Zespół socjologów z Uniwersytetu George’a Masona odkrył na podstawie symulacji, że 22 osoby to minimalna liczba potrzebna do założenia ludzkiej kolonii na Marsie. Grupa opublikowała artykuł opisujący symulację na serwerze preprintów arXiv. Kwestia wysłania ludzi na powierzchnię Marsa zakorzeniona jest już w popkulturze całkiem dobrze. Jak na razie możemy jedynie oglądać fantastyczne animowane wizje pokazujące […]
Niektórzy z nas życzą Ziemianom stałego osiedla poza planetą – tak, jak utrzymujemy stacje orbitalne, tylko da radę poskakać na skakance. Według mnie korzyści znacząco przeważają koszty. Przez liczbę sprzeczności problemy ziemskie i tak nie są rozwiązywane efektywnie. Mamy jednoznaczną listę celów, gdzie żywność, woda i zdrowie są wysoko na liście priorytetów; nie trzeba poważać ONZ albo NAM, gdy Cele Zrównoważonego Rozwoju – można. (Pionierskie ekspedycje załogowe wzmacniają realizację niektórych z nich – np. precyzyjnie tę pracę niżej podpisany przeglądał w kontekście badań nad kooperatywną psychologią organizacyjną [industrial-organizational psychology] w płytko-/niehierarchicznych, spontanicznych i zorganizowanych formach ponoszenia wysiłku – dostarcza e.g. wniosek, iż pewne konstrukcje osobowości wykolejają misje i współprace; z wolnościowego punktu widzenia tacy ludzie muszą dostać odpowiednią flagę zawczasu).
Przypomnę tylko, że organizm ludzki nie jest stworzony do dłuższego życia w kosmosie. Nawet ci co wracają ze stacji kosmicznej, długo muszą dochodzić do siebie, a to zazwyczaj okazy zdrowia. Poza tym, wydawanie na to środków, kiedy tyle ludzi umiera z łatwo zapobiegalnych przyczyn, wydaje mi się nieetyczne. Co do nieektywnego zapobiegania problemom na Ziemi pełna zgoda; to przez to że kapitalizm maksymalizuje inne kryterium celu niż ludzki dobrostan i dlatego musi zostać wytrzebiony.
Niektórzy z nas życzą Ziemianom stałego osiedla poza planetą – tak, jak utrzymujemy stacje orbitalne, tylko da radę poskakać na skakance. Według mnie korzyści znacząco przeważają koszty. Przez liczbę sprzeczności problemy ziemskie i tak nie są rozwiązywane efektywnie. Mamy jednoznaczną listę celów, gdzie żywność, woda i zdrowie są wysoko na liście priorytetów; nie trzeba poważać ONZ albo NAM, gdy Cele Zrównoważonego Rozwoju – można. (Pionierskie ekspedycje załogowe wzmacniają realizację niektórych z nich – np. precyzyjnie tę pracę niżej podpisany przeglądał w kontekście badań nad kooperatywną psychologią organizacyjną [industrial-organizational psychology] w płytko-/niehierarchicznych, spontanicznych i zorganizowanych formach ponoszenia wysiłku – dostarcza e.g. wniosek, iż pewne konstrukcje osobowości wykolejają misje i współprace; z wolnościowego punktu widzenia tacy ludzie muszą dostać odpowiednią flagę zawczasu).
PS Krytyka space exploration R. Kurkiewicza: http://www.tygodnikprzeglad.pl/listki-figowe-fruna-w-kosmos/
Przypomnę tylko, że organizm ludzki nie jest stworzony do dłuższego życia w kosmosie. Nawet ci co wracają ze stacji kosmicznej, długo muszą dochodzić do siebie, a to zazwyczaj okazy zdrowia. Poza tym, wydawanie na to środków, kiedy tyle ludzi umiera z łatwo zapobiegalnych przyczyn, wydaje mi się nieetyczne. Co do nieektywnego zapobiegania problemom na Ziemi pełna zgoda; to przez to że kapitalizm maksymalizuje inne kryterium celu niż ludzki dobrostan i dlatego musi zostać wytrzebiony.