Mimo obietnic rządów z całego świata wycinanie najcenniejszych lasów na świecie nie tylko nie zwalnia, lecz wręcz przyspiesza. Tymczasem Unia Europejska, która miała takie praktyki zwalczać, walkę z wylesianiem postanowiła odłożyć
Ogólnie cieszy mnie to że w lewicowo-liberalnym dyskursie powoli staje się bardziej przyjętym systemowe patrzenie na problem zmiany klimatu. Mówi się coraz więcej że lasy są kluczowe, i że nie tylko sama powieszchnia się liczy, ale też i bioróźnorodność. Pojawia się świadomość tego że “zielone” technologie nie są wcale tak fajne dla środowiska bo wciąż zależą od wydobywania minerałów z ziemi. Jednak są rzeczy na które chciałbym zwrócić uwagę.
-
Są lasy a są plantacje drzew. Piszą o bioróżnorodności, lecz lasy hodowane nigdy nie będą jej mieć jeżeli nie pozwolimy im rosnąć tak jak chcą.
-
“…potrzeba silnych regulacji oraz większych funduszy na ochronę lasów”. Problem jest tylko taki że lasy są prawie w całości kontrolowane przez państwa. Gdyby uważały że trzeba przestać je wycinać, to po prostu by to zrobiły. Tak samo z funduszami — przed kim trzeba chronić lasy? To jest jak dawanie sobie samemu pieniędzy żeby ochronić siebie przez amputowaniem sobie nogi.
-
“…transformacja energetyczna nie musi odbywać się kosztem ekosystemów leśnych … potrzebny jest jednak rozwój recyklingu i wprowadzanie gospodarki obiegu zamkniętego.” Po-pierwsze, nigdy w historii industrialnej cywilizacji nie było prawdziwej transformacji energetycznej. Każde nowe źródło energii tylko zwiększało ogólną konsumpcję energii, a nawet często jest w symbiozie z poprzednimi źródłami, jak np. węgiel który spowodował drastyczne zwiększenie zapotrzebowania drewna na tory dla pociągów (tu jest bardzo fajny wywiad o tym z historiografem energetyki https://www.decouple.media/p/the-energy-transition-will-never). Po-drugie, jak możemy mieć recykling i obieg zamknięty kiedy nie mamy jeszcze tych minerałów wydobytych, a ich po prostu nie ma w tak dużej iłości na Ziemi żeby zamienić naszą obecną konsumcję energią “odnawialną”? (tu raport od geologa co to bada: https://tupa.gtk.fi/raportti/arkisto/16_2021.pdf)
-
“UE zaproponowała ambitne przepisy, które zakazywałyby sprzedaży produktów związanych z wylesianiem…” To nie jest w ogóle ambitne. Jak państwa mogą ochronić lasy przed wylesianiem? Przestać je wycinać. Takie przepisy można nazywać ambitnymi. Gdyby władzy faktycznie wierzyły w to że wolny rynek działa jak nam mówiono, to zaprzestanie produkcji (ropy, mięsa, drewna) spowodowałoby zmianę w konsumpcji. Dużo łatwiejsze rozwiązanie niż jakieś odgórnie narzucone ograniczenia (jak np. Europejski Zielony Ład), które często kończą się tym że zamożni wciąż mogą kupować owe produkty (mięso czy meble drewniane) ale za wyższą cenę, a poziom życia przeciętnej osoby się tylko pogarsza.
W przeciwieństwie do tego co cytuje artykuł ze swojego źródłowego raportu, nie możemy myśleć o ochronie przyrody jako o czymś co powinno być “odizolowane” od zmian politycznych. Chyba domyślam się o co im chodziło, ale jednak wolę powiedzieć że akurat potrzebujemy radykalną zmianę polityczną. Potrzebujemy politykę pobudowaną na holistycznym rozumieniu ekosystemu naszej planety, roli w nim człowieka jako gatunku zwornikowego, i pojmowanie ludzkości jako integralną część natury. Taka polityka musi być wojowniczo egalitarna, bowiem hierarchie dominacji w naszym obecnym społeczeństwie ludzkim są ciasno połącznone z samobójczą próbą odzielenia sią od przyrody i dominacji nad nią.
Pytanie tylko, jak taką politykę zmaterializować?
-