Madrycki klub Rayo Vallecano zakazał wchodzenia na jego obiekt w odzieży zawierającej symbolikę grupy kibicowskiej „Bukaneros”. Konflikt między władzami klubu a antyfaszystowskimi ultrasami z grupy “Bukaneros” trwa już od kilku dobrych miesięcy. Teraz jednak przybrał na sile. Zaczęło się od zapraszania przez władze klubu prawicowych hiszpańskich polityków związanych z partią VOX (która jawnie odwołuje się do frankizmu) na trybuny. Właściciele Rayo Vallecano najchętniej pozbyliby się z trybun antyfaszystowskich kibiców - takie rozwiązanie jest z kolei nie do zaakceptowania przez samych kibiców którzy od lat współtworzą klub. Nie jest to jedyny powód otwartej wojny prowadzonej przez „Bukaneros” z właścicielem Rayo. Pięć lat temu lewicowi kibice oprotestowali wypożyczenie z Betisu Sewilla ukraińskiego zawodnika Romana Zozuli, oskarżonego przez nich o „neonazizm” z powodu jego poparcia dla nacjonalistów z Prawego Sektora.

W środę na stadionie w dzielnicy Madrytu - Vallecas odbył się mecz Primera División pomiędzy Rayo Vallecano a RCD Mallorca, wygrany przez gospodarzy 1:0. W trakcie spotkania oryginalną formę protestu zaprezentowali ultrasi madryckiego zespołu, którzy pojawili się na trybunach półnadzy mimo niskiej jak na hiszpańskie standardy temperatury. Właśnie w ten sposób wyrazili oni sprzeciw wobec polityki władz swojego klubu. Właściciele Rayo zakazali bowiem wejścia na stadion tym kibicom, którzy będą mieli szaliki i inne elementy ubioru zawierające logo i emblematy ultrasów „Bukaneros”. To odpowiedź prezesa Raúla Martína Presa na kolejny konflikt z fanami popularnych „Los Franjirrojos”.