Nie mam kona na Facebooku, żeby komunikować się ze środowiskiem anarchistycznym - ten wstęp może też dobrze posłuży za ogólny wydźwięk mojej wypowiedzi.
Skierowana jest ona ogólnie do osób o poglądach lewicowo-wolnościowych, lewy dolny fragment politycznego spektrum. Jeżeli masz poglądy prawicowe, możesz przestać czytać moją wypowiedź w tym momencie, bo tylko się zdenerwujesz. Może też jeżeli jesteś anarchistą.
To empiria. Ale nawet w teorii, wymagania co do osobistej moralności, samoświadomości i samodyscypliny są tak wysokie, że większość ludzi – ukształtowanych przez kapitalizm – nie ma podstaw, żeby to w ogóle zrozumieć, a co dopiero przełożyć na życiową praxis. Anarchizm definiuje się poprzez protest, a to jest zbyt wieloznaczne (jak widać) i zdecydowanie samobójcze.
Badania socjologiczne i psychologiczne w tej mierze bardzo by się przydały.
aj to mam drastycznie inne spojrzenie na anarchizm, bardziej amoralne i znacznie mniej wymagające na tym polu. Związane raczej z odrzuceniem władzy nie tylko w deklaracjach ale także w życiu codziennym, w swojej głowie, w praxis. Włącznie z władzą kolektywną. To właśne uważam za cholernei trudne bo absolutnie wszędzie widzę przejawy stosowania tego samego autorytarnego sposobu myślenia - również u siebie. Protest widzę raczej jako eskpresję i ewentualny atak.
Z mojej perspektywy dałeś właśnie opis (pewnej odmiany) moralności anarchistycznej. To oczywiście nie jest normatywne, ale uważam, że amoralność nie istnieje. :-)
Obstawiam żę to kwestia definicji czym moralność jest (nie znam ścisłej definicji), chyba że według Ciebie istnieje obiektywna moralność ale to już grubsze pytanie filozoficzne :D
Zgadzam się. :-) W skrócie dla mnie moralność to mapa postępowania, do której się stosuję, aby czynić raczej dobro niż zło. I uważam, że każdy jakąś taką mapę posiada, nawet jeśli jej sobie nie uświadamia czy też nie ma jej w pełni usystematyzowanej. Natomiast wersji tych map jest mnóstwo, a większość z cudzych map jest dla nas dziwaczna, lub wręcz skandaliczna.