Do strefy stanu wyjątkowego nie wjadą medycy i aktywiści. Dostępu do terenu przygranicznego domagają się za to myśliwi. “Nie mamy gwarancji, że skoro błąkają się tam ludzie, to myśliwi nie pomylą ich z dzikami” - mówi Monika Stasiak z Pracowni na Rzecz Wszystkich Istot.