imo cokolwiek co uczyni szkołę bardziej bezpiecznym dla dzieciaków miejscem. niestety często przemoc, to jej drugie imię, również a może przede wszystkim, ze strony kadry. Ona nie powinna zaistnieć, i jeśli to samo w sobie nie jest argumentem, też dlatego że wymaga mentalnej i systemowej zmiany, a potrzebujemy działać teraz, bo na każdą klasę przypada kilkoro dzieciaków po próbie samobójczej, to każda inicjatywa ograniczająca stres jest na wagę złota.
propo przemocy ze strony nauczycieli - było na fb, miałam wrzucić na szmer ale mi umknęło: jakaś szkoła pozwała rodzica do sądu, bo ten komunikował się ze szkołą za pomocą e-dziennika i szkolnego telefonu (w godzinach pracy szkoły). Uznali, że to “nękanie”…
Ja mam taką przekorna naturę, że w LO zupełnie się nie uczyłem matematyki, a im bardziej wymagali tym mniej. Zacząłem się jej uczyć dopiero na doktoracie, sam dla siebie, kiedy nikt ode mnie tego nie wymagał, zresztą z innymi dziedzinami to samo
Mają rację zdecydowanie. Informacja zwrotna w formie “to twoje mocne strony, nad tym trzeba popracować” jest dużo sensowniejsza. I to, co jest w budzących się szkołach: zielony długopis zamiast czerwonego i zamiast minusów tam, gdzie źle plusy tam, gdzie dobrze. To buduje w uczniach poczucie wartości
Przypomina mi ta opinie tę z książki Fromma. Znowu gdzieś widziałem prawacki artykuł wprost sugerujący że przez to wychowuje się dzieci-pierdoły. Trudno rozstrzygnąć empirycznie bo do tej pory był stosowany prawie wyłącznie przemocowy model
Co o tym myślicie?
imo cokolwiek co uczyni szkołę bardziej bezpiecznym dla dzieciaków miejscem. niestety często przemoc, to jej drugie imię, również a może przede wszystkim, ze strony kadry. Ona nie powinna zaistnieć, i jeśli to samo w sobie nie jest argumentem, też dlatego że wymaga mentalnej i systemowej zmiany, a potrzebujemy działać teraz, bo na każdą klasę przypada kilkoro dzieciaków po próbie samobójczej, to każda inicjatywa ograniczająca stres jest na wagę złota.
propo przemocy ze strony nauczycieli - było na fb, miałam wrzucić na szmer ale mi umknęło: jakaś szkoła pozwała rodzica do sądu, bo ten komunikował się ze szkołą za pomocą e-dziennika i szkolnego telefonu (w godzinach pracy szkoły). Uznali, że to “nękanie”…
Ja mam taką przekorna naturę, że w LO zupełnie się nie uczyłem matematyki, a im bardziej wymagali tym mniej. Zacząłem się jej uczyć dopiero na doktoracie, sam dla siebie, kiedy nikt ode mnie tego nie wymagał, zresztą z innymi dziedzinami to samo
W wawce udupią Cię i nie skończysz lo, bo mógłbyś im wyniki zaniżyć
Mają rację zdecydowanie. Informacja zwrotna w formie “to twoje mocne strony, nad tym trzeba popracować” jest dużo sensowniejsza. I to, co jest w budzących się szkołach: zielony długopis zamiast czerwonego i zamiast minusów tam, gdzie źle plusy tam, gdzie dobrze. To buduje w uczniach poczucie wartości
Przypomina mi ta opinie tę z książki Fromma. Znowu gdzieś widziałem prawacki artykuł wprost sugerujący że przez to wychowuje się dzieci-pierdoły. Trudno rozstrzygnąć empirycznie bo do tej pory był stosowany prawie wyłącznie przemocowy model
w Polsce owszem, ale np. w krajach skandynawskich? tam chyba szkoła jest bardziej wolnościowa?
OK, racja. Za długo siedzę w PL