Tldr: przechorowanie COVIDa powoduje uszkodzenia mózgu, a my jako ludzkość nie robimy nic by chronić przed tym całe pokolenie młodzieży i dzieci.

"The economic impact of these people’s health problems is evident,” the study’s lead author said, “underscoring the urgent need for specific treatment to reduce the loss to both the individuals concerned and society as a whole.”

In Shanghai and Hong Kong, researchers have found similar results, though they speculate that brain inflammation, not the virus itself, may be a factor in memory loss.

They also worry about the effect of COVID-19 on children’s developing brains:

“These long COVID symptoms, especially memory problems, can significantly affect the self-confidence and development of children in coming years,” the researchers write.

“Children under 10–12 years are supposed to be [in] the most important stages for the brain development, which [implies] that the effects of viral infection on children’s brains can be more destructive.”

  • @nbndOP
    link
    110 months ago

    Pozostawianie kwestii strategii dotyczących zdrowia publicznego indywidualnym decyzjom indywidualnych jednostek to nie jest zdrowie publiczne, to praktykowanie eugeniki. Zwłaszcza też że “indywidualne” decyzje osób robiących COVID party uniemożliwiają mi moją decyzję żeby unikać reinfekcji, ponieważ COVID party A) pomaga się wirusowi szerzyć B) pomaga mu się mutować, a on wcale nie mutuje tylko do łagodnych form, tak jak by się mogło o tym marzyć c) osoby po COVID party jadą potem autobusem, idą do urzędu, lądują w szpitalu, efektywnie uniemożliwiając mi korzystanie z podstawowych instytucji publicznych, jeśli chcę dbać o moje zdrowie. Strategie unikania ryzyka vs strategia powodowania ryzyka dla innych nie są równoważne ani pod względem moralnym/etycznym, ani pod zwględem kosztów społecznych (np koszty hospitalizacji i leczenia ciężkich przypadków long COVIDa, który się pogarsza z każdą reinfekcją) ani pod względem medycznym i racjonalnym- celowe powodowanie szkód w organizmie, które się kumulują, po prostu jest zawsze gorszym pomysłem niż nie powodowanie ich. Wolność wyboru strategii dla jednostek które uważają się za silniejsze (do czasu, bo long COVID w końcu ich dojedzie) oznacza brak wolności wyboru dla jednostek słabszych. To jest eugenika. Zdrowia już nie mam, a chillu nie mam jak mieć, jako osoba wykluczona ze spoleczeństwa na tak bardzo podstawowym poziomie jak załatwianie prostych codziennych potrzeb.

    • Waćpan
      link
      2
      edit-2
      10 months ago

      Sorry za nietaktowność i dzięki za ten punkt widzenia: daje do myślenia.

      Masz słuszność, że ekstrema strategii były dwa:

      • chińska – zero cases,
      • szwedzka – survival of the fittest.
      • @nbndOP
        link
        210 months ago

        Strategie na poziomie terytoriów powinny być dopasowane do danego terytorium, gęstości zaludnienia itp itd. Z mojego punktu siedzenia większość świata dąży obecnie do strategii “survival of the fittest”. Uważam że da się wymyślić coś lepszego.

        Swoją drogą wraz z poluźnieniem restrykcji w chinach natychmiast mieli wzrost przypadków i śmierci https://www.news-medical.net/news/20230829/A-rise-in-all-cause-mortality-in-China-following-termination-of-the-Zero-COVID-Policy.aspx

        Nie sugeruję że ich polityka była dobra, bo też powodowała śmierć i cierpienie, ale pod wzgledem epidemiologicznym była na pewno skuteczniejsza niż, no, brak jakiejkolwiek polityki

        • Waćpan
          link
          110 months ago

          Tym niemniej, w Chinach ostatecznie wybuchły protesty przeciwko lockdownom – ludzie już psychicznie nie dawali rady z tym zamknięciem jak na łodzi podwodnej (mogło być, że ktoś lub coś ich tam subtelnie podburzało). Niżej podpisany tak szczęśliwy i wychillowany w mieście, jak w apogeum epi, nie był nigdy w życiu – w biały dzień zero człowieka na ulicy czy w tramwaju; świergot ptaków, dzikie zwierzęta… Naprawdę przepraszam za nietaktowność.

          • @nbndOP
            link
            210 months ago

            Mamy więcej opcji zmniejszenia ryzyka niż totalny, zaimplementowany niehumanitarnie lockdown a la Chiny. Maski działają, tak jak i filtracja powietrza, samoizolacja osób z objawami pomaga zmniejszać roznoszenie wirusa. Wystarczy po prostu nie ignorować sprawy jako ludzkość.

            Mi się w sumie też lockdowny do pewnego stopnia podobały, bo wreszcie udało mi się jako osoba nieneurotypowa trochę odbodźcować. Był spokój, ale też poczucie solidarności, że jesteśmy w tym razem. Teraz społeczeństwo postanowiło pójść naprzód, pozostawiając z tyłu osoby najbardziej narażone lub te które doświadczają negatywnych długofalowych skutków.