Tldr: przechorowanie COVIDa powoduje uszkodzenia mózgu, a my jako ludzkość nie robimy nic by chronić przed tym całe pokolenie młodzieży i dzieci.
"The economic impact of these people’s health problems is evident,” the study’s lead author said, “underscoring the urgent need for specific treatment to reduce the loss to both the individuals concerned and society as a whole.”
In Shanghai and Hong Kong, researchers have found similar results, though they speculate that brain inflammation, not the virus itself, may be a factor in memory loss.
They also worry about the effect of COVID-19 on children’s developing brains:
“These long COVID symptoms, especially memory problems, can significantly affect the self-confidence and development of children in coming years,” the researchers write.
“Children under 10–12 years are supposed to be [in] the most important stages for the brain development, which [implies] that the effects of viral infection on children’s brains can be more destructive.”
Sorry za nietaktowność i dzięki za ten punkt widzenia: daje do myślenia.
Masz słuszność, że ekstrema strategii były dwa:
Strategie na poziomie terytoriów powinny być dopasowane do danego terytorium, gęstości zaludnienia itp itd. Z mojego punktu siedzenia większość świata dąży obecnie do strategii “survival of the fittest”. Uważam że da się wymyślić coś lepszego.
Swoją drogą wraz z poluźnieniem restrykcji w chinach natychmiast mieli wzrost przypadków i śmierci https://www.news-medical.net/news/20230829/A-rise-in-all-cause-mortality-in-China-following-termination-of-the-Zero-COVID-Policy.aspx
Nie sugeruję że ich polityka była dobra, bo też powodowała śmierć i cierpienie, ale pod wzgledem epidemiologicznym była na pewno skuteczniejsza niż, no, brak jakiejkolwiek polityki
Tym niemniej, w Chinach ostatecznie wybuchły protesty przeciwko lockdownom – ludzie już psychicznie nie dawali rady z tym zamknięciem jak na łodzi podwodnej (mogło być, że ktoś lub coś ich tam subtelnie podburzało). Niżej podpisany tak szczęśliwy i wychillowany w mieście, jak w apogeum epi, nie był nigdy w życiu – w biały dzień zero człowieka na ulicy czy w tramwaju; świergot ptaków, dzikie zwierzęta… Naprawdę przepraszam za nietaktowność.
Mamy więcej opcji zmniejszenia ryzyka niż totalny, zaimplementowany niehumanitarnie lockdown a la Chiny. Maski działają, tak jak i filtracja powietrza, samoizolacja osób z objawami pomaga zmniejszać roznoszenie wirusa. Wystarczy po prostu nie ignorować sprawy jako ludzkość.
Mi się w sumie też lockdowny do pewnego stopnia podobały, bo wreszcie udało mi się jako osoba nieneurotypowa trochę odbodźcować. Był spokój, ale też poczucie solidarności, że jesteśmy w tym razem. Teraz społeczeństwo postanowiło pójść naprzód, pozostawiając z tyłu osoby najbardziej narażone lub te które doświadczają negatywnych długofalowych skutków.