Ja trochę wychodzę z założenia, że po co mi dużo wiedzy, jeśli miałbym niewiele dzięki niej robić. Jeśli będę miał pomysł i moc, by pomóc ludziom w miejscu x, to pewnie wczesniej się dowiem co i jak.
Znam ludzi, którzy nie czytają bardzo dużo, za to działają mocno w różnych sprawach.
Znam (niestety niemało) osób, które bardzo dużo czytają, ale bardzo mało robią.
Myślę, że warto znaleźć złoty środek.
I na koniec anegdotka, którą opowiedział mi znajomy z Kotliny Kłodzkiej: gdy zeszłoroczna powódź nawiedziła Polskę, przez kilka dni sledził jej przebieg. Wiedział bardzo dużo. Siedział w domu, śledził i miał sporą wiedzę na ten temat.
Po kilku dniach pojechał do znajomego, któremu zalano dom (wiedział o nim od początku).
Na poczatku mu to powiedział, ze czyta i czyta, aż w końcu do niego dotarlo, ze faktyczną fizyczna pomoc jest potrzebna, a nie czytanie. Przez cały dzień pomagał mu czyścić jedno pomieszczenie ze szlamu.
To nie jest aluzja do Ciebie itd.
Tak napisałem, może ktoś sobie coś w tej treści odnajdzie.
Oczywiście, zgoda, od czytania trzeba przejść do działania. Niełatwo to zrobić, gdy dane miejsce jest abstrakcyjnie wręcz daleko, a konteksty umykają przez niedomiar informacji, ale od czegoś trzeba zacząć. Nie bez przyczyny zalinkowałem artykuł, który zaczyna się o informacji o beneficie i wydaniu zina zwiększającego świadomość o konflikcie.
Wcześniej w ogóle nie zagłębiałem się w wydarzenia z tej strony świata, chyba to zmienię - https://freedomnews.org.uk/2025/05/02/supporting-peoples-resistance-in-myanmar/
Ja trochę wychodzę z założenia, że po co mi dużo wiedzy, jeśli miałbym niewiele dzięki niej robić. Jeśli będę miał pomysł i moc, by pomóc ludziom w miejscu x, to pewnie wczesniej się dowiem co i jak.
Znam ludzi, którzy nie czytają bardzo dużo, za to działają mocno w różnych sprawach.
Znam (niestety niemało) osób, które bardzo dużo czytają, ale bardzo mało robią.
Myślę, że warto znaleźć złoty środek.
I na koniec anegdotka, którą opowiedział mi znajomy z Kotliny Kłodzkiej: gdy zeszłoroczna powódź nawiedziła Polskę, przez kilka dni sledził jej przebieg. Wiedział bardzo dużo. Siedział w domu, śledził i miał sporą wiedzę na ten temat.
Po kilku dniach pojechał do znajomego, któremu zalano dom (wiedział o nim od początku). Na poczatku mu to powiedział, ze czyta i czyta, aż w końcu do niego dotarlo, ze faktyczną fizyczna pomoc jest potrzebna, a nie czytanie. Przez cały dzień pomagał mu czyścić jedno pomieszczenie ze szlamu.
To nie jest aluzja do Ciebie itd. Tak napisałem, może ktoś sobie coś w tej treści odnajdzie.
Oczywiście, zgoda, od czytania trzeba przejść do działania. Niełatwo to zrobić, gdy dane miejsce jest abstrakcyjnie wręcz daleko, a konteksty umykają przez niedomiar informacji, ale od czegoś trzeba zacząć. Nie bez przyczyny zalinkowałem artykuł, który zaczyna się o informacji o beneficie i wydaniu zina zwiększającego świadomość o konflikcie.