Niedawno wróciłem do rodzinej miejscowości ~50 tys. mieszkańców i zauważyłem, że nie ma połowy spożywczaków, które kiedyś były.
Czy Wy też zaobserwowaliście podobne zjawisko?
Zastanawiam się, dlaczego? Czy to kwestia handlowych niedziel, pandemii, czy po prostu niedostatecznego regulowania molochów (tak, przez 10 lat ich tutaj w mieście przybyło)?

  • pfm
    link
    fedilink
    arrow-up
    1
    ·
    4 years ago

    W mojej dzielnicy kilka małych sklepów istnieje już dość długo a nawet otworzyły się nowe. Jest to jednak specyficzna dzielnica, trochę hermetyczna, ponieważ jest wchłoniętą przez miasto wsią. (Jeszcze w latach 70-tych była poza granicami administracyjnymi mojego miasta.)

    Dziś to zagęszczające się blokowisko, ale takich niewielkich sklepów trochę jest a w paru z nich zakupy robię bardzo często i nawiązałem jakieś tam relacje. Moim zdaniem radzą sobie bardzo dobrze.

    • kjwkOPM
      link
      fedilink
      arrow-up
      1
      ·
      4 years ago

      Ciekawe, kiedy Biedronka/Lidl/Dino się tam otworzą :P
      Ale dobrze słyszeć, że nie jest aż tak źle, jak mi się wydaje.

      • pfm
        link
        fedilink
        arrow-up
        2
        ·
        4 years ago

        Dwa kroki stamtąd jest Stokrotka. Biedronka jest kilkaset metrów dalej, Piotr & Paweł został zastąpiony przez Aldi ale to wygląda na mało popularne.

        • kjwkOPM
          link
          fedilink
          arrow-up
          2
          ·
          4 years ago

          No w miejscu, w którym mieszkałem w do tej pory są trzy sklepy osiedlowe i warzywniak, do których regularnie chodzilem. Dwa z tych trzech sklepów były niemalże od samego poczatku wprowadzenia niehandlowyxh niedziel otwarte w każdą niedziele.