Wczoraj miała miejsce najdziwniejsza akcja marketingowa, jaką pamiętam w PKP Intercity (no, druga, zaraz po kremówkach).
Z okazji Dnia Edukacji Narodowej 14 października PKP IC sprzedawało bilety na swoje pociągi za złotówkę bez limitu wszystkim nauczycielom, uczniom i studentom. Jak domyśla się każdy, kto ma trzy neurony, promocja skończyła się klęską urodzaju, bo ludzie rzucili się na tanie bilety. Już wczoraj było wiadomo, że pod względem liczby przewiezionych pasażerów był to dzień rekordowy, lepszy od weekendu sierpniowego. Bez pociągów sezonowych!
Już tydzień temu na wiele pociągów nie szło kupić biletu – nawet bez miejscówki – bo odcinało sprzedaż przez wysoką frekwencję. Mimo to w wielu pociągach dochodziło do dantejskich scen, a ludzie zostawali na peronie, szczególnie w pociągach międzynarodowych jadących do Polski od strony Czech, które nie są w polskim systemie sprzedaży, więc IC nie miało możliwości zablokowania pociągów. Skutek był taki, że np. w Katowicach do pierwszej Silesii do Warszawy nie zmieściło się około 300 osób, a pasażerów skierowano do innych pociągów (dwóch, bo do jednego by się nie zmieścili).
Nie wiem, co ta akcja w ogóle miała na celu. Marketingowo była to klapa, bo wszyscy jechali upchnięci jak sardynki (o ile się zmieścili). Z drugiej strony niektórzy nie zwracali biletu, którego nie wykorzystywali, bo przecież to tylko złotówka, dzięki czemu w niektórych EIP były wolne miejsca, ale nie do kupienia.
Co więc PKP IC chciało tym osiągnąć? Skusić ceną? Nie musi, pociągi i tak są pełne, a konkurencja wchodzi tylko na kilka linii i podgryza głównie kategorię EIC, na którą PKP IC nie ma pomysłu i z punktu widzenia pasażera jest skokiem na kasę. Kategorie IC i TLK, które wożą 90% pasażerów, są bezpieczne. Chcieli zachęcić standardem podróży? No gratuluję, fajny to standard jak nie idzie nawet dojść do kibla.
A wiecie co jest w tym najlepsze? 20 października będzie to samo, tylko z emerytami. Rok temu też skończyło się klęską urodzaju, ale najwyraźniej nikogo to niczego nie nauczyło.
Polecam, akurat gdzieś jechałem pociągiem (no i nie pojechałem). Może i nigdzie nie było informacji że tego dnia nie będzie się dało kupić biletu przez aplikację, to przynajmniej tłok był takie taki że nawet nie problemem wsiadać.
Takich kampanii mam potrzeba, bardzo to cieszy ludzi którzy na przykład muszą akurat dojechać do biura albo coś załatwić 🙆
Nie ma to jak przyjść na dworzec by poczuć te emocje i adrenalinę kiedy na szybko trzeba szukać innego transportu.