Można, tylko właśnie, 150 czy tam 170 zł od łebka, 3 miesiące czekania w moim przypadku. A potem sprzęt nie będzie wcale tańszy, bo krótkofalowcy cenią sobie swoje radia. Już nie wspomnę, że służba radioamatorska jednak ma pewne zasady, formalności i przepisy, które nie każdemu będą pasować.
Na szczęście jedno drugiego nie wyklucza, a nawet bardzo często chodzą w parze.
A potem sprzęt nie będzie wcale tańszy, bo krótkofalowcy cenią sobie swoje radia.
Czy ja wiem, przez ostatnie lata z nadejściem Baofengów czy Quanshengów można kupić nowe radio za 70pln. Ale tak, cena + czekanie strasznie ostudza zapał.
Największą przeszkodą dla większości osób lubiących prywatność jest konieczność przedstawiania się swoim znakiem (w uproszczeniu: identyfikującym osobę i indywidualnym na skalę światową). Rozumiem, czemu jest to potrzebne, ale rozumiem też dlaczego dla niektórych osób jest to nie do zaakceptowania.
Część osób też ma problem z tym, że “rząd” będzie “wiedział”, że mają radio. Dla mnie lekka paranoja, ale z drugiej strony był dopiero co pomysł (na szczęście bardzo szybko i bezboleśnie upadł), żeby krótkofalowcy wyprzedzająco zgłaszali wszystkie łączności spoza lokalizacji radiostacji, którą mają w dokumentach. W USA się teraz martwią, że im FCC zabierze któreś mniej popularne pasma od strony mikrofal pod starlinki. Nie wyobrażam sobie, żeby ktoś w ogóle pomyślał o CB przy okazji takich regulacji, więc jest tu pewniejsza stabilność.
Można, tylko właśnie, 150 czy tam 170 zł od łebka, 3 miesiące czekania w moim przypadku. A potem sprzęt nie będzie wcale tańszy, bo krótkofalowcy cenią sobie swoje radia. Już nie wspomnę, że służba radioamatorska jednak ma pewne zasady, formalności i przepisy, które nie każdemu będą pasować.
Na szczęście jedno drugiego nie wyklucza, a nawet bardzo często chodzą w parze.
Czy ja wiem, przez ostatnie lata z nadejściem Baofengów czy Quanshengów można kupić nowe radio za 70pln. Ale tak, cena + czekanie strasznie ostudza zapał.
Największą przeszkodą dla większości osób lubiących prywatność jest konieczność przedstawiania się swoim znakiem (w uproszczeniu: identyfikującym osobę i indywidualnym na skalę światową). Rozumiem, czemu jest to potrzebne, ale rozumiem też dlaczego dla niektórych osób jest to nie do zaakceptowania.
Część osób też ma problem z tym, że “rząd” będzie “wiedział”, że mają radio. Dla mnie lekka paranoja, ale z drugiej strony był dopiero co pomysł (na szczęście bardzo szybko i bezboleśnie upadł), żeby krótkofalowcy wyprzedzająco zgłaszali wszystkie łączności spoza lokalizacji radiostacji, którą mają w dokumentach. W USA się teraz martwią, że im FCC zabierze któreś mniej popularne pasma od strony mikrofal pod starlinki. Nie wyobrażam sobie, żeby ktoś w ogóle pomyślał o CB przy okazji takich regulacji, więc jest tu pewniejsza stabilność.