MARTIN M. SIMECKA

Obecnie rząd premiera Słowacji Roberta Ficy wprowadza brutalność do polityki w takim tempie, że może zaskoczyć nawet własnych wyborców. Irytacja wśród obywateli rośnie, lecz obecny rząd w Bratysławie, który chce rządzić silną ręką, pragnie, aby Słowacy pozostali obojętni. Jest jedno wyjście z tej sytuacji — opór — pisze słowacki pisarz i dziennikarz Martin M. Simecka.

Pamiętam czasy, kiedy na Słowacji panowała dyktatura, a relacje społeczne były przesiąknięte obojętnością i chamstwem. Władza była brutalna, a ta brutalność przenosiła się na całe społeczeństwo. Ludzie przyzwyczaili się do tego i zapomnieli, że życie może być lepsze.

Skoro ludzie wiedzą, że tyrania jest zła, to dlaczego wciąż jej ulegają? Potrafimy przystosowywać się do zła, jeśli przychodzi ono stopniowo.

Neuronaukowczyni Tali Sharot przeprowadziła pewien eksperyment. Wykazał, że osoby, które zostały poproszone o oszukanie kogoś za pieniądze i wyrządzenie mu krzywdy, początkowo były temu niechętne, ale z czasem były w stanie mówić coraz większe kłamstwa za coraz większe pieniądze. Po pewnym czasie badani przestali się sprzeciwiać i bez refleksji postępowali w niewłaściwy sposób.

Taki sam efekt chce osiągnąć obecnie słowacki rząd — znieczulić społeczeństwo na zło, które wyrządza władza. Opór ze strony zwykłych ludzi wywołuje szok rządzących.

Znieczulica

Wciąż pamiętam czasy, gdy Słowacy byli obojętni na chamstwo i nie szanowali ludzkiej godności. Kierowcy nie ustępowali pieszym na przejściach. Policzkowanie dzieci przez rodziców i nauczycieli było normą. Ludzie w sklepach nie witali się ze sobą. Kelner patrzył na ciebie jak na intruza. Zwierzęta traktowano jak przedmioty.

Osoby z niepełnosprawnościami były niewidoczne i izolowane. Zastraszanie w szkołach było tak powszechne, że nie warto było o tym mówić.

Chamstwo i obojętność przeniknęły w życie Słowaków tak dogłębnie, że zjawiska te stały się czymś powszechnym. Taki stan rzeczy utrzymywał się aż do lat 90. Dopiero wtedy rozpoczęła się powolna rewolucja. Słabi i bezbronni, dzieci i kobiety, niepełnosprawni i bezdomni, geje i lesbijki — z każdym rokiem wzrastała wrażliwość i świadomość ludzi o prawach tych grup społecznych. Należne zainteresowanie zyskały ponadto kwestie środowiskowe.

Organizacje pozarządowe, media i Unia Europejska były głównymi podmiotami, które zatrzymały tę znieczulicę społeczną. Przez ćwierć wieku społeczeństwo Słowacji powoli stawało się wrażliwe na godność ludzi.

Politycy słowaccy nie przejmowali się zmianą, jaka zachodziła w obywatelach. Wyjątkiem byli prezydenci Andrej Kiska i Zuzana Czaputova.

Ryzykowna operacja

Teraz do władzy na Słowacji doszła grupa polityków, którzy z ogromną szybkością i siłą przywracają brutalność do życia społecznego. Typowym tego przykładem był atak słowny premiera Roberta Ficy na studenta Marko Janigę.

Z pewnością właśnie ta agresja spowodowała, że tacy ludzie jak Fico, zdobyli poparcie wyborcze osób, które przywykły do kłamstw i okrucieństwa. Imponowało im to, że politycy bezpośrednio atakowali ludzi, których uważali za wrogów.

Brutalność polityków rządzącej koalicji jest już częścią ich natury. Kiedy rządzący atakują organizacje pozarządowe, media i Unię Europejską, jest to również ich zemsta za to, że społeczeństwo stało się bardziej wrażliwe na niektóre kwestie. Ta wrażliwość jest bowiem przeszkodą w budowaniu autorytarnej władzy, która z natury jest brutalna.

Oczywiście możliwe jest ponowne narzucenie społeczeństwu posłuszeństwa i upokorzenie go, ale jest to ryzykowne posunięcie. Jeśli zrobi się to zbyt gwałtownie, ludzie nie będą mieli czasu przyzwyczaić się do ucisku, a w ich głowach zapalą się lampki ostrzegawcze.

Rośnie irytacja społeczeństwa

Według amerykańskiego eksperta Cassa Sunsteina zmiana następuje wtedy, gdy “stłumiony gniew dochodzi do głosu. Gdy to się stanie, zmiana jest nieunikniona”. Kroplą, która przechyli czarę goryczy, może być niemal wszystko — decyzja rządu o wstrzymaniu pieniędzy dla organizacji pozarządowych pomagających niepełnosprawnym dzieciom, grabież lasów czy amnestia dla przestępców.

Brutalność jest tak silną cechą rządzącej koalicji na Słowacji, że zaślepia ona władzę i nie pozwala jej dostrzec ogromnej irytacji społeczeństwa. Rząd Ficy nie dostrzega zmian i rozwoju, które w ostatnich latach nastąpiły wśród słowackiego społeczeństwa. Dlatego rządzących tak zaskoczyła reakcja obywateli na skrócenie okresu przedawnienia gwałtu.

Nawet tak doświadczony polityk jak Viktor Orban nie docenił burzliwej reakcji społeczeństwa na ułaskawienie pedofilii (10 lutego br prezydent Węgier Katalin Novak ogłosiła, że rezygnuje ze stanowiska głowy państwa. Powodem jej dymisji było ułaskawienie osoby ukrywającej pedofila — red.).

Polski rząd stracił władzę w wyniku ignorancji w momencie, gdy upokorzył kobiety zakazem aborcji, a one zbuntowały się przeciwko niemu.

Obojętność na agresję

Prawda jest taka, że ludzie z czasem przyzwyczajają się do przemocy i braku wolności. Jak pisze Tali Sharot wraz z Sunsteinem w artykule dla “The New York Timesa”: "jeśli przemoc przychodzi powoli, krok po kroku, ludzie stopniowo akceptują ją »jako coś oczywistego, coś normalnego«. Zachęca ich do tego biologiczna natura naszych mózgów, które nauczone są, aby zauważać zmiany, lecz nie zauważać procesów, które trwają przez dłuższy czas.

Jestem pewien, że słowacka koalicja rządząca będzie zachowywać się coraz agresywniej. Nie tylko dlatego, że chce przełamać opór części społeczeństwa i sprawić, by się do niej przyzwyczaili, ale także dlatego, że zmusza ją do tego dynamika przemian w jej własnym środowisku.

Sunstein pisze o tzw. polaryzacji grupy — sytuacji, w której osoby o umiarkowanym stanowisku stają się coraz radykalniejsze. Tak jest w przypadku dzisiejszej koalicji rządzącej i być może także jej wyborców.

Stoimy zatem w obliczu zagrożenia zawłaszczenia państwa i rosnącej agresywności władzy, a także tego, że społeczeństwo stopniowo przyzwyczaja się do brutalności. Dlatego tak ważne jest, aby nie pozwolić, by nasze mózgi zostały uśpione. Musimy kultywować wrażliwość, a nie akceptować brutalność.

“Musimy nauczyć się być nieustannie zaskakiwani” — piszą Sunstein i Sharot w artykule, który dotyczy Donalda Trumpa, ale odnosi się również do Roberta Ficy. Musimy być wrażliwi na wulgarność, kłamstwa i bezprawie.

Dlatego tak ważne są protesty ludzi, którzy słusznie skandują “nie będziemy milczeć”. W ten sposób utrzymujemy naszą wrażliwość na ludzką godność, wolność i przyzwoitość.

Obecnie toczy się zaciekła walka między wrażliwością a brutalnością. Na szczęście w ciągu ostatnich 25 lat słowackiemu społeczeństwu udało się rozwinąć wrażliwość na przemoc wszelkiego rodzaju. Naszym zadaniem jest ciągłe przypominanie władzy i zwykłym ludziom, że brutalność jest zła. Być może pewnego dnia rządzący sami to zrozumieją.