Transparent z okazji 1 maja w Berlinie proponujący powstrzymanie się od kontaktów seksualnych z kolesiami pracującymi w bogatych i niemoralnych korporacjach IT.
Transparent z okazji 1 maja w Berlinie proponujący powstrzymanie się od kontaktów seksualnych z kolesiami pracującymi w bogatych i niemoralnych korporacjach IT.
Według mnie termin TECH BRO został ukuty mniej więcej w 2016 roku, kiedy Justin Keller wystosował list otwarty do burmistrza San Francisco, w którym narzekał jak bardzo mu przeszkadza widok bezdomnych w drodze do i z pracy. List ten wywołał prawdziwą burzę: San Francisco Entrepreneur Suggests Removing ‘Riffraff’ As Homeless Solution.
Czytając ponownie tego gniota (list otwarty) czuję się, jakbym słyszał kolegę z pracy. Kiedyś podczas rozmowy zarzuciłem PiS-owi negatywny wpływ na kulturę, m.in. zamknięcie Kabaretu Olgi Lipińskiej, na co on odparował: “gdyby ten kabaret był taki zajebisty, to byłby prywatny”. No i tego. Nie mam słów.
Wracając do tematu: moim zdaniem tech bro to po prostu ktoś z branży IT kompletnie nieświadomy tego, w jak uprzywilejowanej sytuacji się znajduje, interesujący się tylko rozwiązywaniem nie-technicznych problemów technicznymi metodami (tzw. techno-solutionism). Dobrze oddaje to moim zdaniem artykuł Optimize what?. Lata temu Evgeny Morozow ostrzegał przed tym, niestety na próżno.
Blockchain, sztuczna inteligencja w różnych odmianach, big-data – to wszystko są chwyty tech brosów do rozwiązywania problemów, które wytworzył ciągły wzrost przedsiębiorstw, oczywiście zwłaszcza tych największych, ale także napędzany przez marketing wzrost zapotrzebowania na różne bzdury. Ale chyba skończę już swoją tyradę… ;)
Dzięki za wyjaśnienia. Tutaj jest sam list: list otwarty. Ten list jest dla mnie przerażający z dwóch powodów. Pierwszy powód, to najbardziej moim zdaniem wymowny i reprezentatywny fragment podsumowania: “Wiem, że ludzie są sfrustrowani zjawiskiem gentryfikacji, ale fakty są takie, że żyjemy w społeczeństwie wolnego rynku. Zamożni pracujący ludzie zarobili na prawo do mieszkania w centrum miasta. (…) Nie powinienem martwić się tym, że ktoś mnie będzie zaczepiał. Nie powinienem być zmuszony do oglądania bólu, walki i rozpaczy ludzi bezdomnych w mojej drodze do pracy i z powrotem. Chciałbym, żeby moi rodzice, gdy mnie odwiedzą, mieli wspaniałe doświadczenie i cieszyli się, że znaleźli się w tym szczególnym miejscu”. A drugi powód jest taki, że potrafiłbym wymienić niemało osób z mojego otoczenia, które by się pod tym podpisały.
Mam wrażenie, że to dobrze podsumowuje całe korporacyjne IT i nie tylko. Tylko uważam to za przedłużenie kapitalizmu i piętno odciskane przez niego na edukacji - problemy związane z technologią rzadko kiedy (jeśli w ogóle) znajdują się w sylabusie. Ludki z IT są uczone IT jakby nic poza nim nie istniało, a krytyką zajmują się osoby spoza IT lub jeśli same się zainteresowały tymi pobocznymi tematami.
No i uważam, że to samo tycyz się wielu innych branż jak np finansów i podatków, co pięknei widać w polityce zaciskania pasa i traktowania wszystkiego jak firm maksymalizujących zysk.