Codziennie jeżdżę do pracy rowerem i tak jak chyba większość rowerzystów, przejeżdżam pasy (bez ścieżki rowerowej, tak, wiem, że jestem przestępcą). Większość kierowców chyba to ignoruje, bo w końcu mniej czekają niż kiedy, według prawa, zejdę z roweru i przejdę pasy pieszo. W cywilizowanych krajach, jak np. Holandia, prawnie jest chyba dozwolone przejazd przez pasy rowerem. Ale dzisiaj już drugi raz w ciągu 2 lat miałem ostrą spinę z typem, który chciał wjechać na pasy i trąbił, choć miałem zielone, i jeszcze straszył mnie policją. Akcja we Wrocławiu. Co o tym sądzicie? Jakie są wasze doświadczenia? Wiem, że na forum samochodziarzy poleciałyby tony hejtu :)
Trzeba po prostu używać mózgu a nie zakładać że się nam coś należy i inni mają się podporządkować.
Nie każdy samochód jest zły, nie każdy rowerzysta rozumie podstawy fizyki.
Jeśli ktoś rozpędzony wjeżdża na przejście bez sygnalizacji to sam jest sobie winny. Auto jest większe, nie zatrzymuje się w miejscu, a kierowcy nie mają super refleksu.
No w moim przypadku gość ruszał z miejsca, żeby jeszcze zdążyć, bo stali w korku z dzieciakami a było po 8. Fakt, że wjechałem zaraz jak się zrobiło zielone, ale on już miał pewnie wcześniej czerwone, może nie zauważył bo jechała smieciara przed nim. Pod rozpędzonego tira bym się nie pchał 😁