Kontynuując mini-serię rozpoczętą tekstem o komunikatorze Signal;

“uBlock Origin” to wtyczka do przeglądarki. Można ją dodać do Firefoxa (https://addons.mozilla.org/addon/ublock-origin/) i Chrome/Chromium (https://chrome.google.com/webstore/detail/ublock-origin/cjpalhdlnbpafiamejdnhcphjbkeiagm). Nawiasem mówiąc sugerował bym korzystanie z Firefoxa lub Chromium, w tej kolejności. Google Chrome, MS Edge czy Opera to programy do monitorowania waszej aktywności z dodatkową funkcją przeglądarki.

Mimo ostrzeżeń, że nie jest do tego przewidziana, wtyczkę da się też zainstalować na przeglądarce na telefonie, co nie jest idealnym rozwiązaniem, ale pewnie lepszym niż nic. Porządne blokowanie reklam na smartphonach wymaga “rootwania”, czyli zdobycia pełnych uprawnień administracyjnych na jego systemie, a to trochę więcej pracy.

Drugim i najistotniejszym krokiem po instalacji wtyczki jest uzupełnienie zestawu filtrów, szczególnie na polskojęzyczne strony. Dobry zestaw znajdziecie tutaj; https://majkiit.github.io/polish-ads-filter// - część z nich to stricte filtry reklam, część dodatkowe funkcje typu usuwanie uciążliwych powiadomień, czy elementów stron. Można dobrać według uznania, klikając “subskrybuj” przy kolejnych interesujących nas zestawach (lub przy wszystkich po kolei).

I cud! Internet prawie bez reklam, da się żyć, czytać wiadomości, puścić muzykę z youtuba, czy co tam chcecie robić. Osobiście nie jestem w stanie z niego korzystać w inny sposób, to po prostu kwestia elementarnego komfortu psychicznego i możliwości skupienia uwagi na tekście czy mediach.

Sporadycznie blokowanie reklam może zablokować też jakiś pożądany element strony (np. streamy telewizji) - klikając na ikonę wtyczki, otworzy menu w którym można ją tymczasowo wyłączyć, lub zrobić to tylko dla określonej strony. Można też ustalić który konkretny filtr sprawia problemy i stosownie go poprawić.

Część stron, będzie krzyczeć, że utrzymuje się z reklam (chociaż większość tych komunikatów też zablokujecie korzystając z kompletu powyższych filtrów). Oczywiście faktycznie tak jest. Ale to wasz wybór, czy ktoś powinien zarabiać na handlowaniu waszymi danymi, informacjami o tym co i kiedy przeglądacie itd. Reklamodawcy i tak wiedzą o was znacznie więcej niż sądzicie i zdecydowanie więcej niż kiedykolwiek powinni… Co więcej blokowanie elementów strony, czy wykonywania kodu na waszej maszynie to nie kradzież, tylko zdrowy rozsądek i wasze prawo.

Uprzedzając pytania dlaczego ta konkretna wtyczka a nie jedna z dziesiątek innych; jest w czołówce zestawień jeśli chodzi prędkość, jest prosta i ją lubię. Pozwala też zrobić nieporównanie więcej niż tylko blokowanie reklam. Jeśli korzystacie z innych wrzućcie w komentarze, chętnie obczaję.

    • @Broda
      link
      14 years ago

      To jest ten selfhostowany VPN?

      • harcOP
        link
        14 years ago

        Bardziej zawsze myślałem o tym jako o proxy, ale w sumie może tak? Nie wiem, bo serwer stoi (a dokładniej leży) chyba też na malinowym pi ;P

        • @Ebenus
          link
          2
          edit-2
          4 years ago

          Pi-hole to w największym skrócie gloryfikowany serwer DNS który odpytywany o domeny reklamowe zwraca fake’owe adresy IP, dzięki czemu przeglądarka się z nimi wgl nie łączy (zamiast tylko wyłączać & ukrywać pobraną zawartość przed użytkownikiem jak w uBlocku)

          • harcOP
            link
            24 years ago

            o ile z pi-hole się zgadzam, to co do mechanizmu działania ublocka nie byłbym tak pewien

            • @Ebenus
              link
              2
              edit-2
              4 years ago

              Hmm sorki, przeczytałem swój komentarz jeszcze raz i rzeczywiście zabrzmiał tak jakby uBlock tylko ładnie chował przed userem coś co i tak już zrobiło nam bubę bo request do serwera trackującego już poszedł (to “tylko wyłączać” dopisałem w edicie jeszcze przed Twoją odpowiedzią i przez to trochę nie klei się do reszty zdania) -> jeżeli domena jest na ichniejszej blockliście to plugin po prostu całkowicie wyłączy żądanie.

              Najłatwiej to zobaczyć gdy nie mamy tylko do czynienia z osadzoną zawartością, a próbujemy wprost wejść na jakiś shitowy serwis reklamowy i pojawia nam się smutne okienko z żółtym wykrzyknikiem, ostrzegające że zablokowano wczytywanie strony