Rozumiem facetów nazywanych incelami, nazywajacych samych siebie przegrywami. Trudno się żyje ze stygmą brzydala. Sam do tej pory zmagam się z silnym poczuciem nieatrakcyjności. W mojej percepcji na około huczy od relacji i od seksu. Mijasz to i cię trafiają myśli: ty tak nigdy nie będziesz miał. I trafia cię smutek i złość. Kumam te emocje, sam je czuję.

Dlatego pozostawienie facetów samych sobie w sytuacji psychospołecznej, na którą składają się najróżniejsze wariacje obniżania swojej wartości jako osoby, jest jak powiedzenie osobie biednej, żeby zarobiła sobie sama. Natomiast przemocowe manifestowanie szeregu poczuć porażki i życiowych beznadziei przez dużą część facetów to kolejna sprawa. Przykra. A przede wszystkim przerażająca. Nie zmienia ona jednak faktu, faktu moim zdaniem równie przerażającego, co hejt wylewajacy się z ulic i internetu, mianowicie, że ogromna izolacja facetów to przemoc systemu.

Mówię tu o złożonym zjawisku izolacji, izolacji wobec samego siebie, izolacji, wręcz alienacji wobec swojego ciała i jego odczuwania, izolacji od szeregu form zachowań typu proszenie o wsparcie, dawanie i branie czułości, izolacji od bycia w miłości. Przemoc systemu skraja nas pod wyśrubowane wzorce siły, piękna i produktywności, wzorce wcielane przez korporacje, państwa i bardziej szczegółowych żołnierzy patriarchatu oraz kapitalizmu.

Dlatego facet, o którym mówi się incel, który sam siebie nazywa przegrywem, zasługuje na zrozumienie i empatię.

  • @mareczko
    link
    33 years ago

    oezu, znów to samo…

    Sytuacja w której znaleźliśmy się obecnie, czyli skrajny “lookizm” i ocena ludzi przez pryzmat ich atrakcyjności fizycznej to pochodna patriarchatu. To jest efekt dekad “męskiego spojerznia” czyli określania roli kobiety na podstawie ich wyglądu. Dla kobiet stereotypowo atrakcyjnych jest miejsce wysokow hierarchii; natomiast życie tych mniej atrakcyjnych już się tak bardzo nie liczy .

    W momencie w którym to kobiety nagle - dzięki randkowaniu online - zyskały większą możliwość wyboru partnerów, przy mniejszym ryzyku przemocy seksualnej (randka w centrum handlowym jest jednak dużo bezpeczniejsza niż wyjście na dyskotekę) okazało się że ta kultura lookistowska jest jednak toksyczna, bo są mężczyźni którzy są przez to wykluczeni. Co więcej, okazało się że w tej strefie życia mężczyzni stracili część kontroli nad kobietami. Jakoś ciężko mi się z nimi solidaryzować.

    Zjawiska, o którym mówi artykuł są faktem i rzeczywiście mnóstwo mężczyzn cierpi przez obecną sytuację, ale jednak to właśnie mężczyzni - ogółem - stoją za takim a nie innym obrotem sprawy. Ponadto patriarchat wciąż ma się dobrze i wciąż o wiele więcej przywiliejów ma średnio atrakcyjny mężczyzna, niż średnio atrakcyjna kobieta. Ja, nie muszę się zastanawiać czy ktoś mnie nie zmolestuje jak pójdę biegać po parku.

    Mówiąc krótko: pochylanie się nad losem “biednych mężczyzn” mnie troche drażni, bo rozwiązaniem tych problemów może być wyłącznie dekonstrukcja patriarchatu.

    ps. żeby było jasne, piszę jako cis-koleś, który również nie miał zbytu dużo powodzenia na tinderze i doświadczał tego “wykluczenia” w randkowaniu online.

    • harcOPM
      link
      23 years ago

      No tak, ale zrozumienie, że ich (nas) też dotyczą efekty patriarchatu, to pierwszy krok w kierunku zaangażowania się przeciwko niemu… Łatwiej docierać do ludzi, przez bezpośrednio ich dotykające problemy, raczej niż abstrakcyjną teorię.

      • @mareczko
        link
        23 years ago

        Tak, oczywiśćie masz rację. Ale bardzo rzadko w kontekście inceli pojawia się jakaś krytyczna refleksja. Albo jest zbywanie problemu (że to margines, że to zwykła mizoginia itd), albo jest lament jak to teraz jest ciężko zwykłym chłopcom. To, że to symptom większego problemu (patriarchatu, toksycznych oczekiwań co do ról płciowych, dysproporcji władzy, hierarchii) właściwie nigdzie nie pada.

        • harcOPM
          link
          13 years ago

          Generalnie się zgadzam, ale akurat tutaj jest on bezpośrednio wskazany akurat… :]

        • harcOPM
          link
          13 years ago

          Jasne, ale dalej uważam, że warto przede wszystkim docenić tam gdzie to pada i krytykować słabsze teksty w odniesieniu do dobrych przykładów jak pisać o takiej problematyce.