Komentarz FA Łódź: Czwartkowy program Uwaga! TVN poświęcony był sprawie o której informowaliśmy przed dwoma tygodniami. Właściciel łódzkiej kamienicy przy ul. Hertzla 5, Franciszek J. znany w środowiskach obrońców konstytucji i wśród grup lewicowych i feministycznych jako “Farmazon” w towarzystwie ochroniarzy wystawił drzwi wejściowe do mieszkania jednej z lokatorek, 77 - letniej pani Jadwigi. Schorowana kobieta wezwała policję, która postawiła kamienicznikowi zarzut naruszenia miru domowego i zaboru mienia, nie była jednak w stanie skłonić kamienicznika do zwrotu wyposażenia jej lokalu. Otwór po drzwiach został zasłonięty dywanem, zaś przez dwa tygodnie pani Jadwiga nie opuszczała mieszkania w obawie przed nielegalną eksmisją, nieustannie podsłuchiwana przez Franciszka J, który na wprost jej mieszkania zamontował wyposażoną w mikrofon kamerę. Dopiero interwencja aktywistów i aktywistek Łódzkie Stowarzyszenie Lokatorów, którzy przy wsparciu łódzkiej FA i Związek Syndykalistów Polski Sekcja Łódź zakupili ze składek i zamontowali w jej mieszkaniu nowe drzwi, pozwoliła pani Jadwidze choć w części wrócić do normalnego funkcjonowania. Grozi jej wciąż pozew eksmisyjny ze strony kamienicznika, który pomimo tego, że z polecenia komornika płaciła czynsz na wskazane przez niego konto na poczet długów Franciszka J. twierdzi że zalega ona z opłatami za mieszkanie za okres od 2018 roku. W skierowanym do sądu pozwie “Farmazon” nie potrafił jednak określić wysokości rzekomego zadłużenia, odmawia również pani Jadwidze zwrotu 6 tysięcy złotych kaucji za mieszkanie twierdząc, że pieniędzy tych nigdy nie otrzymał.

To nie pierwszy raz, gdy lokatorzy kamienicy “Farmazona” doświadczają szykan ze strony jej właściciela. Już w roku 2004 lokalne media informowały, że na skutek tego, że przestał on płacić rachunki w zakładzie wodociągowym, mieszkańcy Hertzla 5 zostali na pół roku pozbawieni bieżącej wody, byli też, jak twierdzili, nachodzeni i zastraszani przez kamienicznika, zaś stan techniczny budynku stwarzał zagrożenie dla ich życia i zdrowia. Na pytanie dziennikarza Uwagi!, nie widzi sprzeczności pomiędzy działalnością publiczną, a tym, co robi w kamienicy, “Farmazon” odpowiedział:

Tylko wyjąłem drzwi. Mnie wolno, to jest moja własność.

Nie możemy zostawić tych słów bez komentarza. Jako anarchiści i anarchistki, nigdy nie zgodzimy się na to, by prawo własności było pretekstem do poniżania, zastraszania czy inwigilowania lokatorów, celowego pozbawiania ich podstawowych wygód i możliwości godnego życia. Trudno nam zrozumieć, jak człowiek, wielokrotnie biorący udział w protestach w obronie praw kobiet sam może pozbawiać schorowaną, starszą kobietę godności, z rozmysłem szykanować i podsłuchiwać, by tylko zmusić ją do wyprowadzki. Jak aktywista, broniący od kilku lat konstytucyjnych praw i wolności może jednocześnie tych praw pozbawiać, zapominając że jednymi z nich są: prawo do mieszkania i prawo do procesu przed sądem.
Nie podajemy ręki czyścicielom kamienic, nie będziemy też milczeć gdy kolejny raz spotkamy “Farmazona” na ulicznej demonstracji, chodzącego w swej ochroniarskiej kamizelce w glorii “obrońcy konstytucji”, czy “obrońcy praw kobiet”. Nie jest on bowiem dla nas ani jednym ani drugim, jest zwykłym hipokrytą i wyzyskiwaczem, wiodącym wygodne życie na koszt lokatorów swej kamienicy, płacących mu za mieszkanie w budynku zasługującym na miano slumsu, w którym jedynym nowym elementem wyposażenia są kamery, służące ich inwigilacji.