Wigilijna inicjatywa posła Ryszarda Petru, który postanowił spędzić ten dzień pracując w dyskoncie Biedronka, wywołała burzę w mediach społecznościowych. Analiza przeprowadzona przez Kolektyw Analityczny Res Futura wykazała, że aż 90 proc. komentarzy miało negatywny wydźwięk, podważając autentyczność akcji i krytykując ją jako chwyt marketingowy.
Taki ot, wieloznaczny fenomen: http://www.pap.pl/aktualnosci/news%2C1560078%2Carnold-schwarzenegger-wyreczyl-drogowcow-i-sam-zalatal-dziure-w-ulicy .
Wow, jaki artykuł!
Właśnie w tę stronę poszedł świat, przynajmniej zachodni tzw. soft power – tzw. role model i tzw. pedagogika społeczna: kulturysta i hollywoodzki aktor, najbardziej znany z ról rozdartego, tragicznego obrońcy ludzkości, syn nazisty, lecz antyrasista, który reprezentuje sobą sznyt republikański, a równocześnie rozmawia z Ekolożkami:
i wykonuje “D.I.Y. or die”, promując samoorganizację i sprawczość, nawet na Przypale, tak po pioniersku. Zarazem jest w tym autentyczny, gdyż już nic nie musi – piastował stanowisko gubernatora Kalifornii, chyba maksymalne dostępne naturalizowanemu obywatelowi Stanów.
To też jest spoko:- http://inv.nadeko.net/watch?v=jsETTn7DehI – callout na ksenofobię-hate speech-antysemityzm.
W tym samym czasie jednak jest to jakaś forma społeczeństwa spektaklu oraz budowy osobowego autorytetu – nie wiem, czy dla wszystkich naturalna i dziejowo konieczna – tak, jak w Bolandzie za komuny popularnością cieszyła się m.in. “Bonanza”, opowiadająca o Pionierach na Dzikim Zachodzie, zaś Solidarność (nawet naszpikowana agenturą SB) wykorzystała wizerunek kowboja na plakacie wyborczym z '89 r.
Uważam, że dobrze dekonstruuje te mechanizmy powieść Umberto Eco “Tajemniczy płomień królowej Loany”.
Prawda jest jednak taka, iż moralizowanie/wychowywanie spektaklem lub mitem jest stare jak cywilizacja; w kręgu europejskim znane co najmniej od antycznej Grecji.
Nieważne, że mówią - ważne, że mówią. Popularny polityk.
Ale tam pal sześć Petru, ważne, że temat warunków pracy na kasach wrócił do rozmowy