Ekspertka mówiła, że oficjalne szacunki agencji rządowych, które zakładają, iż aktualne zapasy pszenicy mogą pokryć ok. 33 proc. rocznej konsumpcji świata, są błędne. W rzeczywistości ma być znacznie gorzej. – Aktualnie świat ma zapas, który wystarczy na zaledwie 10 tygodni. Warunki są dziś gorsze niż te, których doświadczyliśmy w 2007 i 2008 roku – mówiła Menker przed Radą Bezpieczeństwa ONZ. – To nie jest cykliczny ruch. To jak trzęsienie ziemi. Wydarzenie, do którego dochodzi raz na pokolenie. Mogące dramatycznie zmienić epokę geopolityczną – dodawała. Podkreślała także, że wojna w Ukrainie dolała oliwy do kryzysu, który rozwija się od dłuższego czasu. Ten rok ma być jednak wyjątkowo zły.
Nie ma jeszcze czerwca, a już mamy dwa wielkie kryzysy naraz. I każdy z nich wystarczyłby, żeby zachwiać światowym łańcuchem dostaw żywności
Zgaduję, że u nas oznacza to głównie wzrost cen, co przy naszej inflacji może być wyjątkowo zabawne. Jakby nie było, czas powiększyć rezerwę zmagazynowanego pożywienia.
Polska więcej eksportuje niż importuje, a jeśli importuje to z Czech i Słowacji. Wygląda jednak na to, że Afryce grozi śmierc głodowa:( https://www.farmer.pl/produkcja-roslinna/zboza/import-zboza-z-ukrainy-fakty-i-mity,96096.html
Jasne, ale w którymś momencie zacznie się bardziej opłacać eksport niż sprzedaż na rynek lokalny. A nawet zanim dotrzemy do tego punktu oznacza to wzrost cen wszystkich pochodnych zboża, nabiału i mięs. Zubożenie i tak już fatalnej polskiej diety może przekładać się na ‘ukryty głód’ czyli niedobory żywieniowe czasami mające bardzo długofalowe konsekwencje. Nawet nie chcę wchodzić w to, co to oznacza dla krajów globalnego południa, bo to aż ‘sztampowe’ obrazki skrajnego nieszczęścia.
w którymś momencie zacznie się bardziej opłacać eksport niż sprzedaż na rynek lokalny
Chyba właśnie to się dzieje z drewnem w Polsce
Z drewnem tak, ale to dzięki temu że istnieje taki osobliwy twór jak Lasy Państwowe. W zdywersyfikowanym modelu mogłoby być inaczej.
A żywności mamy ciągłą nadwyżkę.