skopiowane z fejsa:

Z cyklu a teraz wszyscy się na mnie obrażą. Najbardziej jałową dyskusją, w której bardzo staram się nie brać udziału, jest ta, kto tak naprawdę należy w Polsce do klasy średniej. Kiedy w tekście padają słowa “klasa” oraz “średnia”, masz jak w banku, że niemal nikt nie odniesie się do meritum - tak jak wczoraj wydarzyło się to przy okazji posta o ochronie zdrowia. Dyskusja ta jest zupełnie bez sensu, bo nie istnieje obiektywna, stworzona przez bozię, definicja klasy średniej. Wszystkie one są umowne. I tak jeden rzuci, że zarabia 5 brutto, więc w swoim własnym odczuciu klasą średnią nie jest, bo tak mu się wydaje na czuja, inny poratuje definicją, kolejny zaś uzna, że właściwsza jest ta, którą posługuje się OECD. Musowo pojawi się też ktoś, kto zawyrokuje, że zarabiając szóstkę nie należy się do klasy średniej, bo przecież na Zachodzie zarabia się lepiej (choć nigdy nie posłuży się porównaniem z Globalnym Południem, a nie wiem, czy wiecie, że Polacy w ujęciu światowym należą do grona KILKU procent zarabiających najlepiej). Na koniec wypowie się jeszcze osoba (lub raczej trzy), która składek płacić nie chce, bo nie ufa, że państwo wyda jego pieniądze rozsądnie - tyle że to błędne koło, które powoduje, że usługi publiczne są z roku na rok w coraz gorszym stanie. A kiedy już wszyscy napiszą, co im się w tej sprawie wydaje, rozejdą się nie odnosząc się do klu tekstu: co zrobić, aby za kilka lat było nas jeszcze komu leczyć. Ogólnie jest w tej mojej pracy tak, że czego o zarobkach nie napiszesz, zarabiający lepiej będą udowadniać, że zarabiają gorzej. Polska klasa średnia (średnia według definicji Adriany Rozwadowskiej, czyli na oko) będzie bronić się, że nią nie jest (choć nie zaliczy się jednocześnie do grona osób biednych), osoby najbogatsze głosu w dyskusji nie zabiorą, zawsze znajdzie się jednak ktoś, kto w ich imieniu przypomni, że nie wolno pisać, że Bezos jest najbogatszym człowiekiem świata, bo wycena majątku jest tylko wyceną, a Bezos 300 mld dolarów gotówki na koncie nie posiada (dziękuję, wiem). Tylko biedni nie bronią się, że są biedni, choć jednocześnie (co wynika z badań), często jednocześnie mają się za klasę średnią. Głos za nich zabierają za to zarabiający lepiej, którzy dowodzą, że biedni nie są biedni, bo zarabiają więcej niż w 2010, albo że wydajność pracy (…). Z czego wynika, że napisać o zarobkach tak właściwie to można nic. Na tym tle ciekawa jest obserwacja, o której rozmawiałam ostatnio z prawnikiem jednego ze związków zawodowych: że kiedy dochodzi do sporu zbiorowego czy strajku, udział w nich biorą niemal niezmiennie tylko robotnicy i osoby wykonujące prace proste - tak było w Parocu, tak jest obecnie w innej wielkiej spółce, w której toczy się spór zbiorowy, który wkrótce opiszę. Administracja udaje wtedy, że nie istnieje - przekonana, że zaszła tak wysoko, że ryzykiem byłoby podpaść pracodawcy. A kiedy osoba zza biurka dołączy do strajku pracowników hali, jest oklaskiwana przez załogę niczym prawdziwy bohater lub bohaterka (w Parocu z kilkuset takich osób w strajku udział wzięło kilka). Akurat w poniedziałek GUS podał medianę wynagrodzeń (4703 zł brutto czyli 3404 zł na rękę). Powyżej 6706 zł na rękę zarabia zaledwie 10 proc. pracujących Polaków i Polek. Owszem, obrazuje to mizerię polskich zarobków, tak się jednak składa, że żyjemy w Polsce i są one jakie są. To z tych polskich zarobków - nie niemieckich, nie z tych za 10 lat - musimy sfinansować polską ochronę zdrowia. I warto porozmawiać o tym, jak, zamiast wciąż dyskutować o definicjach naginając je tak, aby przypadkiem nie zapłacić wyższej składki. Na koniec szeroko pojętą (według definicji na oko) klasę średnią zachęcam do występowania we własnej sprawie. Uczestniczyłam w sporej liczbie protestów, i niezwykle rzadko spotykam na nich te osoby, które - kiedy rosną składki i podatki - nagle okazują się zbyt biedne, żeby je zapłacić. PS. Tak, wiem, że w Polsce rządzi Prawo i Sprawiedliwość - i też mu w sprawie usług publicznych nie ufam. Problem w tym, że partia, której Polacy i Polki powszechnie zaufają, że wyda nasze pieniądze sensownie, nie pojawi się nigdy. Dlatego nie dziwi, że polska ochrona zdrowia dryfuje ku katastrofie.

  • 8Petros he/him
    link
    22 years ago

    Kryterium poziomu zarobków jest tu chyba najmniej adekwatne.

  • @Anakonda
    link
    12 years ago

    w polsce nie ma klasy sredniej za bardzo

  • @scarbeque
    link
    12 years ago

    Zawsze wydawało mi się, że wszyscy wiedzą o co tak naprawdę chodzi w sporze o klasę średnią ( o to, kto ma płacić więcej ) i że skoro wszyscy utrzymują pozory, że ten spór jest jakikolwiek inny niż semantyczny to znaczy, że te pozory są nam do czegoś potrzebne. Nigdy mi nawet do głowy nie przyszło, że można tak po prostu powiedzieć “skończymy z tym udawaniem”