Nie trolluje, nie chcę wchodzić w detale obecnego konfliktu i głębszej dyskusji nad nim samym. Ciekaw jestem jak osoby tutaj widzą rozwiązywanie takich konfliktów w przyszłości, szczególnie w sposób wolnościowy. Ja po prostu tego nie widzę i jest to dla mnie kolejny argument za zupełnym rozdźwiękiem między anarchistyczną teorią a życiem.

  • zeshi
    link
    fedilink
    arrow-up
    1
    ·
    edit-2
    3 years ago

    Co bym chciał zrobić to zupełnie osobne pytanie bo z zasady nie chcę wchodzić w rolę sędziego.

    Tak jak piszesz to po prostu seria problemów z Przychodnią. I tego problemu nie miała jedna grupa tylko co najmniej kilka. Tolerancja na patologię i złe traktowanie osób biorących udział w procesie nie zniknie przecież jak powstanie magiczna sztywna struktura.

    konsekwencje muszą być czymś trochę większym niż “nie będziemy wpadać do was na imprezki

    Problem w tym że nawet takich konsekwencji często nie było. Czasem były pomrukiwania ale bojkotu i nawet tak błahej presji chyba nigdy co widać po wiecznie nierozwiązanej serii niefajnych historii. Z tego co mi wiadomo to czasem jakiś callout, jakieś rozmowy które w praktyce kończyły się niczym namacalnym.

    Nawet posiadając perfekcyjną przestrzeń do wymiany informacji, proces mediacji za każdym razem musi się zaczynać od nowa, za każdym razem muszą być dobiera do niego kolejne osoby, co też trwa i trawa.

    To widzę wręcz jako zaletę. Dlaczego miałby to robić ktoś wyspecjalizowany czy nawet z demokratycznie uzyskanym przywilejem do orzekania? Mam szczerą nadzieję że każdy proces miediacji będzie miediacją od początku (czyli raczej dialogiem) , a nie opartym na precedensie procesem sądowym z mocy struktury parapaństwowej.

    . Z drugiej strony jeśli jest proces, choćby forma zgłoszenia, wyboru osób roztrzygających sytuacje oraz formy potencjalnych konsekwencji

    To mogą być normy o których piszę. Można wypracować proces i przestrzeń mediacji (tj. że jak mam problem to wiemy gdzie możemy iść to załatwić i ktoś wie jak się za to zabrać porządnie) ale po co się kłaniać przed sztywną strukturą sądowniczą jakby dodawaa mediacjom magicznej mocy? Myśle że się po prostu oszukujemy udając, że wtedy to już nie jest wola grup i jednostek, a do tego zbliżamy się niebezpiecznie blisko formalnej hierarchii i porządku prawnego mówiącego głosem “wszystkich”.

    • borys
      link
      fedilink
      arrow-up
      2
      ·
      3 years ago

      Zaczynanie procesów od nowa za każdym razem prowadzi w mojej opinni właśnie do takich sytuacji, czesciowo dla tego ze ludziom się odechciewa w pewnym momencie. Robienie w kółko tego samego po prostu męczy

      • zeshi
        link
        fedilink
        arrow-up
        3
        ·
        3 years ago

        Mam po prostu inną diagnozę tego problemu - tj. że problemem nie jest zaczynanie od początku tylko brak realnej woli mediacji (nie wiem po co te spotkanai się ciągną kiedy nawet zewnętrzni mediatorzy są źle traktowani) i brak konsekwencji ze strony innych grup. Czy właśnie sprowadzanie tego do spotkań wąskiego grona i następnie wojen na oświadczenia których często nie da się zweryfikować.

        A po zachowaniu FA i Rozbratu się w tym wręcz utwierdziłem. Można zrobić jesień średniowiecza i mieć propsy od krajowych szefów anarchizmu, więc konsekwencje są póki co zerowe.