• borys
    link
    fedilink
    arrow-up
    3
    ·
    1 year ago

    Dobra ale co proponujecie w takim razie? Ruch nie radzi sobie z przemocowymi zachowaniami, ale też kompletnie nie radzi sobie z rozwiązaywaniem konfliktów, ani nawet wyciąganiem wniosków z wydarzeń. Konflikt Syrena-Przychodnia trwał od lat i ciężko się dziwić że eksplodował jak był konsekwentnie podsycany przez obie strony. Skutkował to pozbawieniem domu i prawdopodobnie traumą psychologiczną serii osób. Szeroko pojęty ruch, czy to polski czy warszawski, w dużej mierze zają się pisaniem oświadczeń na wszelakich portal społecznościowych. Nie powstały żadne systemy radzenia sobie z takimi sytuacjami, nie było nawet propozycji zastanowienia się nad cyzmś takim, mało kto przyjżał się tej sytuacji dokładniej, wnioski nie zostały wyciągnięte. Jeśli nie jesteśmy w stanie poradzić sobie z czymś takim, i jest to na tyle wyraźne że nawet normalsy znają pojęcie “wojna squotów” to czemu ktokolwiek miałby dołącząć się do ruchu czy w nim pozostać. Dla mnie to tylko potwierdzenie że anarchizm jako idea faktycznej organizacji społecznej należy zostawić w XX wieku i dążyć do przodu, budując nowe pomysł na bazie wiedzy z poprzednich porażek. W innym wypadku zostaje nam to, czyli pisanie kolejnego oświadczenia, dwa lata po sprawie, w sytuacji kiedy nawet same osoby poszkodowane częściowo przestały zajmować się tematem

    • pbpza@lemmy.dbzer0.com
      link
      fedilink
      arrow-up
      2
      ·
      1 year ago

      Ja uważam, że jak mamy rzadkość to bądź należy zbiurokratyzować dystrybucję zasobu bądź ludzie się o niego pogryzą jak w tym przypadku. Nie oceniajmy całej tendencji bo rym co się stało w warunkach dużej rzadkości zasobów mieszkalnych, bo w takich warunkach zazwyczaj jest po prostu trudniej znaleźć konsens bez autorytaryzmu. Najłatwiej ustalić podporządkowanie się jakieś horyzontalnej radzie no ale nie każdy się zgodzi na to.

      • borys
        link
        fedilink
        arrow-up
        4
        ·
        1 year ago

        Ale to nie jest pierwszy raz kiedy coś takiego się wydarzyło, to po prostu najbardziej ekstremalny przykład tego. I w zasadzie bardzo dobrze pokazuje cały problem. Kolektywy mieszkalne wymagają procedury usunięcia kogoś z przestrzeni jeśli z taką osobą jest jakiś problem. Czasami dla wałsnego dobra trzeba kogoś wypierdolić, to normalne, i to jest coś co powinno zawsze być brane pod uwage przy tworzeniu takiej przestrzeni. Jednak czegoś takiego nie było, wybuchały coraz większe i większe spiny o to i skończyło się tak jak skończyło. Okazuje się jednak że jako grupa polityczna nie jesteśmy sobie w stanei poradzić z tak podstawową kwestią jak “ktoś jest dla nas zagrożeniem i to zagrożenie musi zostać usnięte” bez przemocy z obu stron. Brak czy obecność mieszkań nie zmienia faktu że nie jesteśmy w stanie ustalać i utrzymywać pewnych zasad

    • WFA OP
      link
      fedilink
      arrow-up
      1
      ·
      1 year ago

      “Nie odpowiem na te komentarze. Nie jestem w stanie. To oczywiste, że wina leży po stronie Przycho i Dimy. Przemoc była na Skorupki 6 i była tolerowana przez mieszkańców i inne grupy które po 5 grudnia nie zabrały glosu. W tych oświadczeniach jakie pisała Syrena mówiono jak chciano spokojnie zakończyć życie z przemocowcami pod jednym dachem. Skoro Borys i Harc tego nie rozumieją ich problem. Nie będę komentować oczywistych oczywistości.”

      Robert