Znajoma, która tworzy muzykę z przesłaniem feministycznym, chciałaby wydać album. Mówi jednak, że jest to duży koszt i nie byłoby jej stać.
Czy Szmer ma jakieś rady, co można zrobić żeby wysłać muzyczne przesłanie w świat? Póki co pomyślałem o:
- zrzutce na album
- bandcamp (nie wiem na ile to etyczne)
- znalezieniu netlabel.
Wszelkie uwagi mile widziane!
Jeśli ma DIY duszę to najprościej doszlifować swoje numery samemu i wrzucić na Bandcampa, z popularnych serwisów to najetyczniejsza opcja. Znaleźć label bez umieszczania wcześniej swojej muzyki w sieci będzie dużo ciężej.
Dzięki. Myślę że jeśli chodzi o podzielenie się przez sieć muzyką z labelem to coś do zrobienia dla mnie - umieściłbym jej utwór gdzieś do odsłuchania lub pobrania. Czy może Twoim zdaniem to nie wystarczy / nie jest odpowiednie?
A tak naprawdę po co osobie jest w ogóle ten label potrzebny? Promocja, fizyczne wydanie albumu, mastering, opieka artystyczna? Może od tego pytania trzeba zacząć. Z moich obserwacji wynika, że porządne labele które oferują artystce coś więcej nie biorą się raczej za osoby, które nic wcześniej nie publikowały / nie grały dla publiczności. To na pewno zależy od specyfiki danego gatunku muzyki.
Ta osoba nie twierdzi że jest jej potrzebny. To ja o tym pomyślałem bo nie zajmuję się tym a np. na fedi trafiłem na osobę, która założyła Kamizdat a potem przyszła mi do głowy nasza Wytwórnia Krajowa. I tak jakoś wydało mi się, że może to jest dla niej sposób.