Post z grupy na FB: Eksperci dla Odry. Dodałam akapity i zebrałam dwie części analizy w jedną dla wygody. Autorka: Sylwia Horska-Schwarz, adiunktka UWr.

zdjęcie: (www.głucholazyonline.com.pl)


Wstępna analiza warunków przepływu wody i jej dynamiki w aspekcie oceny skutków powodzi – Głuchołazy (powódź 2024) - spojrzenie okiem hydromorfologa.

Wpływ na warunki i dynamikę przepływu wody powodziowej w Głuchołazach podczas opadów katastrofalnych miały:

  • stany wody i przepływ w rzece Biała Głuchołaska,
  • uwarunkowania środowiskowe, w szczególności morfologia doliny,
  • szerokość dna doliny,
  • szerokość strefy zalewowej,
  • nachylenie zboczy,
  • spadek podłużny koryta oraz budowa geologiczna,
  • miąższość zwietrzeliny na stokach.

A także znacząco przekształcona sieć rzeczna na terenie samej miejscowości, w szczególności: młynówki i cieki niższego rzędu, których koryta na terenie miasta zostały częściowo zabudowane ulicami, skanalizowane - co przy takiej ilości wody płynącej rzeką powodowało cofkę do kanalizacji burzowej, a spływ powierzchniowy na terenie miasta miał miejsce w postaci rwących potoków.

Ponadto zabudowa samego koryta Białej - w tym zabudowa jej brzegów, betonowe umocnienia brzegów - wpłynęły na wzrost prędkości a co za tym idzie energii wody, mosty o niedostosowanej przepustowości, a także budowle piętrzące - stały się swoistą barierą na drodze spływu wód, spiętrzały wody w korycie powodując cofkę i skierowały przepływ powodziowy w kierunku miasta - rozdzielając główny nurt rzeki.

Podczas wezbrania w pierwszym etapie największą zdolność do modelowania koryta ma przepływ korytotwórczy, co pokazuje skala zniszczeń w strefie brzegów i strefie przykorytowej rzeki. Każda zabudowa techniczna w takich warunkach zostaje uszkodzona lub zniszczona całkowicie.

W wyniku podpiętrzenia wody na mostach/ jazach -oraz akumulacji drzew ect. doszło do rozdzielenia nurtu rzeki i skierowania go w kierunku np. ulicy Opolskiej lub do dawnych koryt częściowo zabudowanych. Duża ilość drzew transportowana przez rzekę podczas powodzi - to skutek erozji brzegów rzeki i zboczy na odcinku górskim “przełomowym”.

Dodatkowo, sieć dróg leśnych warunkowała intensywny, kierunkowy spływ wód opadowych ze stoków w kierunku miasta, erozja gleb górskich była bardzo duża, o czym świadczy duży udział namułów na terenie ulic miasta po odpadnięciu fali powodziowej. Na zdjęciu przykład mega form powstających podczas przepływu powodziowego.

W przebiegu powodzi zlewni górskich duże znaczenie ma rzeźba terenu i geologia podłoża, które warunkują szybki odpływ wód opadowych ze zlewni. Na mapie zaznaczona jest granica zasięgu wody 500 letniej.

Morfologia zlewni rzeki Białej Głuchołaskiej warunkuje szybki spływ wód opadowych z otaczających dolinę zboczy Gór Opawskich, Złotych, a także co istotne spływ wód od strony Jesenika. Szerokość doliny Białej Głuchołaskiej na terenie miasta Głuchołaz waha się od około 500 m do około 1200 m. W miejscu ujścia Białej Głuchołaskiej do doliny Nysy Kłodzkiej jej szerokość wzrasta do ok 2 km. Szerokość doliny Nysy Kłodzkiej poniżej wspomnianej doliny Białej G. ma ok. 6 km.

Podczas powodzi – wody wezbraniowe początkowo płyną korytem rzeki, potem zalew powierzchniowy odejmuje dno doliny i zajmuje poszczególne poziomy teras zalewowych. Dodatkowo ma miejsce nasycenie osadów aluwialnych wodą, która infiltruje i zasila wody gruntowe – zatem mamy dodatkowo spływ tzw. wód aluwialnych zgodnie z kierunkiem nachylenia dna doliny, dlatego też w obrębie całej doliny ma miejsce podniesienie poziomu wód gruntowych, co skutkuje podniesieniem wód w ciekach III i IV rzędu nawet przy braku zasilania powierzchniowego z ich zlewni cząstkowych.

Poziom wód gruntowych w dolinie warunkowany jest granulometrią osadów aluwialnych oraz modyfikowany skałami podłoża. Często dochodzi w takich warunkach do odperparowania koryt kopanych, dawnych meandrów, czy tworzenia kanałów powodziowych nawet na terenie zabudowanym. W przypadku górskich odcinków zlewni skały podłoża występują stosunkowo płytko pod powierzchnią, dlatego retencja korytowa, czy dolinna rzek jest bardzo ograniczona i przy dużym opadzie dominuje spływ powierzchniowy bardzo dynamiczny.

Przepływ wód ma typ rwący, miejscami kipiel. Jak chodzi o opad, który wystąpił w dniach 12-15.09.2024 to miał on charakter katastrofalny. Na stacjach meteorologicznych w Czechach sumy opadów wynosiły: Rejvíz – 517 mm, Červenohorské sedlo – 474, Jesionik – 465, Zlaté Hory – 416, Staré Město pod Sněžníkem – 413 mm.

Część wód spłynęła w kierunku północnym, na ziemię Kłodzką zasilając rzekę Nysę Kłodzką, część spłynęła czeską doliną rzeki Białej właśnie w kierunku Głuchołaz. Dodatkowo w dniach 13-14.09.2024 maksymalny opad zarejestrowano na stacji Jarnołtówek wyniósł on: 218 mm.

Część wód opadowych spływając z północnych i północno zachodnich zboczy Gór Opawskich zasiliła zlewnię Białej Głuchołaskiej, płynąc szybko w kierunku Głuchołaz. Część zasiliła zlewnię Złotego Potoku i spowodowała straty w Paczkowie. Opad zanotowany na stacji IMGW: Głuchołazy w okresie od 11.09 - 15.09.24 wyniósł łącznie 436,9 mm.

Na taką powódź nie można zabezpieczyć się technicznie. Należy zapewnić odpowiednie światło mostów, wdrożyć system wczesnego ostrzegania mieszkańców całego miasta, określić plan ewakuacji i edukować miejscową ludność. Naprawiając szkody powodziowe - pozostawić jak najszersze koryto rzeki na terenie miasta. Zakupić systemy mobilnej ochrony przed powodzią.

opracowała: Sylwia Horska-Schwarz

Ryc. Morfologia doliny Białej Głuchołaskiej
dane: https://hydro.imgw.pl/ https://ladek.e-mapa.net wody.isok.gov.pl https://www.envidata.cz

  • lnxtx
    link
    fedilink
    English
    12 days ago

    I takie RFO lubię. Krótkowzroczne budowanie na terenach zalewowych, brak (lub ograniczone) brania pod uwagę warunków ekstremalnych rzek, potoków, kanałów przy projektowaniu.

    Coś co było, bądź wydaje się, oczywiste pod zaborami pruskimi.

    • obywatelle (she/her)OP
      link
      32 days ago

      Ale tu prawie nie ma o tym słowa. Zalało całe miasto - Głuchołazy lokowano w 1225 r - tu się nie da całej przyczyny powodzi sprowadzić do jednego czynnika. Autorka pisze też u siebie o roli jaką odgrywa spływająca woda z dróg zrywkowych w masywie Śnieżnika, o wałach które postawiono tuż obok nieużytków i przede wszystkim o regulacjach rzek zwiększających tempo przyrostu fali przepływowej. Na fotce z czerwonymi kropkami widać to, co ona nazywa mega akumulacją - odnosi się do piasku, którego namuły ewidentnie pochodzą z górskich dróg wyjeżdżonych przez maszyny leśnicze.

      Mam wrażenie że wszyscy rzucili się na temat zabudowy na terenach zalewowych jak na jedynego winowajcę całej sprawy, ale jeśli ktoś kiedyś był na Dolnym Śląsku czy w Kotlinie Kłodzkiej to wie, że problem jest wielokrotnie złożony, bo tam jest masa niezasiedlonych terenów (albo pól uprawnych), które i tak nie służą jako zalewowe, bo często chronią je niepotrzebnie wały, tamy i zbiorniki. Owszem, problem zabudowy jest, istnieje, ma swoje znaczenie, nie wpływa korzystnie na retencję i tak dalej, ale to IMO raczej łatwy cel dla opinii publicznej.

      Z tej analizy wynika dla mnie jasno, że głównym winowajcą są modyfikacje sprzyjające szybszemu spływowi wód, czyli właśnie nadmierne regulacje rzek - w Głuchołazach mamy do czynienia ze skanalizowanym korytem Białej Głuchołaskiej, która może w każdej chwili wybić ze studzienek. To właśnie pruskie dziedzictwo myśli hydrotechnicznej kierowało się w stronę regulowania wszystkiego i wszędzie - fakt że nie zasiedlano wtedy wielu terenów rozlewisk brał się jednak z tego, że nie było jeszcze takiej potrzeby, bo przestrzeni w XIX wieku było do dyspozycji więcej. A dlaczego? Bo w ramach kolonizacji wcześniej osuszano mokradła, co też niekorzystnie wpłynęło na retencję, ale dawało miejsce do rozbudowy miast. Gdyby te opiewane wszem i wobec czasy pruskie trwały do dzisiaj, cała zlewnia Odry byłaby już pewnie wybetonowana i obwarowana pancernymi wałami żeby zrobić miejsca dla hołubionych wtedy INWESTYCJI. A dla wody to małe znaczenie czy na terenie zalewowym buduje się Kowalski czy Schmidt stawia fabrykę/elektrownię wodną.

      Poza tym odczytuję konkluzję autorki też mocniej pesymistycznie: nie da się przygotować na taki rodzaj opadu i ochronić wszystkiego, zapewne nawet przy ewentualnym spełnieniu większości dobrych standardów z XXI w. Katastrofa klimatyczna może zrewidować takie pojęcia jak “opad tysiącletni” czy “pięćsetletni”. Aktualnie szykuje się już drugi niż genueński, tym razem idzie bardziej na Podkarpacie, według prognoz może się rozpadać na dobre nad Serbią. A co by było, gdyby znów “spuścił ładunek” w tym samym miejscu? Najlepsze środki ochrony mogą nie zapobiec katastrofom.