To nie jest kaprys. By być na Fejsbuku musiałbym zgodzić się na regulamin Fejsbuka. Mam prawo nie mieć na to ochoty, zwłaszcza w kontekście tego, jak wykorzystują nasze dane, jak trenują gównoczatboty naszymi wpisami, i jak nas sprzedają “reklamodawcom”.
Jeśli ktoś mi mówi, że to “kaprys”, to de facto mówi: “nie będę się z Tobą komunikował, chyba, że zgodzisz się na regulamin Fejsbuka”.
I tak, można to obrócić i powiedzieć to samo o Signalu, tyle że regulamin Signala jest nieporównywalnie mniej problematyczny, niż regulamin Fejsbuka.
Jakoś u mnie rodzina, czy to dalsza czy bliższa, już zdążyła się oswoić z tym i nawet do mnie normalnie dzwoni na numer telefonu. Owszem, są pewne rzeczy, bez których nie da się przeżyć, ale Facebook nie jest jedną z nich.
Bo ludzie nie mają co robić tylko poświęcać czas dla czyjegoś kaprysu.
To nie jest kaprys. By być na Fejsbuku musiałbym zgodzić się na regulamin Fejsbuka. Mam prawo nie mieć na to ochoty, zwłaszcza w kontekście tego, jak wykorzystują nasze dane, jak trenują gównoczatboty naszymi wpisami, i jak nas sprzedają “reklamodawcom”.
Jeśli ktoś mi mówi, że to “kaprys”, to de facto mówi: “nie będę się z Tobą komunikował, chyba, że zgodzisz się na regulamin Fejsbuka”.
I tak, można to obrócić i powiedzieć to samo o Signalu, tyle że regulamin Signala jest nieporównywalnie mniej problematyczny, niż regulamin Fejsbuka.
Jakoś u mnie rodzina, czy to dalsza czy bliższa, już zdążyła się oswoić z tym i nawet do mnie normalnie dzwoni na numer telefonu. Owszem, są pewne rzeczy, bez których nie da się przeżyć, ale Facebook nie jest jedną z nich.