Uczę się od paru tygodni małymi krokami na stronie lernu.net, ale po dojściu do drugiej partii słówek z tabeli (ki-, ti-) trochę się zablokowałem. Macie jakieś rady?
Z mojej perspektywy jako osoby, która nauczyła się z 10 lat temu: Po pierwsze - warto mieć realistyczne oczekiwania. Esperanto jest prostsze w nauce niż języki naturalne, ale nie znaczy to że jest bardzo łatwe. Wciąż trzeba włożyć nieznikomą ilość wysiłku i ćwiczeń żeby osiągnąć pewną płynność.
Po drugie - ja osobiście przy nauce języków lubię korzystać z kilku źródeł naraz, czasami coś jest bardziej przystępnie wyjaśnione gdzieś indziej, czasami jedno źródło wspomni przypadki użycia których nie ma w innych, etc. Ja głównie uczyłem się ze starych książek, które znalazłem w lokalnej bibliotece 😅 ale z internetowych materiałów poniższe wyglądają obiecująco: https://sites.google.com/site/deklecionoj/ https://esperanto12.net/
Bonŝancon!
Jakiś czas trawiłem Twój komentarz, potem znalazłem w bibliotece na drugim końcu miasta książki… I w końcu kupiłem stare używane podręczniki Andrzeja Pettyna. Idę przez pierwszy z nich powoli, ale jakoś mi się sprawdza póki co.
Hej, jak Ci idzie? Udało się przejść trudności?
Dzięki że pytasz! Mam chwilowo blokadę, także raczej się pogłębiły 😅 ale między innymi dlatego, że końcówka roku u mnie gorąca a do naukowej filii biblioteki mam bardzo daleko…
Przyznam, że mi to również się przydarzyło, bo miałem mnóstwo na głowie ostatnio, więc nawet na żadną ze stron internetowych do nauki nie wchodziłem… ale znalazłem zbiór fiszek i wydrukuję sobie jakiś pakiet słów, żeby móc tak “z doskoku” w krótkich wolnych chwilach się z tym materiałem oswajać. Może też Ci się przyda? https://fiszkoteka.pl/tag/21358-esperanto
I jak się sprawdziły fiszki?
Wstyd się przyznać, ale… nie były w użyciu ani razu. Znowu jakoś zwiesiłem naukę z jednej strony przez faktyczny brak czasu, z drugiej przez prokrastynację. Zwróciłem się w stronę krytykowanego przeze mnie Duolingo i, jest tak jak pisałem, efektywność tej metody jest (dla mnie) nikła, ponieważ nie zachęca do głębszego przetwarzania informacji, a bardziej do intuicyjnego przyporządkowywania słów z rozsypanki - ale nic po tym w głowie nie zostaje.
Jest oczywiście pozytyw Duolingo - uczy systematyczności i nie pozwala zapomnieć o samym języku. Mam już 31 dni wykonywania lekcji pod rząd.
Systematyczność też moim zdaniem pomoże - kontakt z językiem jest lepszy niż jego brak.😀
Mam taki pomysł, żeby codziennie pisać przynajmniej jedno zdanie w esperancie. Jak się uda więcej to fajnie, ale żeby choć raz dziennie wyrazić jakąś myśl w tym języku. Chcesz się takimi zdaniami “wymieniać”? Np. na mailu?
To jest świetny pomysł! Bardzo chętnie będę się nimi z Tobą wymieniał. Postaram się też w tym utrzymać systematyczność, jak w Duolingo, bo - jak widać po mojej częstotliwości odpisywania - prokrastynacja (lub faktyczny brak czasu) bierze górę.
Podam Ci mój adres mailowy w wiadomości prywatnej. Napisz kiedy będziesz mieć wenę. :)
Z drugiej strony są ćwiczenia, który wymagają napisania samemu tłumaczenia - bez kafelków z wyrazami. Niestety jest ich za mało. No i uważam, że na zaliczenie rozdziałów jak jest ten test to powinien być wyłączony podgląd tłumaczeń. Ale Duolingo jest ok, jak właśnie ma się mało czasu na “normalną” naukę.
To prawda, że są ćwiczenia, w których samodzielnie trzeba wypełniać luki pisząc na klawiaturze - i te są najlepsze! Szkoda tylko, że nie da się włączyć jakiegoś wyższego poziomu trudności, bo bezmyślne układanie kafelków z wyrazami jest zbyt kuszącą opcją. Szczególnie, kiedy nie ma się czasu/siły i chce się mieć obowiązek codziennej lekcji z głowy.
I dziękuję Ci za zapytanie o fiszki! Dzięki temu zawstydziłem się i faktycznie po te fiszki sięgnąłem. Za jakiś czas dam znać jak się sprawują!
Nie ma się czego wstydzić – robisz coś, czego wiele osób nigdy by się nie podjęło. Już raczej należy Ci się uznanie za to, że starasz się pogodzić to wyzwanie z przypuszczalnie długą listą innych.
Dziękuję, że pytasz. Udało Ci się wypożyczyć podręcznik z biblioteki?
Kupiłem używane w antykwariacie, już od paru dni używam i jestem zadowolony.
Sam miałem pomysł, aby kupić stare podręczniki do esperanto na Allegro. Przyświecał mi nawet szczytny cel zeskanowania ich i umieszczenia na jakiejś stronie, gdzie uzyska do nich dostęp duża ilość osób. Cóż, może kiedyś wprowadzę plan w życie…
Jak Ci się korzysta z podręcznika? Czyjego jest autorstwa?
Nie chcę podcinać Ci skrzydeł, ale nie wiem na ile takie zeskanowane podręczniki byłyby wartościowe (głównie ze względu na trudną nawigację). Jednak pomysł udostępniania podręczników jest fajny i możemy pokombinować.
Podręczniki są autorstwa Andrzeja Pettyna, zostały wydane pod koniec lat 70-tych i na początku 80-tych, ale są w bardzo dobrym stanie i gdyby nie brak czasu, to pewnie byłoby super. ;) Te książkowe/papierowe podręczniki są o tyle fajne, że możesz odłożyć telefon, wyłączyć komputer i posiedzieć z tym w skupieniu. Niestety znów dotarłem do miejsca, gdzie potrzebne było większe skupienie, o które jest mi ostatnio bardzo trudno.