Odkąd 15 sierpnia 2021 roku talibowie przejęli władzę w Afganistanie, zdecydowana większość szkół ponadpodstawowych dla dziewcząt została zamknięta do odwołania. Wciąż funkcjonują jednak prywatne szkoły i centra edukacyjne, jak Kadż. Uczą się w nich zarówno dziewczęta, jak i chłopcy, choć zgodnie z wymogami są od siebie oddzieleni. Kobiety wciąż mogą też uczyć się na poziomie uniwersyteckim.

Kadż mieści się w niewielkiej, bocznej uliczce w centrum Daszt-e Barczi, gdzie 12 lat temu rodzina Fereszty przeprowadziła się z rodzinnego dystryktu Markazi Behsud w prowincji Wardak. Barczi to uboga dzielnica w zachodniej części Kabulu, zamieszkana w większości przez Hazarów. Stanowiący w Afganistanie mniejszość etniczną i, jako szyici, religijną Hazarowie padali ofiarami prześladowań co najmniej od końca XIX wieku, gdy pasztuński władca Abdur Rahman dopuścił się rzezi społeczności hazarskiej, miliony jej członków zabijając, sprzedając w niewolę i zmuszając do opuszczenia kraju. Skośnoocy Hazarowie, o rysach upodabniających ich do przodków z Azji Centralnej, uchodzą też za nieco bardziej niż ich współobywatele liberalnych, szczególnie wobec kobiet, co czyni ich solą w oku religijnych radykałów. 53 ofiary ataku na Kadż

Gdy Fereszta dotarła do centrum około 6.20, pierwsze kroki skierowała do biura, by odebrać swój zestaw egzaminacyjny. Później zajęła miejsce w szóstym rzędzie, niedaleko drzwi. Sala była wypełniona po brzegi. - W piątki zawsze jest bardzo tłoczno, przyjeżdżają do nas też uczniowie z innych centrów, bo Kadż ma świetną reputację, jeśli chodzi o profesjonalne przeprowadzanie i ocenianie próbnych egzaminów - tłumaczy Fereszta. Szacuje, że na sali znajdowało się około 600 osób, w większości dziewczęta i młode kobiety. Był wczesny ranek, w klasie panował półmrok. Nagle rozległy się strzały.

  • Dyrektor wbiegł do sali i powiedział, żebyśmy schowali się pod krzesłami, uspokajał, że nic się nam nie stanie. Następnie próbował zatrzymać napastnika, ale sam został postrzelony. Leżałam skulona na podłodze, słyszałam tylko, jak mężczyzna wchodzi do naszej sali i wciąż strzela. Nie wiem nawet, kiedy straciłam przytomność. Nie pamiętam, czy było to przed eksplozją, czy po niej. Byłam jak w śpiączce - tłumaczy.

Gdy Fereszta się ocknęła, na sali panowała już cisza. Ci, którzy byli w stanie, uciekli; wodząc wzrokiem dookoła, widziała martwe ciała koleżanek oraz uczniów, którzy byli zbyt ranni, żeby samodzielnie wydostać się na zewnątrz. Ona sama leżała przygnieciona drewnianymi ławkami. Nie była w stanie ruszyć jedną ręką. Stopniowo inni uczniowie, widząc, że zagrożenie minęło, zaczęli wracać, by pomóc im wydostać się spod gruzów. Jeden z pracowników Kadż zabrał ją do najbliższego szpitala, Watan, skąd później została przetransportowana do szpitala Ali Abad. Tam odnalazł ją ojciec, Inajatullah, który zaraz po tym, jak usłyszał dźwięk eksplozji, wybiegł na ulicę, by dowiedzieć się, co się stało. Jednocześnie cały czas próbował dodzwonić się do córki.

Według UNAMA w ataku zginęły co najmniej 53 osoby - w większości dziewczęta i młode kobiety. Z pięciu klas została jedna

To kolejny z serii zamachów na szkoły i placówki edukacyjne, w których uczyli się przede wszystkim Hazarowie. 24 października 2020 zamachowiec samobójca zaatakował centrum edukacyjne Kawsar-e Danesz, zabijając co najmniej 50 osób. Ponad 90 osób, w większości uczennic, zginęło w wybuchu bomby samochodowej przed liceum dla dziewcząt Sejjed Ul-Szuhada 8 maja 2021 roku. 19 kwietnia 2022 r. zaatakowana została szkoła im. Abdula Rahima Szahida. Wszystkie zaatakowane placówki mieściły się właśnie w Daszt-e Barczi. Do większości zamachów przyznało się Państwo Islamskie Chorasanu (ISKP). Po każdym ataku kolejne rodziny stawały przed dylematem: czy posyłanie dzieci do szkoły to dla nich szansa na lepszą przyszłość, czy śmiertelne ryzyko?

  • Ci, którzy atakują szkoły, są także wrogami edukacji, obawiają się bardziej wykształconego pokolenia. Jednak podstawowy czynnik, który łączy ofiary, to fakt, że są Hazarami - podkreśla Fereszta Abbasi z organizacji Human Rights Watch.

  • Szkoła, którą kończyłam [liceum Zainab Kubra w Daszt-e Barczi], regularnie dostawała pogróżki, że naślą na nas zamachowca samobójcę. Z biegiem lat część uczennic zrezygnowała. Nawet mój wujek przekonywał mnie, żebym przestała się uczyć. Mówił, że teraz, za rządów talibów, to już nie ma sensu. Po tym, jak przejęli władzę, z naszego centrum odeszło mnóstwo uczniów, z pięciu klas w roczniku została tylko jedna - mówi Fereszta Gholzari. Demonstracja w Kabulu pod hasłem ‘zatrzymajcie ludobójstwo Hazarów’ po zamachu na centrum edukacyjne Kadż, 1 października 2022 r.

Demonstracja w Kabulu pod hasłem ‘zatrzymajcie ludobójstwo Hazarów’ po zamachu na centrum edukacyjne Kadż, 1 października 2022 r.

Jedną z uczennic, która miała wątpliwości, była Zeinab, jej najlepsza przyjaciółka, z którą od pierwszej klasy chodziły razem do szkoły. Fereszta przekonywała Zeinab, że powinny uczyć się dalej, opowiadała jej, jak za czasów pierwszych rządów talibów dziewczynki w ogóle nie mogły chodzić do szkół, ale uczyły się potajemnie. Udało jej się i na zajęcia w Kadż chodziły razem. Zeinab zginęła w piątkowym ataku. “Zniesiemy wszystko, byle wykształcić córkę”

W ramieniu Fereszty lekarze znaleźli kulę i odłamek bomby. Kulę usunięto w szpitalu, jednak z odłamkiem medycy postanowili się wstrzymać, argumentując, że dziewczyna straciła już znaczną ilość krwi. Może za kilka tygodni, gdy dojdzie do siebie, będzie można ją operować. - Jak mogą zabijać nasze dzieci w centrum edukacyjnym, z zeszytami i książkami? - wybucha płaczem Inajatullah. - Przecież to nie jest żadna religia, to nie jest człowieczeństwo.

Sam ukończył jedynie dziewięć klas szkoły podstawowej. Karima, matka Fereszty, nigdy nie chodziła do szkoły, nie potrafi czytać ani pisać. Za Inajatullaha wyszła, mając 14 lat, co na afgańskiej wsi jest zjawiskiem powszechnym. Rodzinie zawsze trudno było związać koniec z końcem. Trzykrotnie wyjeżdżali do Iranu, bez wiz i paszportów, gdzie Inajatullah imał się różnych dorywczych zajęć: pracował na budowach, nauczył się też szyć. Od tamtego czasu dorabia to jako krawiec, to jako kierowca; gdy zmusza go konieczność, zapożycza się u znajomych. Ma jeden priorytet: co semestr zapłacić 3500 afghani (ok. 40 dol.) za kurs Fereszty.

  • Obiecaliśmy sobie: zniesiemy wszystko, nawet głód, żeby ją wykształcić - deklaruje Inajatullah. Pokazując na stojące pod ścianą krosna, dodaje: - Mógłbym posadzić moje dzieci, żeby tkały dywan i w ten sposób zarobiły dla nas trochę pieniędzy. Ale zapytałem je, czego chcą, i odpowiedziały: uczyć się. Powiedziałem im wtedy: stoję za wami murem, będę was wspierał i zrobię wszystko, żeby wam to umożliwić.

Nie jest to jednak łatwa do podjęcia decyzja. - Choć wszystkie dotychczasowe rządy zawiodły Hazarów, członkowie grupy mają szczególne trudności w zaufaniu talibom w kwestii zapewnienia im bezpieczeństwa - mówi Abbasi. - W latach 90. talibowie dwukrotnie dopuścili się masakry Hazarów. Teraz, gdy dochodzi do ataków, nie okazują ofiarom i ich rodzinom empatii czy współczucia. Pojawiają się więc wątpliwości, czy talibom w ogóle zależy na tym, by zapobiegać atakom.

Podobne obawy wyraża Inajatullah: - Skoro nie są w stanie nas obronić, powinni pozwolić ludziom, żeby robili to sami, dać nam broń do ręki. W Kadż było dwunastu strażników, ale broń zabrano wszystkim poza jednym. A co w razie ataku może zrobić jeden człowiek? “Napastnicy boją się naszego wykształcenia” Pogrzeb Vahidy Hejdari, 20-letniej ofiary zamachu na centrum edukacyjne Kadż, 1 października 2022 r.

Pogrzeb Vahidy Hejdari, 20-letniej ofiary zamachu na centrum edukacyjne Kadż, 1 października 2022 r. Fot. Ebrahim Noroozi / AP Photo

  • Po każdej eksplozji proszę moje dzieci, żeby nie szły do szkoły. Chcieliśmy im tego zabronić, ale one nalegają. Za każdym razem, jak idą, myślę tylko, czy wrócą do domu, czy nie - przyznaje 40-letnia Qadria Ahmadijar, nauczycielka nauk społecznych w liceum Gul Khana w Daszt-e Barczi i matka szóstki dzieci. Jej najstarsza córka, 19-letnia Szahra Banu, przed rokiem skończyła szkołę, w której uczy Qadria, i uczęszczała do Kadż na kurs. Ostatnie, co pamięta z piątku, to ogłuszający huk walącego się sufitu.

Jej rodzina przeprowadziła się z dystryktu Khwaja Umari w Ghazni właśnie ze względu na lepsze perspektywy edukacyjne, jakie oferował Kabul. Wskaźnik analfabetyzmu w Khwaja Umari wynosi 65 proc., a wśród kobiet jest jeszcze wyższy. Rodzinie Szahry Banu byt zapewnia jednak Qadria, która skończyła kolegium nauczycielskie. - Edukacja jest bardzo ważna dla kobiet. Kiedy ja się uczyłam, jednocześnie pracowałam, zajmowałam się dziećmi i było mi bardzo ciężko, ale dziś zbieram tego owoce. Mogę utrzymać siebie, dzieci i męża, który nie chodził do szkoły i jest bezrobotny.

Szahra Banu i jej brat wielokrotnie przekonywali rodziców, że nieważne, co się stanie, muszą kontynuować naukę. - Jeden z nauczycieli często powtarza nam, że możemy zginąć wszędzie, w każdej chwili, nie tylko na kursie, a lepiej umrzeć wykształconym, niż żyć bez edukacji - przywołuje nastolatka. - Dlatego po każdym ataku powtarzaliśmy sobie, że musimy uczyć się dalej.

W edukacji nadzieję pokłada także rodzina 20-letniej Szukrii Sultani, która także przeprowadziła się do Kabulu z prowincji Ghazni, wierząc, że w stolicy ich bliska będzie mogła zrealizować swój potencjał i stanie się pierwszą osobą w rodzinie, która odbierze wykształcenie.

  • Przed upadkiem rządu [Aszrafa Ghaniego] widzieliśmy przed nią świetlaną przyszłość - mówi jej brat, 36-letni Ruhullah, który pracuje jako robotnik. - Zawsze była niezwykle utalentowana, miała ponad 300 punktów z każdego próbnego egzaminu [ubiegłoroczny limit to 360 punktów]. Mamy nadzieję, że uda jej się zdobyć stypendium, by kontynuować naukę poza Afganistanem i wróc