Bliskie spotkanie ze Strażą Graniczną w lesie na Podlasiu poza strefą stanu wyjątkowego. Okoliczni mieszkańcy, którzy widzieli interwencję, opowiadają, że zostali powaleni na ziemię przez funkcjonariuszy, a także celowano do nich z broni. - Powiedzieli, że są z jakiejś tajnej grupy i nie będą się legitymować. Jeden z nich pobiegł do lasu i szukał czegoś. Nas pilnował mężczyzna z długą bronią - relacjonowała jedna z mieszkanek. Inna zwróciła uwagę, że strażnicy byli nieumundurowani i mieli maski z trupimi czaszkami. Materiał magazynu "Polska i Świat".
Przyzwyczajać się pora. Teraz bojówki i różne tam siły specjalne mają świetny poligon. A czego się tam nauczą, to zobaczymy przy następnych masowych protestach społecznych.