– Przez lata biolodzy ostrzegali, że w Bałtyku zabraknie ryb. Nie słuchano ich. A nawet wyśmiewano. A dziś polskie rybołówstwo bałtyckie jest w co najmniej trudnej sytuacji. Pewne dziedziny naszego życia będą musiały ulec zmianie. Lepiej się do nich zacząć przystosowywać teraz, niż nagle obudzić się z ręką w nocniku. Zorientować, że nie ma drzew, nie ma lasu, więc nie ma też pracy dla ludzi. I co teraz? W takiej sytuacji to będzie o wiele większy problem społeczny niż stopniowe reagowanie. Nie trzeba tego robić "już". Ale w perspektywie dwóch dekad? Tak – mówi prof. Krzysztof Świerkosz z Uniwersytetu Wrocławskiego.