Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej ma już projekt zakładający oskładkowanie wszystkich umów cywilnoprawnych. Chodzi nie tylko o umowy-zlecenia, ale też umowy o dzieło. Z odpowiedzi r...
Niedorzneczne sugestie, że to na niekorzyść pracowników, ale chwilowo nie mam lepszego źródła.
czemu ta zmiana ma sprawić, że mniej ludzi będzie pacować na uop?
Bo kolejny argument w kwestii walki o UoP zostanie wytrącony. Różnice pomiędzy tymi dwoma sposobami zatrudnienia będą się zacierać. Podobnie jest z napiwkami: dopóki będą wręczane, dopóty mniej osób będzie walczyło o podwyżki w pracy.
Co do argumentów pracobiorców: jest jeszcze inna kwestia: cięższy dostęp do L4, brak stabilności zatrudnienia, brak płatnego urlopu, trudności w zrzeszaniu się w związkach zawodowych i inne. O tym pracobiorcy głośno mogą nie chcieć mówić, ale moim zdaniem te rzeczy znacząco wpływają na osłabienie pozycji (i tak już słabszego w walce pracownik - pracobiorca) pracownika.
Co do lewaków/libków: szanuję Twoje podejście, mam tak samo (i wielu moich znajomych również).
Rozumiem, chociaż mam inne podejście do tego. Skoro różnice będą się zacierać, to pracobiorcy stracą argument pt. „dam ci umowę o gówno, to będziesz miał większe zarobki”. Wtedy pracowniki mogą stwierdzić, że skoro zarobki te same, to ja mam w dupie umowę o gówno, chcę umowę o prace, bo nie mam już żadnej korzyści z pracy na umowę o gówno.
Nie wiem, czy dobrze to zrozumiałem, ale dla mnie tym bardziej ten argument jest na korzyść oskładowania umów o gówno.
Jeśli pracownik bierze co się daje, to lepiej jak pracobiorca będzie musiał mu dać oskładkowaną UoG niż nieoskładkowaną.
Jeśli pracownik może porównać i przekalkulować, to UoG z takimi samymi zarobkami co UoP jest mniej korzystna dla pracownika, niż UoG z wyższymi zarobkami od UoP. Bo wiemy, że UoG nie ma benefitow podlegania pod prawo pracy.
czemu ta zmiana ma sprawić, że mniej ludzi będzie pacować na uop?
Bo kolejny argument w kwestii walki o UoP zostanie wytrącony. Różnice pomiędzy tymi dwoma sposobami zatrudnienia będą się zacierać. Podobnie jest z napiwkami: dopóki będą wręczane, dopóty mniej osób będzie walczyło o podwyżki w pracy. Co do argumentów pracobiorców: jest jeszcze inna kwestia: cięższy dostęp do L4, brak stabilności zatrudnienia, brak płatnego urlopu, trudności w zrzeszaniu się w związkach zawodowych i inne. O tym pracobiorcy głośno mogą nie chcieć mówić, ale moim zdaniem te rzeczy znacząco wpływają na osłabienie pozycji (i tak już słabszego w walce pracownik - pracobiorca) pracownika.
Co do lewaków/libków: szanuję Twoje podejście, mam tak samo (i wielu moich znajomych również).
Pozdro!
Rozumiem, chociaż mam inne podejście do tego. Skoro różnice będą się zacierać, to pracobiorcy stracą argument pt. „dam ci umowę o gówno, to będziesz miał większe zarobki”. Wtedy pracowniki mogą stwierdzić, że skoro zarobki te same, to ja mam w dupie umowę o gówno, chcę umowę o prace, bo nie mam już żadnej korzyści z pracy na umowę o gówno.
Ale to nie jest kwestia wyboru. Polski pracownik bierze co się daje i może sobie porównać do czegoś innego i przekalkulować czy warto jest walczyć.
Nie wiem, czy dobrze to zrozumiałem, ale dla mnie tym bardziej ten argument jest na korzyść oskładowania umów o gówno.
Jeśli pracownik bierze co się daje, to lepiej jak pracobiorca będzie musiał mu dać oskładkowaną UoG niż nieoskładkowaną.
Jeśli pracownik może porównać i przekalkulować, to UoG z takimi samymi zarobkami co UoP jest mniej korzystna dla pracownika, niż UoG z wyższymi zarobkami od UoP. Bo wiemy, że UoG nie ma benefitow podlegania pod prawo pracy.