Tysiąc „wojskowych specjalistów” z rosyjskim akcentem wkrótce dotrze do następnego afrykańskiego państwa. Oficjalnie mają chronić VIP-ów i szkolić lokalną armię, ale zapewne skończy się to jak w innych krajach, w których pojawiła się Grupa Wagnera – oskarżeniami o zabójstwa, tortury i gwałty. W ten sposób, nieoficjalnie i za cudze pieniądze, Putin rozszerza wpływy Rosji daleko poza jej granicami.
Dawniej funkcjonowało to jako “doradcy wojskowi” i jest przez imperia stosowane na szeroką skalę od lat. Jeżeli są tam wpuszczani przez rząd (nawet przymuszony), to jednak nie to samo, co działania takie jak w Gruzji czy na Ukrainie, gdzie wykorzystywano takie “nieregularne” jednostki. Z drugiej strony, mają też ten “mankament”, że jako, że nie są oficjalną armią, można je traktować w zasadzie dowolnie, o czym przekonała się zdziesiątkowana przez amerykanów kolumna żołnierzy Syryjskich i Wagnera, którzy postanowili przejąć rafinerię z rąk SDF w Syrii. Według opisu lokalsów został po niej głównie zeszklony piasek.