lat nadzoruję kierowców w firmach transportowych. Wcześniej […]
Część z tych robotników ma mentalność z Wykopu – uważają wprost, że “chwilowo nie są milionerami” – a inna część jest podatna na takie poglądy.
Myślisz że czemu tak jest, czemu lgną do strony która chociaż im puszcza oczko, zamiast iść do tej “prorobotoczej” lewicy która wyzywa ich od przegrywów z wykopu?
Nie wyzywamy ich, a przynajmniej nie zauważyłem, od “przegrywów” (oni nas niejednokrotnie) – jak już, to od “interesownych materialistów”, “kandydatów na oportunistów, egoistów i cyników”.
Pieniądze/zarobki to nie dla wszystkich wartość.
Jak nie masz co do gara wsadzić, a w domu głodna rodzina, to nie masz wyjścia.
Wielki dylemat – może po prostu nie zakładać rodziny, jak nie ma bezpieczeństwa socjalnego? Oczywiście, to buduje selekcję/presję ewolucyjną – w ten sposób wycinasz ogarniętych, a zostaną ci z mentalem “Bóg daje dzieci, to daje i na dzieci!”.
[+edit]
Z ubolewaniem – z normalsami Bezwarunkowego Dochodu Podstawowego/Socjalu Jako Default to my nie zbudujemy.
Punk’s not dead! Też się taplałem w błocie na Woodzie i żyję. :-)
Aha.
Tu sarkazm akurat nie wiem, czy trafny, gdyż właśnie łagodzi ten zarzut o brak higieny w miejscu pracy. Górnik też wyjeżdża cały od pyłu na powierzchnię. Wszyscy byliśmy równo nieczyści.
Wcale nie jest tak, wg moich doświadczeń, że jak ktoś jest pomiatany w robocie, klasowo (socjoekonomicznie) poszkodowany, to od razu popiera walkę o prawa pracownicze czy sprawiedliwy podział, organizację pracy.
Nie zastanawiałeś się dlaczego ktoś bez świadomości społecznej, bez rozumienia podstawowych mechanizmów i historii ruchów robotniczych woli lgnąć do kogoś kto puszcza mu oczko i obiecuje miliony, zamiast lgnąć do lewicy która patrzy z góry i mówi “werfikacja światopoglądu to ważny etap nawiązywania współpracy”?
Hej, może potrzebny disclaimer: w Aktywizmie Wolnościowym spędziłem dekady (najpierw w Wolnościowym-Apolitycznym [jakkolwiek to brzmi] – spotkałem tam ludzi przychodzących z literalnie całego spektrum politycznego, którzy następnie wyewoluowali w również literalnie całe spektrum polityczne [np. prawicowiec stający się z biegiem lat lewicowcem i vice-versa]), z czego sporą część w Aktywizmie Społecznym, z istotnym epizodem w Anarchizmie via skłoting – zawód jest kompletny, jakim językiem byś do ludzi spoza Bańki nie przemawiał, to przekonasz i tak tylko już przekonanych – tych, co mają “tę iskrę w sobie”. Sprawa jest znacznie głębsza, acz tak ekstremalnie upraszczając to osoby muszą mieć kompetencję [samo]krytycyzmu i nonkonformizmu. Ostatnie 2 lata u mnie to już w pełni świadoma Wolnościowa Ortodoksja i budowa kryteriów tejże weryfikacji, aby się mądrze odseparować i budować Wolne Światy dla Wolnych Ludzi w Wolnych Bańkach; “Auroville/Safer Space na kartę, z zakazem wstępu dla p*licji”.
Nie chcę już rozwijać cywilizacji z normalsami i kropka.
Oczywiście, że spotkałem się z zarzutami o elitaryzm i awangardyzm – dlatego próbuję to w miarę uczciwie nazwać: “alterelitaryzm”, na podobieństwo alterglobalizmu w opozycji do antyglobalizmu (por. Seattle, 1999 r., WTO).
Ażeby była jasność – nie jest celem demotywowanie innych, sianie defetyzmu, mnożenie animozji – sygnalizuję, że niektórx już nie pomogą wszystkim we wszystkim, nie każdy platformizm, outreach czy inna dyplomacja znajdzie poparcie, gdyż doświadczenia zbyt głęboko nas zmieniły. Jeśli w to jednak zechcesz wejść, to pozwalam sobie doradzić zadbanie o higienę, profilaktykę przeciwwypaleniową.
Wielki dylemat – może po prostu nie zakładać rodziny
A może alkoholicy po prostu powinni przestać pić, a ludzie przemocowi przestać napierdalać bliskich, to takie proste.
Trochę mi się przypomina filmik z dziewczyną która odkryła jak rozwiązać problemy ludzi w kryzysie bezdomności.
zawód jest kompletny, jakim językiem byś do ludzi spoza Bańki nie przemawiał, to przekonasz i tak tylko już przekonanych
No i tutaj się różnimy. Bo jeśli zostawimy resztę świata, zamkniemy się w swojej bańce to ta bańka szybko zostanie zdeptana.
Jeśli w to jednak zechcesz wejść, to pozwalam sobie doradzić zadbanie o higienę, profilaktykę przeciwwypaleniową.
Edukacja społeczna, przedstawianie ludziom możliwości wyboru, działania lokalne, jest masa opcji które mogą cokolwiek zmienić. A czasem tyle wystarczy. Czy da się naprawić świat? Nie wiem, ale uważam że chociaż swoje najbliższe otoczenie da się zrobić sympatyczniejszym. Nie każdy zostanie wege, ale warto ludziom czasem wspomnieć o problemie przemysłowej produkcji żywności. Nie każdy będzie popierał wolność jednostki, prawa pracownicze, ale warto ludziom przypominać że to nie jest coś dane odgórnie, tylko coś o co walczyli nasi przodkowie.
Wielki dylemat – może po prostu nie zakładać rodziny
A może alkoholicy po prostu powinni przestać pić, a ludzie przemocowi przestać napierdalać bliskich, to takie proste.
Picie alkoholu albo wyładowywanie agresji na słabszych to właśnie “pójście na skróty”, aby sobie ulżyć. Zakładanie rodziny jest typowo obarczone pewnym wysiłkiem (choć dyskusyjne). Jeśli pomimo jego poniesienia zamiast nagrody jest frustracja, to może być podglebie dla takich właśnie późniejszych degeneracji.
Trochę mi się przypomina filmik z dziewczyną która odkryła jak rozwiązać problemy ludzi w kryzysie bezdomności.
Nie znam, acz rozumiem, że też skrajna powierzchowność, którą wydajesz się zarzucać. A to właśnie u mnie definicja normalsa z Wykopu albo z ulicy.
zawód jest kompletny, jakim językiem byś do ludzi spoza Bańki nie przemawiał, to przekonasz i tak tylko już przekonanych
No i tutaj się różnimy. Bo jeśli zostawimy resztę świata, zamkniemy się w swojej bańce to ta bańka szybko zostanie zdeptana.
Właśnie niekoniecznie – od ~1,5 roku pracuję nad tym, jak do tego (zdeptania Bańki Wolnościowej) nie dopuścić, czym i kim – za przeproszeniem – się w tym Dziele posłużyć. Nawet jeszcze 10 lat temu byłoby to mniej realne. Disclaimer: nie jestem Anarchistą, tylko Nierynkowym Wolnościowcem – społeczeństwa odniesienia dla mnie to Eksperymentalne Miasto Auroville, Niderlandy, Szwajcaria, Nowa Zelandia, Islandia, San Marino, Finlandia, Austria i Portugalia (oczywiście z rezerwacjami – potencjał na opresję istnieje wszędzie) – oznacza to, że dopuszczam Ochronę Konstytucyjną lub Prawa Międzynarodowego, Praw Człowieka dla Ochrony Wolności Sumienia i Wyboru. Konserwatywny kraik Bałtyk-Bug-Karpaty-Odra, zatwierdzony w Jałcie, niejaka Bolanda, może nam w tym pomóc, choć nie musi. Mamy też inne perspektywy. To może zostać odebrane jako spam, acz jednak polecam literaturę poświęconą Konsocjonalnej Architekturze Społecznej.
Jeśli w to jednak zechcesz wejść, to pozwalam sobie doradzić zadbanie o higienę, profilaktykę przeciwwypaleniową.
Edukacja społeczna, przedstawianie ludziom możliwości wyboru, działania lokalne, jest masa opcji które mogą cokolwiek zmienić. A czasem tyle wystarczy. Czy da się naprawić świat? Nie wiem, ale uważam że chociaż swoje najbliższe otoczenie da się zrobić sympatyczniejszym. Nie każdy zostanie wege, ale warto ludziom czasem wspomnieć o problemie przemysłowej produkcji żywności. Nie każdy będzie popierał wolność jednostki, prawa pracownicze, ale warto ludziom przypominać że to nie jest coś dane odgórnie, tylko coś o co walczyli nasi przodkowie.
Jasne, ja Ciebie rozumiem i życzę powodzenia, po prostu przeszedłem ten szlak i nie polecam go innym Osobom Dobrej Woli, gdyż przy średniej życia ~75 lat, poświęcasz najbardziej witalne dekady na nieosiągalne cele. Pamiętam, jak dawno temu ktoś przepowiedział, że “z komuny Bolanda będzie wychodzić trzy pokolenia” – tyle zajmie organiczna (tj. płynna, taktowna) dekonstrukcja Homo sovieticusa; to jest jakieś 60-90 lat czasu; patrzymy na Rwandę, gdzie Belgowie z Francuzami, przymykając oczy na ludobójstwo (nb. czarna karta w historii Sił Pokojowych ONZ obok Srebrenicy), próbują dziś coś tam pojednać to społeczeństwo (naturalnie mają swoje softpowerowo-geopolityczne cele). Tak też można, acz Wolnościowcx nie egzekwują bohaterstwa od ludzi. Czasami się zastanawiam, czy słuszniej nie postąpili Łemkowie, Kociewiacy i Serbołużyczanie.
Nie wyzywamy ich, a przynajmniej nie zauważyłem, od “przegrywów” (oni nas niejednokrotnie) – jak już, to od “interesownych materialistów”, “kandydatów na oportunistów, egoistów i cyników”.
Wielki dylemat – może po prostu nie zakładać rodziny, jak nie ma bezpieczeństwa socjalnego? Oczywiście, to buduje selekcję/presję ewolucyjną – w ten sposób wycinasz ogarniętych, a zostaną ci z mentalem “Bóg daje dzieci, to daje i na dzieci!”.
[+edit]
Z ubolewaniem – z normalsami Bezwarunkowego Dochodu Podstawowego/Socjalu Jako Default to my nie zbudujemy.
Tu sarkazm akurat nie wiem, czy trafny, gdyż właśnie łagodzi ten zarzut o brak higieny w miejscu pracy. Górnik też wyjeżdża cały od pyłu na powierzchnię. Wszyscy byliśmy równo nieczyści.
Hej, może potrzebny disclaimer: w Aktywizmie Wolnościowym spędziłem dekady (najpierw w Wolnościowym-Apolitycznym [jakkolwiek to brzmi] – spotkałem tam ludzi przychodzących z literalnie całego spektrum politycznego, którzy następnie wyewoluowali w również literalnie całe spektrum polityczne [np. prawicowiec stający się z biegiem lat lewicowcem i vice-versa]), z czego sporą część w Aktywizmie Społecznym, z istotnym epizodem w Anarchizmie via skłoting – zawód jest kompletny, jakim językiem byś do ludzi spoza Bańki nie przemawiał, to przekonasz i tak tylko już przekonanych – tych, co mają “tę iskrę w sobie”. Sprawa jest znacznie głębsza, acz tak ekstremalnie upraszczając to osoby muszą mieć kompetencję [samo]krytycyzmu i nonkonformizmu. Ostatnie 2 lata u mnie to już w pełni świadoma Wolnościowa Ortodoksja i budowa kryteriów tejże weryfikacji, aby się mądrze odseparować i budować Wolne Światy dla Wolnych Ludzi w Wolnych Bańkach; “Auroville/Safer Space na kartę, z zakazem wstępu dla p*licji”.
Nie chcę już rozwijać cywilizacji z normalsami i kropka.
Oczywiście, że spotkałem się z zarzutami o elitaryzm i awangardyzm – dlatego próbuję to w miarę uczciwie nazwać: “alterelitaryzm”, na podobieństwo alterglobalizmu w opozycji do antyglobalizmu (por. Seattle, 1999 r., WTO).
Ażeby była jasność – nie jest celem demotywowanie innych, sianie defetyzmu, mnożenie animozji – sygnalizuję, że niektórx już nie pomogą wszystkim we wszystkim, nie każdy platformizm, outreach czy inna dyplomacja znajdzie poparcie, gdyż doświadczenia zbyt głęboko nas zmieniły. Jeśli w to jednak zechcesz wejść, to pozwalam sobie doradzić zadbanie o higienę, profilaktykę przeciwwypaleniową.
My i oni, dalej się dzielmy.
A może alkoholicy po prostu powinni przestać pić, a ludzie przemocowi przestać napierdalać bliskich, to takie proste. Trochę mi się przypomina filmik z dziewczyną która odkryła jak rozwiązać problemy ludzi w kryzysie bezdomności.
No i tutaj się różnimy. Bo jeśli zostawimy resztę świata, zamkniemy się w swojej bańce to ta bańka szybko zostanie zdeptana.
Edukacja społeczna, przedstawianie ludziom możliwości wyboru, działania lokalne, jest masa opcji które mogą cokolwiek zmienić. A czasem tyle wystarczy. Czy da się naprawić świat? Nie wiem, ale uważam że chociaż swoje najbliższe otoczenie da się zrobić sympatyczniejszym. Nie każdy zostanie wege, ale warto ludziom czasem wspomnieć o problemie przemysłowej produkcji żywności. Nie każdy będzie popierał wolność jednostki, prawa pracownicze, ale warto ludziom przypominać że to nie jest coś dane odgórnie, tylko coś o co walczyli nasi przodkowie.
Łączenie nie działa…
Picie alkoholu albo wyładowywanie agresji na słabszych to właśnie “pójście na skróty”, aby sobie ulżyć. Zakładanie rodziny jest typowo obarczone pewnym wysiłkiem (choć dyskusyjne). Jeśli pomimo jego poniesienia zamiast nagrody jest frustracja, to może być podglebie dla takich właśnie późniejszych degeneracji.
Nie znam, acz rozumiem, że też skrajna powierzchowność, którą wydajesz się zarzucać. A to właśnie u mnie definicja normalsa z Wykopu albo z ulicy.
Właśnie niekoniecznie – od ~1,5 roku pracuję nad tym, jak do tego (zdeptania Bańki Wolnościowej) nie dopuścić, czym i kim – za przeproszeniem – się w tym Dziele posłużyć. Nawet jeszcze 10 lat temu byłoby to mniej realne. Disclaimer: nie jestem Anarchistą, tylko Nierynkowym Wolnościowcem – społeczeństwa odniesienia dla mnie to Eksperymentalne Miasto Auroville, Niderlandy, Szwajcaria, Nowa Zelandia, Islandia, San Marino, Finlandia, Austria i Portugalia (oczywiście z rezerwacjami – potencjał na opresję istnieje wszędzie) – oznacza to, że dopuszczam Ochronę Konstytucyjną lub Prawa Międzynarodowego, Praw Człowieka dla Ochrony Wolności Sumienia i Wyboru. Konserwatywny kraik Bałtyk-Bug-Karpaty-Odra, zatwierdzony w Jałcie, niejaka Bolanda, może nam w tym pomóc, choć nie musi. Mamy też inne perspektywy. To może zostać odebrane jako spam, acz jednak polecam literaturę poświęconą Konsocjonalnej Architekturze Społecznej.
Jasne, ja Ciebie rozumiem i życzę powodzenia, po prostu przeszedłem ten szlak i nie polecam go innym Osobom Dobrej Woli, gdyż przy średniej życia ~75 lat, poświęcasz najbardziej witalne dekady na nieosiągalne cele. Pamiętam, jak dawno temu ktoś przepowiedział, że “z komuny Bolanda będzie wychodzić trzy pokolenia” – tyle zajmie organiczna (tj. płynna, taktowna) dekonstrukcja Homo sovieticusa; to jest jakieś 60-90 lat czasu; patrzymy na Rwandę, gdzie Belgowie z Francuzami, przymykając oczy na ludobójstwo (nb. czarna karta w historii Sił Pokojowych ONZ obok Srebrenicy), próbują dziś coś tam pojednać to społeczeństwo (naturalnie mają swoje softpowerowo-geopolityczne cele). Tak też można, acz Wolnościowcx nie egzekwują bohaterstwa od ludzi. Czasami się zastanawiam, czy słuszniej nie postąpili Łemkowie, Kociewiacy i Serbołużyczanie.