Przyczynek do dyskusji - co sądzicie o regulacji sprzedaży alkoholu? (usunięcie alkoholu ze stacji benzynowych, zakaz sprzedaży nocą etc.)

W ramach ciekawostki - niedaleko mojego miejsca bytowania wprowadzono tzw. “nocną prohibicję” - co ciekawe, owa regulacja nie uznaje piwa za alkohol i otwiera furtkę do kupowania go bez ograniczeń czasowych…

  • Pajooonk
    link
    fedilink
    Polski
    arrow-up
    4
    ·
    20 days ago

    Z mojego subiektywnego punktu widzenia, kultura picia znacznie się zmieniła i tak.

    Pamiętam jak 10, 15, 20 lat temu w wiosenny ciepły wieczór ciężko było znaleźć miejscówkę która nie była pełna najebusów, pustych butelek, puszek (nie powiem, sam też wtedy dużo piłem).

    Dziś te same miejsca albo zarosły, albo ktoś tam coś postawił, albo są ładną częścią parku.

    Z chlaniem po barach i domach ciężko mi ocenić, to po prostu zależy od towarzystwa no i pewnie też wieku.

    Sam popieram nocną prohibicje, popieram budowanie świadomości społecznej że alkohol to depresant i prawie na nic nie pomaga (poza rozluźnieniem na spotkaniach z większą grupą ludzi). Ale to tak samo jak z fajkami, trzeba to ograniczać, zwalczać, szczególnie młodych ludzi uczyć że to nic dobrego, a koszty społeczne są ogromne.

    • obywatelle (she/her)
      link
      fedilink
      arrow-up
      5
      ·
      edit-2
      20 days ago

      Wiesz co? Mieszkam na wsi i z mojej perspektywy wygląda to tak, że chlacze uliczni wracają. Tylko w pewnym sensie. Zamiast okupować jakieś miejscówki bardzo często chlają… w biegu. Idą gdzieś razem, wychylają małpkę. Idą sami, wychylają małpkę (to prakyczne, picie piwa trwa za długo). Jakoś tak od czasów pandemii albo i chwilę przed nimi się zaczęły widoki typu: idzie sąsiadka na pociąg, lat 50, najpewniej do pracy bo wychodzi razem ze mną z rana, rozgląda się ostrożnie (ale ja idę daleko za nią, więc mnie nie widzi), wyciąga ze swojej skórzanej torebki naramiennej małpkę i wychyla parę łyków. Zaraz potem wchodzi jakiś Tymbark czy coś, pewnie żeby zakryć zapach. A kiedy wraca z roboty, to już bez ceregieli wychyla po drodze całą resztę.

      Nwm, czasy się zrobiły dynamiczne i bardziej zabiegane, to i może pije się po prostu szybciej. Ale butelek od jakiegoś 2019 na trasie do pociągu przybywa. Oczywiście nikt tego nie posprząta bo to teren PKP, a nie gminy. ;D

    • KociamordaOPM
      link
      fedilink
      Polski
      arrow-up
      2
      ·
      13 days ago

      Możliwe, że kultura picia istotnie się zmieniła. Przydatne byłyby szeroko zakrojone badania, ale fakt - tam gdzie ja spożywałem, teraz nie widuję śladów bytowania pijącej młodzieży. Kojarzę badania wśród osób studenckich z jednej z polskich uczelni (ale na małej próbie, więc nie można ich uogólniać), które wskazywały na to, że bodaj 85% spożywa alkohol w zaciszu domów/akademików, ewentualnie barów. Ale studenci to specyficzna grupa - młode osoby, które nie studiują (a więc kwestia wieku, ew. sytuacji materialnej) nie mają często dostępu do prywatnych przestrzeni, w których mogłyby “zaszyć się z butelką”.

      Może, tak jak pisze obywatelle, następuje proces “prywatyzacji” spożycia alkoholu? Ilość pustych butelek na poboczach dróg przeraża (choć trudno mi ocenić czy ta ilość wzrosła).