Spoko, twój blog też chuja robi, napisz sobie jeszcze dwadzieścia interpelacji do władzy i brandzluj się do open-source albo krzycz na księżyc bo w jakiejś szkole kazali mieć fejsbuka.
Miło było to przeczytać? Raczej nie, prawda? To teraz mała rada. Jako że jesteśmy tu na portalu o korzeniach anarchistycznych, a ty sam piszesz np. do Innego Świata, to powinieneś przyswoić jedną kluczową rzecz która powinna być przestrzegana w tzw ruchu: merytoryczna krytyka cudzych działań jest ok, natomiast samo wartościowanie aktywizmu i dzielenie go na lepszy i gorszy w sposób arbitralny jest zachowaniem które powinno eliminować cię z dyskusji. Zwłaszcza jeśli rozmawiamy tu o aktywizmie który jest w ten czy inny sposób pokrewny naszym wartościom i działa za pomocą metod które mają głębokie zakorzenienie w anarchizmie, sytuacjonizmie, ruchu ekologicznym itp. Jeśli już chcemy odmówić komuś miana aktywisty i działacza na rzecz wspólnego dobra, to powinniśmy mieć SOLIDNE argumenty. Nie nazywamy nikogo “pseudo-aktywistą” tylko dlatego że tak się nam wydaje.
Pieprzenie o tym, że coś “przynosi to efekt odwrócony od zamierzonego” tylko dlatego że ludzie się na OP denerwują, to też kompletne niezrozumienie idei tego typu aktywizmu, który ma cel bardziej dalekosiężny. Nie każde działanie ma przysparzać poparcia danej idei w sposób bezpośredni albo kierować ludzi w stronę popierania danej opcji politycznej. Tego typu działania są robione raczej po to, by oswajać ludzi z dyskursem, i to się dzieje. Pomimo wkurwienia i kierowania nienawiści w stronę samych aktywistów OP, sam temat problemu jakim są zmiany klimatu zaczyna się adaptować w dyskursie. Ludzie może i nie popierają różnych metod walki z tymi zmianami, ciągle kusi ich retoryka prawicowych partii, ale za sprawą ekspozycji na temat nie mogą udawać, że problem nie istnieje. Okno Overtona siłą rzeczy się przesuwa: zamiast totalnej negacji jest coraz więcej głosów że no dobrze, jest coś na rzeczy z tą całą ekologią. Oczywiście “nie powinniśmy być tak radykalni” - bo działania i filozofia OP służy tu za skrajny punkt odbicia - ale coraz częściej słyszy się, że “przecież można coś zrobić dla całej tej ekologii tylko bez denerwowania ludzi”.
Wcześniej okno przechylało się w stronę przekonania, że możemy w ogóle nie dyskutować o zmianach klimatu, że coś takiego w ogóle nie istnieje, że ekolodzy jedyne co robią to sieją panikę, a w ogóle to po co komuś jakiś zrównoważony transport i inne bzdety. Teraz, w zestawieniu z konsekwencją i uporem jaki wykazują ludzie z OP, coraz więcej ludzi niechętnie przyznaje i zauważa problemy, nawet jeśli nie zgadza się co do recept i rozwiązań.
Zresztą z weganizmem jest dokładnie tak samo. Wszyscy jęczą, że “radykalni weganie nie robią nic tylko zawstydzają innych za to co jedzą”, ale tymczasem to ich głos przebija się do publicznego sumienia, a nie głos umiarkowanych ekspertów przekonujących nas na spokojnie do zalet niejedzenia mięsa. To, że wielu z nas ma do dziś wewnętrzne wyrzuty sumienia które chce uciszyć krytyką takich ruchów, nie znaczy że owe ruchy nie mają racji. Nawet jeśli ich retoryka jest “nieprzyjemna”, nieprzystępna, albo po prostu agresywna.
Okazuje się bowiem, że kiedy mówić spokojnie, nie słucha cię absolutnie nikt.
Dosłownie zrobiłaś kompletną odwrotność na początku, więc proponuję nie szarżować w moim kierunku. Ja przynajmniej nie stosowałem określeń wulgarnych pisząc komentarz krytyczny o OP. Mimo wszystko zdaję sobie z tego sprawę, że do posiadania jakichkolwiek wpływów poza swoją bańkę jeszcze trochę mi brakuje i nie musiałem być o tym przypominany.
Pozwolę sobie więc wyjaśnić, czemu krytykuję Ostatnie Pokolenie – tym razem w “bardziej merytoryczny” sposób. Moim zdaniem ich metody blokowania budziły wiele kontrowersji. Czasami się zdarzało, że (nie mówię, że robili to celowo!) blokowali karetki pogotowia itp., przez co profesjonalna pomoc w szpitalu nie mogła zostać udzielona na czas.
I co ma moje pisanie do “Innego Świata” do moich prywatnych poglądów? Myślałem, że moją aktywność bardziej “profesjonalną” jak i tą związaną z moim życiem prywatnym traktuje się rozdzielnie.
No zrobiłam, ale specjalnie. Nawet nie dlatego że tak naprawdę o tobie myślę, tylko żeby pokazać ci jak łatwo obrzucić kogoś gównem.
I co ma moje pisanie do “Innego Świata” do moich prywatnych poglądów?
Wypowiadasz się na tematy polityczne, osadzasz się w pewnych kontekstach, działasz w jakiejś sferze politycznej. Nie ma czegoś takiego jak rozdzielenie prywatnego i politycznego tak naprawdę. Jeśli “prywatnie” nazywasz kogoś pseudoaktywistą to nagle mamy to traktować jako opinię jakiejś zupełnie innej osoby? Sugerujesz że twoja działalność publiczna to jakaś maska i że nie wyrażasz za jej pomocą swoich prywatnych poglądów, frustracji itp?
Więc dochodzimy do punktu wyjścia. Co, oprócz wprowadzenia do publicznego dyskursu rozmów o klimacie, zrobiło Ostatnie Pokolenie, blokując ulice/autostrady/inne drogi publiczne?
Właśnie to zrobiło. To jest bardzo ciężka pigułka do przełknięcia dla Polaków, którzy nie chcieli do niedawna w ogóle pogodzić się z tym, że jakiekolwiek zmiany klimatu mamy, a każdą łagodniejszą perswazję zbywali. Tego że ktoś blokuje im drogi zignorować nie mogli, więc siłą rzeczy teraz te myśli okupują ich głowy. Oczywiście nie znaczy to że zgadzają się ze wszystkimi proekologicznymi postulatami, ale pewne rzeczy zaczynają się już neutralizować w języku, w percepcji. Aktualnie wielu z nich będzie się jeszcze zapierać rękami i nogami, przesuwać tematy rozmowy na Unię i podatki klimatyczne itp, ale sam fakt że ciągle to z siebie wypluwają oznacza że w jakiś pokręcony sposób pojęli że zagrożenie jest prawdziwe. I kiedy wydarzy się jakiś kryzys ekologiczny, będą podskórnie myśleć o tym, że dobrze byłoby go rozwiązać. Bo nie pytają już “po co walczyć”, ale “jak walczyć”. To spora zmiana.
Jeśli jednym z celów aktywizmu jest zmiana świadomości, to OP na tę świadomość bardzo mocno oddziałują - dzięki swojemu uporowi. Wytrzymali nawet to, że początek ich działalności zbiegł się z publicznie wyrażanymi przez prawicę fantazjami na temat mordowania aktywistów z broni palnej, przejeżdżania ich samochodami itp. Doprowadizli stopniowo do momentu, w którym budzili więcej współczucia (przy przemocy policji czy służb) niż wcześniej, a fantazje o mordowaniu uciekły gdzieś w prawicowe zakątki internetu.
Jeśli zdarzyło się tak, że nie przepuścili gdzieś karetki itp to można to skrytykować, owszem, chociaż chciałoby się poznać źrodło tych rewelacji - bo np. rozmawiając z ich przedstawicielami na ostatnim Kongresono dowiedziałam się, że oni zawsze przepuszczali pojazdy służb, więc to też ciekawe co za sytuacja musiała się tam zdarzyć. Ja z punktu widzenia anarchistki mogę trochę sceptycznie patrzeć na ich niechęć do maskowania się albo model działania który raczej na pewno doprowadzi do wypalenia osób w krótkim czasie (casus Extinction Rebellion), ale nie będę nazywać ich działania pseudoaktywizmem tylko dlatego że “tak mi się wydaje”. Aktywiści nie muszą się lubić, ale nie powinni dezawuować swoich wzajemnych działań bez porządnego uzasadnienia. Bo jeśli tak robią, nawijają tylko makaron na uszy prawicy.
Dołączę się do dyskusji. Wybacz, ale wylewasz masę tekstu ale bardzo mało w tym treści.
Pytanie jest dosyć proste i według mnie zasadne - Co konkretnie ostatnie pokolenie zrobiło by zwrócić uwagę na problem? Bo ja o nich pierwszy usłyszałem długo po tym jak o ociepleniu zrobiło się głośno.
Mam olbrzymi szacunek do aktywizmu. Sam jestem aktywistą, ale z innej mańki - walczę z samochodozą. Wiem, że żeby coś zmienić trzeba najpierw kogoś wkurwić i najlepiej zrobić wokół siebie szum - ja akurat aż tak zaangażowany nie jestem by robić to ostatnie.
Aktywiści wzbudzają skrajne emocje, to jasne. Nie da się nie być nienawidzonym, jednak żeby to wszystko się spinało trzeba być przynajmniej równie szanowanym przez ogół społeczeństwa.
Odbiór Ostatniego Pokolenia jest dla mnie jednoznaczny. Nienawidzą ich zwykli ludzie, ponieważ to ich atakuje ostatnie pokolenie przyklejając się do asfaltu. Ta grupa powinna ich wspierać całym sercem, bo to niby o nich odbywa się walka. Powinni nienawidzić ich korporacje, jednak one mają z nich ewidentny pożytek, bo nastawiają społeczeństwo przeciw sprawie.
Kiedy zwracasz uwagę na coś, od czego wszyscy chcą odwrócić oczy (bo chcą, naprawdę), nie będziesz “lubiany”. Aktywiści którzy walczyli o prawdziwe przełamanie status quo nigdy nie byli lubiani w krótkim ujęciu. To współczesne podejście NGOsów i praktyki maszyn politycznych mówią ci, że “musisz uzyskać poparcie dla sprawy”, ale w historii żaden aktywizm tak do końca nie działał. On polegał na robieniu wyłomu w społeczeństwie tak, by w ogóle dopuścić jakąś kwestię do dyskusji i zakorzenić ją w głowach. Dopiero potem przychodziła “opcja umiarkowana” i zgarniała sympatię, bo była odpowiednio sformatowana do percepcji widza kapitalistycznego spektaklu. Ale nie można ZACZYNAĆ z tej pozycji.
Aktywistów antyrasistowskich też “nienawidzili zwykli ludzie”. Feministek takoż. A jednak stopniowo, po latach, optyka zaczęła się zmieniać.
On polegał na robieniu wyłomu w społeczeństwie tak, by w ogóle dopuścić jakąś kwestię do dyskusji i zakorzenić ją w głowach. Dopiero potem przychodziła “opcja umiarkowana” i zgarniała sympatię, bo była odpowiednio sformatowana do percepcji widza kapitalistycznego spektaklu.
Ostatnie Pokolenie powstało w 2021 roku, czyli ponad 30 lat przed pospolitym ruszeniem przeciwko dziurze ozonowej.
Od 2021 roku naprawdę niewiele się zmieniło w kwestii świadomości - tylko ludzie są bardziej wkurwieni bo jakieś małolaty znowu obrzuciły zupą jakiś pomnik.
Słuchajcie, my naprawdę nie musimy bronić każdej akcji społecznej jaka istnieje, szczególnie jeśli w ich portfolio praktycznie nie ma żadnych działań które dotykałyby korporacje.
Na dodatek nie oszukujmy się - Ostatnie Pokolenie znajduje się na liście befenicjentów CEF, którego głównym darczyńcą jest Aileen Getty. Jaki interes ma moloch naftowy jakim jest Getty Oil w fundowaniu takich ruchów? Serio wierzymy w dobroduszność miliarderów?
Ostatnie Pokolenie powstało w 2021 roku, czyli ponad 30 lat przed pospolitym ruszeniem przeciwko dziurze ozonowej.
Nikt nie mówi że to są pierwsi aktywiści ekologiczni na świecie, zluzuj. Nikt też nie mówi, że są najlepsi na świecie i najcudowniejsi.
OP nie jest skuteczna w podnoszeniu “świadomości ekologicznej”, ale działa na polu przyjęcia jednej prostej prawdy: kryzys klimatyczny jest prawdziwy. Jeśli udajemy że go nie widzimy, łatwiej nami manipulować. Nie chce mi się powtarzać dwadzieścia razy tego samego, ale od kiedy do polskiego dyskursu weszło pojęcie czy to “globalnego ocieplenia” czy zmian klimatu, można było obserwować silną tendencję negującą SAM FAKT ISTNIENIA ZJAWISKA. I to nie przez jakichś polityków, tylko przez zwykłych ludzi, którzy woleli zatykać oczy i uszy, wmawiając sobie że nic takiego się nie dzieje, ekolodzy kłamią, są alarmistyczni, robią histerię, trzeba ich pozamykać itp. Imo byliśmy o krok od totalnego wyparcia zjawiska i OP się w to wpisało całkiem nieźle, bo dość agresywnie przypomniało o jego istnieniu i to w sposób którego nie dało się zignorować. Ja akurat śledzę często badania opinii, nasłuchuję też jako tako nastrojów społecznych (poza internetem) i w mojej opinii one się przechylają w stronę samej świadomości zjawiska, dalej od całkowitej negacji.
Oczywiście jesteśmy teraz jako społeczeństwo na etapie “negocjacji”, albo “szukania winnego”, czyli “no dobrze, klimat się zmienia, ale może się wyrówna jak posadzimy więcej drzew i tyle”, albo “no jest jakiś problem, ale podatki z unii tego nie rozwiążą”, ale imo weszliśmy na ten etap głównie dlatego, że czujemy się bombardowani tematem i niejako przymuszeni do uwagi. IMO to i tak lepsze niż nic, wszystko jest lepsze od totalnego trumpowskiego negacjonizmu. Im dłużej “negocjujemy” tym większa szansa że wejdziemy w etap “smutku/wściekłości”. I tak naprawdę dopiero na tym etapie ostry antykorporacyjny rant może się w ogóle przyjąć. Ale nie będzie go już prowadzić OP, tylko ktoś inny.
Plus nie chce mi się już powtarzać, ale działania radykalne tego typu służą w dyskursie jako punkt odbicia dla innych, mniej radykalnych. A tych mamy coraz więcej. OP koncentruje złość na sobie, co sprawia że na ich tle inne, mniej radykalne organizacje mogą zdobywać większe poparcie. No i przesuwa się też percepcja tego, co jest radykalne. “No dobrze, to atakujcie już korporacje, zamiast przeszkadzać zwykłym ludziom” - to jest typ postawy który nie może zaistnieć w klimacie który całkowicie neguje zmiany klimatyczne. Bo gdybyśmy byli w etapie całkowitej negacji, to te ataki na korporacje nie wywołałyby ŻADNEGO odzewu społecznego, albo wręcz postawę typu “to terroryści, zamknijcie ich”. Przerabialiśmy to przez ostatnie dekady: Greenpeace blokował statki, bardziej radykalne ruchy wchodziły na tereny elektrowni albo demonstrowały przed siedzibami korpo. Nikogo to nie obchodziło, bo problem był abstrakcyjny, daleko od człowieka. Wychodzi na to, że trzeba odrobinę zdenerwować wygodnego mieszczucha, żeby w dłuższej perspektywie ktoś inny przekierował jego gniew na realnych sprawców katastrofy.
Można krytykować dużo, czy to finansowanie, czy to jakimi metodami się posługują, ale nie można odmówić impaktu. Ja nie widzę wielkiej przyszłości w działaniach samego OP, pewnie się zresztą niedługo całkowicie rozwiąże się, a jego działacze wypalą, bo ich “model” bardzo temu sprzyja, ale dla mnie z szerszej perspektywy to są kamienie rzucane na szaniec. A z czegoś trzeba go zbudować.
“Powinni nienawidzić ich korporacje, jednak one mają z nich ewidentny pożytek, bo nastawiają społeczeństwo przeciw sprawie.” Bo ludzie wcześniej totalnie te sprawę wspierali i się przejmowali - wcale nie mieli tego w głębokim poważaniu.
Also aktywiście nie muszą nikogo do siebie przekonywać - sprawdź sobie jak bardzo lubiany był Martin Luther King jr w momencie kiedy był najbardziej aktywny. Notabene korzystał z podobnej formy protestu czyli z “obywatelskiego nieposłuszeństwa”
“Powinni nienawidzić ich korporacje, jednak one mają z nich ewidentny pożytek, bo nastawiają społeczeństwo przeciw sprawie.” Bo ludzie wcześniej totalnie te sprawę wspierali i się przejmowali - wcale nie mieli tego w głębokim poważaniu.
Ostatnie Pokolenie w żaden sposób nie pomogło tego zmienić, przeciwnie - wkurzyli zdecydowanych, zniechęcili niezdecydowanych i wzmocnili sceptyków w swojej niechęci
Also aktywiście nie muszą nikogo do siebie przekonywać - sprawdź sobie jak bardzo lubiany był Martin Luther King jr w momencie kiedy był najbardziej aktywny. Notabene korzystał z podobnej formy protestu czyli z “obywatelskiego nieposłuszeństwa”
Wskaż mi proszę moment w którym Luther aktywnie utrudniał życie czarnym i ci go przez to nienawidzili. No sorry, ale tak nie było. Luther zawsze miał olbrzymie poparcie wśód mniejszości o które walczył. W silnie rasistowskim społeczeństwie w którym większość stanowili uprzywilejowani biali był on w większości nielubiany, ponieważ przeciwstawiał się tejże większości.
A jak to jest z Ostatnim Pokoleniem? Dla kogo walczy i kto go wspiera?
Wow, wartościowanie aktywizmu tutaj?
Spoko, twój blog też chuja robi, napisz sobie jeszcze dwadzieścia interpelacji do władzy i brandzluj się do open-source albo krzycz na księżyc bo w jakiejś szkole kazali mieć fejsbuka.
Miło było to przeczytać? Raczej nie, prawda? To teraz mała rada. Jako że jesteśmy tu na portalu o korzeniach anarchistycznych, a ty sam piszesz np. do Innego Świata, to powinieneś przyswoić jedną kluczową rzecz która powinna być przestrzegana w tzw ruchu: merytoryczna krytyka cudzych działań jest ok, natomiast samo wartościowanie aktywizmu i dzielenie go na lepszy i gorszy w sposób arbitralny jest zachowaniem które powinno eliminować cię z dyskusji. Zwłaszcza jeśli rozmawiamy tu o aktywizmie który jest w ten czy inny sposób pokrewny naszym wartościom i działa za pomocą metod które mają głębokie zakorzenienie w anarchizmie, sytuacjonizmie, ruchu ekologicznym itp. Jeśli już chcemy odmówić komuś miana aktywisty i działacza na rzecz wspólnego dobra, to powinniśmy mieć SOLIDNE argumenty. Nie nazywamy nikogo “pseudo-aktywistą” tylko dlatego że tak się nam wydaje.
Pieprzenie o tym, że coś “przynosi to efekt odwrócony od zamierzonego” tylko dlatego że ludzie się na OP denerwują, to też kompletne niezrozumienie idei tego typu aktywizmu, który ma cel bardziej dalekosiężny. Nie każde działanie ma przysparzać poparcia danej idei w sposób bezpośredni albo kierować ludzi w stronę popierania danej opcji politycznej. Tego typu działania są robione raczej po to, by oswajać ludzi z dyskursem, i to się dzieje. Pomimo wkurwienia i kierowania nienawiści w stronę samych aktywistów OP, sam temat problemu jakim są zmiany klimatu zaczyna się adaptować w dyskursie. Ludzie może i nie popierają różnych metod walki z tymi zmianami, ciągle kusi ich retoryka prawicowych partii, ale za sprawą ekspozycji na temat nie mogą udawać, że problem nie istnieje. Okno Overtona siłą rzeczy się przesuwa: zamiast totalnej negacji jest coraz więcej głosów że no dobrze, jest coś na rzeczy z tą całą ekologią. Oczywiście “nie powinniśmy być tak radykalni” - bo działania i filozofia OP służy tu za skrajny punkt odbicia - ale coraz częściej słyszy się, że “przecież można coś zrobić dla całej tej ekologii tylko bez denerwowania ludzi”.
Wcześniej okno przechylało się w stronę przekonania, że możemy w ogóle nie dyskutować o zmianach klimatu, że coś takiego w ogóle nie istnieje, że ekolodzy jedyne co robią to sieją panikę, a w ogóle to po co komuś jakiś zrównoważony transport i inne bzdety. Teraz, w zestawieniu z konsekwencją i uporem jaki wykazują ludzie z OP, coraz więcej ludzi niechętnie przyznaje i zauważa problemy, nawet jeśli nie zgadza się co do recept i rozwiązań.
Zresztą z weganizmem jest dokładnie tak samo. Wszyscy jęczą, że “radykalni weganie nie robią nic tylko zawstydzają innych za to co jedzą”, ale tymczasem to ich głos przebija się do publicznego sumienia, a nie głos umiarkowanych ekspertów przekonujących nas na spokojnie do zalet niejedzenia mięsa. To, że wielu z nas ma do dziś wewnętrzne wyrzuty sumienia które chce uciszyć krytyką takich ruchów, nie znaczy że owe ruchy nie mają racji. Nawet jeśli ich retoryka jest “nieprzyjemna”, nieprzystępna, albo po prostu agresywna.
Okazuje się bowiem, że kiedy mówić spokojnie, nie słucha cię absolutnie nikt.
Nie sądźcie byście nie byli sądzeni.
Dosłownie zrobiłaś kompletną odwrotność na początku, więc proponuję nie szarżować w moim kierunku. Ja przynajmniej nie stosowałem określeń wulgarnych pisząc komentarz krytyczny o OP. Mimo wszystko zdaję sobie z tego sprawę, że do posiadania jakichkolwiek wpływów poza swoją bańkę jeszcze trochę mi brakuje i nie musiałem być o tym przypominany.
Pozwolę sobie więc wyjaśnić, czemu krytykuję Ostatnie Pokolenie – tym razem w “bardziej merytoryczny” sposób. Moim zdaniem ich metody blokowania budziły wiele kontrowersji. Czasami się zdarzało, że (nie mówię, że robili to celowo!) blokowali karetki pogotowia itp., przez co profesjonalna pomoc w szpitalu nie mogła zostać udzielona na czas.
I co ma moje pisanie do “Innego Świata” do moich prywatnych poglądów? Myślałem, że moją aktywność bardziej “profesjonalną” jak i tą związaną z moim życiem prywatnym traktuje się rozdzielnie.
No zrobiłam, ale specjalnie. Nawet nie dlatego że tak naprawdę o tobie myślę, tylko żeby pokazać ci jak łatwo obrzucić kogoś gównem.
Wypowiadasz się na tematy polityczne, osadzasz się w pewnych kontekstach, działasz w jakiejś sferze politycznej. Nie ma czegoś takiego jak rozdzielenie prywatnego i politycznego tak naprawdę. Jeśli “prywatnie” nazywasz kogoś pseudoaktywistą to nagle mamy to traktować jako opinię jakiejś zupełnie innej osoby? Sugerujesz że twoja działalność publiczna to jakaś maska i że nie wyrażasz za jej pomocą swoich prywatnych poglądów, frustracji itp?
Więc dochodzimy do punktu wyjścia. Co, oprócz wprowadzenia do publicznego dyskursu rozmów o klimacie, zrobiło Ostatnie Pokolenie, blokując ulice/autostrady/inne drogi publiczne?
Właśnie to zrobiło. To jest bardzo ciężka pigułka do przełknięcia dla Polaków, którzy nie chcieli do niedawna w ogóle pogodzić się z tym, że jakiekolwiek zmiany klimatu mamy, a każdą łagodniejszą perswazję zbywali. Tego że ktoś blokuje im drogi zignorować nie mogli, więc siłą rzeczy teraz te myśli okupują ich głowy. Oczywiście nie znaczy to że zgadzają się ze wszystkimi proekologicznymi postulatami, ale pewne rzeczy zaczynają się już neutralizować w języku, w percepcji. Aktualnie wielu z nich będzie się jeszcze zapierać rękami i nogami, przesuwać tematy rozmowy na Unię i podatki klimatyczne itp, ale sam fakt że ciągle to z siebie wypluwają oznacza że w jakiś pokręcony sposób pojęli że zagrożenie jest prawdziwe. I kiedy wydarzy się jakiś kryzys ekologiczny, będą podskórnie myśleć o tym, że dobrze byłoby go rozwiązać. Bo nie pytają już “po co walczyć”, ale “jak walczyć”. To spora zmiana.
Jeśli jednym z celów aktywizmu jest zmiana świadomości, to OP na tę świadomość bardzo mocno oddziałują - dzięki swojemu uporowi. Wytrzymali nawet to, że początek ich działalności zbiegł się z publicznie wyrażanymi przez prawicę fantazjami na temat mordowania aktywistów z broni palnej, przejeżdżania ich samochodami itp. Doprowadizli stopniowo do momentu, w którym budzili więcej współczucia (przy przemocy policji czy służb) niż wcześniej, a fantazje o mordowaniu uciekły gdzieś w prawicowe zakątki internetu.
Jeśli zdarzyło się tak, że nie przepuścili gdzieś karetki itp to można to skrytykować, owszem, chociaż chciałoby się poznać źrodło tych rewelacji - bo np. rozmawiając z ich przedstawicielami na ostatnim Kongresono dowiedziałam się, że oni zawsze przepuszczali pojazdy służb, więc to też ciekawe co za sytuacja musiała się tam zdarzyć. Ja z punktu widzenia anarchistki mogę trochę sceptycznie patrzeć na ich niechęć do maskowania się albo model działania który raczej na pewno doprowadzi do wypalenia osób w krótkim czasie (casus Extinction Rebellion), ale nie będę nazywać ich działania pseudoaktywizmem tylko dlatego że “tak mi się wydaje”. Aktywiści nie muszą się lubić, ale nie powinni dezawuować swoich wzajemnych działań bez porządnego uzasadnienia. Bo jeśli tak robią, nawijają tylko makaron na uszy prawicy.
Dołączę się do dyskusji. Wybacz, ale wylewasz masę tekstu ale bardzo mało w tym treści.
Pytanie jest dosyć proste i według mnie zasadne - Co konkretnie ostatnie pokolenie zrobiło by zwrócić uwagę na problem? Bo ja o nich pierwszy usłyszałem długo po tym jak o ociepleniu zrobiło się głośno.
Mam olbrzymi szacunek do aktywizmu. Sam jestem aktywistą, ale z innej mańki - walczę z samochodozą. Wiem, że żeby coś zmienić trzeba najpierw kogoś wkurwić i najlepiej zrobić wokół siebie szum - ja akurat aż tak zaangażowany nie jestem by robić to ostatnie.
Aktywiści wzbudzają skrajne emocje, to jasne. Nie da się nie być nienawidzonym, jednak żeby to wszystko się spinało trzeba być przynajmniej równie szanowanym przez ogół społeczeństwa.
Odbiór Ostatniego Pokolenia jest dla mnie jednoznaczny. Nienawidzą ich zwykli ludzie, ponieważ to ich atakuje ostatnie pokolenie przyklejając się do asfaltu. Ta grupa powinna ich wspierać całym sercem, bo to niby o nich odbywa się walka. Powinni nienawidzić ich korporacje, jednak one mają z nich ewidentny pożytek, bo nastawiają społeczeństwo przeciw sprawie.
Kiedy zwracasz uwagę na coś, od czego wszyscy chcą odwrócić oczy (bo chcą, naprawdę), nie będziesz “lubiany”. Aktywiści którzy walczyli o prawdziwe przełamanie status quo nigdy nie byli lubiani w krótkim ujęciu. To współczesne podejście NGOsów i praktyki maszyn politycznych mówią ci, że “musisz uzyskać poparcie dla sprawy”, ale w historii żaden aktywizm tak do końca nie działał. On polegał na robieniu wyłomu w społeczeństwie tak, by w ogóle dopuścić jakąś kwestię do dyskusji i zakorzenić ją w głowach. Dopiero potem przychodziła “opcja umiarkowana” i zgarniała sympatię, bo była odpowiednio sformatowana do percepcji widza kapitalistycznego spektaklu. Ale nie można ZACZYNAĆ z tej pozycji.
Aktywistów antyrasistowskich też “nienawidzili zwykli ludzie”. Feministek takoż. A jednak stopniowo, po latach, optyka zaczęła się zmieniać.
Ostatnie Pokolenie powstało w 2021 roku, czyli ponad 30 lat przed pospolitym ruszeniem przeciwko dziurze ozonowej.
Od 2021 roku naprawdę niewiele się zmieniło w kwestii świadomości - tylko ludzie są bardziej wkurwieni bo jakieś małolaty znowu obrzuciły zupą jakiś pomnik.
Słuchajcie, my naprawdę nie musimy bronić każdej akcji społecznej jaka istnieje, szczególnie jeśli w ich portfolio praktycznie nie ma żadnych działań które dotykałyby korporacje.
Na dodatek nie oszukujmy się - Ostatnie Pokolenie znajduje się na liście befenicjentów CEF, którego głównym darczyńcą jest Aileen Getty. Jaki interes ma moloch naftowy jakim jest Getty Oil w fundowaniu takich ruchów? Serio wierzymy w dobroduszność miliarderów?
Nikt nie mówi że to są pierwsi aktywiści ekologiczni na świecie, zluzuj. Nikt też nie mówi, że są najlepsi na świecie i najcudowniejsi.
OP nie jest skuteczna w podnoszeniu “świadomości ekologicznej”, ale działa na polu przyjęcia jednej prostej prawdy: kryzys klimatyczny jest prawdziwy. Jeśli udajemy że go nie widzimy, łatwiej nami manipulować. Nie chce mi się powtarzać dwadzieścia razy tego samego, ale od kiedy do polskiego dyskursu weszło pojęcie czy to “globalnego ocieplenia” czy zmian klimatu, można było obserwować silną tendencję negującą SAM FAKT ISTNIENIA ZJAWISKA. I to nie przez jakichś polityków, tylko przez zwykłych ludzi, którzy woleli zatykać oczy i uszy, wmawiając sobie że nic takiego się nie dzieje, ekolodzy kłamią, są alarmistyczni, robią histerię, trzeba ich pozamykać itp. Imo byliśmy o krok od totalnego wyparcia zjawiska i OP się w to wpisało całkiem nieźle, bo dość agresywnie przypomniało o jego istnieniu i to w sposób którego nie dało się zignorować. Ja akurat śledzę często badania opinii, nasłuchuję też jako tako nastrojów społecznych (poza internetem) i w mojej opinii one się przechylają w stronę samej świadomości zjawiska, dalej od całkowitej negacji.
Oczywiście jesteśmy teraz jako społeczeństwo na etapie “negocjacji”, albo “szukania winnego”, czyli “no dobrze, klimat się zmienia, ale może się wyrówna jak posadzimy więcej drzew i tyle”, albo “no jest jakiś problem, ale podatki z unii tego nie rozwiążą”, ale imo weszliśmy na ten etap głównie dlatego, że czujemy się bombardowani tematem i niejako przymuszeni do uwagi. IMO to i tak lepsze niż nic, wszystko jest lepsze od totalnego trumpowskiego negacjonizmu. Im dłużej “negocjujemy” tym większa szansa że wejdziemy w etap “smutku/wściekłości”. I tak naprawdę dopiero na tym etapie ostry antykorporacyjny rant może się w ogóle przyjąć. Ale nie będzie go już prowadzić OP, tylko ktoś inny.
Plus nie chce mi się już powtarzać, ale działania radykalne tego typu służą w dyskursie jako punkt odbicia dla innych, mniej radykalnych. A tych mamy coraz więcej. OP koncentruje złość na sobie, co sprawia że na ich tle inne, mniej radykalne organizacje mogą zdobywać większe poparcie. No i przesuwa się też percepcja tego, co jest radykalne. “No dobrze, to atakujcie już korporacje, zamiast przeszkadzać zwykłym ludziom” - to jest typ postawy który nie może zaistnieć w klimacie który całkowicie neguje zmiany klimatyczne. Bo gdybyśmy byli w etapie całkowitej negacji, to te ataki na korporacje nie wywołałyby ŻADNEGO odzewu społecznego, albo wręcz postawę typu “to terroryści, zamknijcie ich”. Przerabialiśmy to przez ostatnie dekady: Greenpeace blokował statki, bardziej radykalne ruchy wchodziły na tereny elektrowni albo demonstrowały przed siedzibami korpo. Nikogo to nie obchodziło, bo problem był abstrakcyjny, daleko od człowieka. Wychodzi na to, że trzeba odrobinę zdenerwować wygodnego mieszczucha, żeby w dłuższej perspektywie ktoś inny przekierował jego gniew na realnych sprawców katastrofy.
Można krytykować dużo, czy to finansowanie, czy to jakimi metodami się posługują, ale nie można odmówić impaktu. Ja nie widzę wielkiej przyszłości w działaniach samego OP, pewnie się zresztą niedługo całkowicie rozwiąże się, a jego działacze wypalą, bo ich “model” bardzo temu sprzyja, ale dla mnie z szerszej perspektywy to są kamienie rzucane na szaniec. A z czegoś trzeba go zbudować.
“Powinni nienawidzić ich korporacje, jednak one mają z nich ewidentny pożytek, bo nastawiają społeczeństwo przeciw sprawie.” Bo ludzie wcześniej totalnie te sprawę wspierali i się przejmowali - wcale nie mieli tego w głębokim poważaniu.
Also aktywiście nie muszą nikogo do siebie przekonywać - sprawdź sobie jak bardzo lubiany był Martin Luther King jr w momencie kiedy był najbardziej aktywny. Notabene korzystał z podobnej formy protestu czyli z “obywatelskiego nieposłuszeństwa”
Ostatnie Pokolenie w żaden sposób nie pomogło tego zmienić, przeciwnie - wkurzyli zdecydowanych, zniechęcili niezdecydowanych i wzmocnili sceptyków w swojej niechęci
Wskaż mi proszę moment w którym Luther aktywnie utrudniał życie czarnym i ci go przez to nienawidzili. No sorry, ale tak nie było. Luther zawsze miał olbrzymie poparcie wśód mniejszości o które walczył. W silnie rasistowskim społeczeństwie w którym większość stanowili uprzywilejowani biali był on w większości nielubiany, ponieważ przeciwstawiał się tejże większości.
A jak to jest z Ostatnim Pokoleniem? Dla kogo walczy i kto go wspiera?