Nowa Zelandia wprowadza pokoleniowy zakaz palenia. Osoby urodzone po 2008 nie będą mogły zakupić papierosów nawet po 18 roku życia. Działanie to ma na celu całkowite wyeliminowanie nałogu palenia ze społeczeństwa. Co sądzicie o takim pomyśle? Czy to w ogóle może mieć sens, czy najzwyczajniej w świecie rozwinie się czarny rynek?

Ja uważam, że to nic nie da, bo i tak ludzie będą nimi handlować pod ladą, a dodatkowo staną się symbolem buntu i zakazanym owocem, tak jak trawka.

(Niestety nie umiem obejść paywalla na wy***czej)

  • eluvinar
    link
    fedilink
    arrow-up
    4
    ·
    3 years ago

    Uważam że to sporo da, nawet takie drobne niewygody, jak zakaz palenia w restauracjach, pociągach (6 godzin bez szluga uh) czy na przystankach sporo osób zniechęcają. W ten i inne nałogi najłatwiej się wkręcić społecznie, im mniej jest tych miejsc i okazji, tym trudniej się wkręcić.

    Sam paliłem więcej niż paczkę dziennie i to było w zasadzie możliwe tylko dlatego, że w okolicy są nocne, stacje benzynowe itp. Jakbym za każdym razem miał szukać dilera, albo latać na miejscówkę, że wiem że handlują z przemytu, to bym w życiu do tej skali jarania nie doszedł. Jakbym za każdym razem, jak się namyślę, że jednak chcę rzucać i zniszczę albo wypalę fajki co mam w domu musiał latać i kombinować i czekać na specjalne godziny, w których w ogóle fajki można kupić, to też bym pewnie rzucił 3 razy szybciej.