• @miklo
    link
    3
    edit-2
    3 years ago

    Olaf Jansen, dyrektor ośrodka dla migrantów w Eisenhüttenstadt :

    Na początku [szlak] musiał być trudny. Ludzie, którzy tu przybywali, byli raczej w kiepskim stanie. Niektórzy nie mieli nawet butów. Wyczerpani, w kiepskim stanie fizycznym. Teraz to się zmieniło. Teraz to raczej wyjątki, większość ludzi jest we względnie dobrym stanie. Niektórzy mają ze sobą nawet bagaże. Więc to [szlak] musiało się sprofesjonalizować. Przynajmniej tak odbieramy sytuację. Policja Federalna przechwytuje ich na granicy i dzwonią do nas. Mają taki… Jak to nazwać… Udostępniliśmy tu namioty i trochę przestrzeni, w której rejestrują ludzi. Dzwonią do nas, mówią: “Przechwyciliśmy tyle i tyle osób, w tym i tym miejscu.” Potem przyjeżdżają tutaj. Następnie ludzie są najpierw testowani na COVID-19. Są przeszukiwani, czy nie mają broni lub czegoś w tym stylu. A potem są rejestrowani przez Policję Federalną. Robione są zdjęcia, pobierane odciski palców… Policja sprawdza, czy nie ma już czegoś w aktach tych osób. Sprawdzamy też tożsamość. Procedury dublińskie nie są zbyt efektywne. Opracowano je w czasach, gdy bardzo niewiele osób ubiegało się o azyl. Moim zdaniem, nie mają zbyt wiele sensu. Mamy w Europie otwarte granice, mamy tu wolną gospodarkę. Chcemy mieć jak najbardziej efektywny rozkład ludności, a to oznacza, że ludzie powinni móc się swobodnie poruszać. Znaleźć dla siebie pracę, swoją niszę i miejsce w życiu, gdzie tylko chcą w obrębie Europy. Tam, gdzie będą mogli utrzymać swoje rodziny. Wydaje mi się, że to trochę przestarzałe, żeby próbować zatrzymać ich w jednym kraju. Poza tym, to nie działa. Koniec końców, to dotyczy wszystkich. Europejczycy powinni trzymać się razem i wywierać presję na tych, którzy umożliwiają ten proceder. Bo, tak naprawdę, ludzie są tutaj wykorzystywani. Może jednym ze sposobów, żeby temu zaradzić, byłoby ułatwić legalną migrację.