- cross-posted to:
- bez_miesa
- cross-posted to:
- bez_miesa
Z takimi pomysłami to mam taki problem, że nawet jeśli się wydają mieć merytorycznie sens, to ich wprowadzenie w życie w proponowanej formie jest niewykonalne. Po pierwsze prawo musi być proste do wyegzekwowania albo jest atrapą prawa. Prawniczka to chyba powinna wiedzieć… Jak ona sobie wyobraża sprawdzenie czy ktoś je mięso czy nie ? I poza tym te negatywne efekty zdrowotne są skorelowane nie z jedzeniem mięsa w ogóle tylko jedzeniem w sporych ilościach. Ten pomysł to trochę tak jakby wprowadzić podatek , za nieprawomyślność. To szukanie rozwiązań w likwidacji skutków zamiast przyczyn.
Myślę, że nikt nie zamierza tego wprowadzać, to raczej polityczny ‘bait’, żeby wzbudzić debatę. Coś jak korwin i też zresztą najwyraźniej wymierzone w zwolenników teorii, że ‘nic za darmo’. Może mieć ciekawy efekt szerzenia świadomości, że to zdrowsza dieta od mięsa w kręgach, gdzie takie informacje są niemile widziane.
No fch… perswazyjne. Dieta bezmięsna (wegańska?) jest zdrowsza, bo mięsożercy płacą wyższe daniny. A służba skarbowa (poczytajcie sobie o nich) robi wjazdy na chatę, sprawdzając śmietniki i lodówki.
Właśnie dlatego, jak już musi być państwo, to wolę, żeby nim rządzili pragmatyczni gangsterzy, niż fundamentaliści dowolnej maści.
Dodatkowy (nie)smaczek: redukcjonizm wykluczający z dyskursu wegetarian – albo jesz mięso, albo “go vegan”.