Ludzie giną na komisariatach policji. Od postrzałów, ataków paralizatorem, chwytów za szyję. A śledztwa przeciwko policjantom są umarzane jedno po drugim.
Sebastian miał 32 lata. 23 czerwca 2021 r. rano policjanci przyszli do jego domu. Przewieźli Sebastiana na komisariat, mimo że był pod wpływem alkoholu. Rodzina dowiedziała się później, że zasłabł podczas czynności wykonywanych przez policjantów. – Zwlekano z wezwaniem karetki aż trzy i pół godziny. O 17.25 stwierdzono zgon – mówi siostra zmarłego. – Dopiero po śmierci pokazały się siniaki na jego skórze. Tłukli go jak worek treningowy – dodaje. Śledztwo o nieumyślne spowodowanie śmierci przez policjanta prowadziła Prokuratura Okręgowa w Siedlcach. Nie stwierdziła związku pomiędzy zgonem a działaniami policji.
Żyrardów, 2020 r. Około godz. 21 policja została wezwana do awantury domowej. Funkcjonariusze nie mieli kamer na mundurach, więc przebieg tego, co wydarzyło się chwilę później, znamy tylko z ich relacji. Nie mieli też paralizatora, bo nie przeszkolono ich z tego, jak go używać. Mieli pistolety. Weszli do mieszkania, w którym trwała kłótnia między partnerami. Kobieta miała nie reagować na polecenia funkcjonariuszy. Z ich relacji wynika, że była agresywna. Miała rzucić się na nich z dwoma nożami, więc została postrzelona. Zmarła. Śledztwo w sprawie policjanta, który strzelał, zostało umorzone.
Historii tego typu jest więcej.
Ustaliliśmy, że od grudnia 2018 r. do dziś w wyniku interwencji policji zmarło przynajmniej 111 osób.
Tyle spraw z całej Polski w tych latach prowadziło Biuro Rzecznika Praw Obywatelskich.
Zmarli po interwencji policji, prokuratury umarzają śledztwa
Śmierć 25-letniego Igora Stachowiaka wstrząsnęła opinią publiczną. 15 maja 2016 r. nad ranem wracał z imprezy. Na wrocławskim rynku zatrzymali go policjanci. Pomylili go z mężczyzną poszukiwanym za handel narkotykami. Policjanci już wtedy użyli wobec Igora paralizatora i przyduszali go za szyję. Na komisariacie łącznie sześciu policjantów brało udział w próbie obezwładnienia go. Igor Stachowiak zmarł, kiedy przyciskali go do podłogi. Czterech policjantów zostało skazanych za przekroczenie uprawnień i znęcanie się. Osobne śledztwo w sprawie nieumyślnego spowodowania śmierci zostało umorzone. Skargę kasacyjną wniósł m.in. RPO Adam Bodnar. Oddalił ją Sąd Najwyższy.
Cała Polska widziała na nagraniu pokazanym w reportażu TVN 24, jak w łazience we wrocławskiej komendzie policji funkcjonariusze torturowali Stachowiaka paralizatorem. Na nagraniu słychać, jak jeden z nich mówi: „Wyje… na niego całą baterię".
Bartosz zmarł w Lubinie 5 sierpnia 2021 r. Był pod wpływem narkotyków. Policję wezwała jego matka, która szukała pomocy dla syna pobudzonego od kilku dni środkami odurzającymi. Doszło do półgodzinnej szarpaniny mężczyzny z czwórką policjantów. Filmy nagrane przez świadków pokazują, jak policjanci przyduszają chłopaka do ziemi. Ten kilka razy traci i odzyskuje przytomność. Pod koniec przyjeżdża pogotowie, a ratowniczka zezna później, że Bartosz w momencie ich przyjazdu już nie żył
Czy policjanci przyczynili się do jego śmierci? To najważniejsze pytanie, na które musi odpowiedzieć śledztwo Prokuratury Okręgowej w Łodzi. Ale rodzina zmarłego złożyła w prokuraturze doniesienie także w sprawie mataczenia policji. Kobieta twierdzi, że nagrywała całe zdarzenia telefonem. Gdy powiedziała o tym policjantom, ci przyjechali do jej domu. Funkcjonariusze z Lubina bez prokuratorskiego nakazu zabrali telefon, którym matka nagrywała interwencję. Jej szwagierce ktoś z policji wykręcił rękę i też zabrał telefon. Śledztwo w sprawie mataczenia zostało umorzone.
Marcin Reznerowicz, Szymon Komorowski, Rafał Lorek, Łukasz Łągiewka, Dmytro Nikiforenko, Cyprian Pindak, Mateusz Gerrietz to inne ofiary policji. Informacje o ich tragicznej śmierci obiegły całą Polskę.
Przynajmniej 111 interwencji policji zakończonych śmiercią w ciągu pięciu lat
Nie wszystkie sprawy były tak głośne i tylko nieliczne miały swój finał w sądzie. Dotarliśmy do dokumentów z Biura Rzecznika Praw Obywatelskich. Wynika z nich, że jeszcze przed rozpoczęciem kadencji przez dr. hab. Marcina Wiącka, od grudnia 2018 do czerwca 2021 r. - a więc te dane nie obejmują tak głośnych spraw jak śmierć Igora Stachowiaka - biuro zajmowało się 33 przypadkami interwencji policji, które zakończyły się śmiercią.
Od momentu gdy Marcin Wiącek rozpoczął kadencję jako RPO, a więc od 23 lipca 2021 r., jego biuro podjęło 78 kolejnych spraw w związku ze zdarzeniami, z których okoliczności wynika, że w związku z działaniem lub zaniechaniem funkcjonariusza policji podczas pełnienia obowiązków służbowych mogła nastąpić śmierć człowieka.
– Należy podkreślić, że sprawy te zostały podjęte prawie wyłącznie z własnej inicjatywy rzecznika, przede wszystkim na podstawie informacji o zdarzeniach nadzwyczajnych przekazywanych rzecznikowi z Komendy Głównej Policji lub – sporadycznie – na podstawie sygnałów w mediach. Także sporadycznie sprawy takie są podejmowane na podstawie indywidualnych wniosków obywateli – informuje Anna Kabulska z zespołu prasowego Biura RPO. – W 32 z 78 spraw czynności rzecznika zostały już zakończone, pozostałe są w dalszym ciągu prowadzone – dodaje.
Przynajmniej pięć przypadków śmierci po interwencji policji wydarzyło się na terenie województwa mazowieckiego. Brali w nich udział policjanci z Warszawy, Pruszkowa, Piaseczna, Łochowa i Żyrardowa. W każdym z nich prokuratorskie śledztwo w sprawie nieumyślnego spowodowania śmierci przez policjantów zostało umorzone.
– Te liczby mówią o niezwykłej eskalacji opresyjnych zachowań policji, jej złym przeszkoleniu i nieumiejętności podejmowania interwencji
– komentuje dr Hanna Machińska, prawniczka i zastępczyni rzecznika praw obywatelskich w latach 2017–2022. – Panuje przekonanie, że funkcjonariuszom nie spadnie włos z głowy i mogą działać tak, jak widzieliśmy podczas strajków kobiet. Biegli w tych sprawach przyznają, że nie widzą związku między śmiercią a zachowaniem policji. Śledztwa prokuratury są umarzane. Widać matactwo dowodowe i spójne działania policji oraz prokuratury, a na końcu również sądów – dodaje.
Dr Hanna Machińska: Policja stała się zagrożeniem
Hanna Machińska mówi, że liczba 111 ofiar policji w tak krótkim czasie budzi przerażenie. – Gdy rozpoczynałam pracę w Biurze RPO w 2017 r., było znacznie mniej przypadków zgonów. To znaczy, że eskalacja przemocy w policji rośnie – mówi. – Policja absolutnie nie jest przygotowana do podejmowania interwencji wobec osób, które mają zespół objawów pod wpływem psychostymulantów i mogą zachowywać się w sposób nieprzewidywalny. Również w przypadku innych osób interwencje policji są nacechowane niezwykłą opresyjnością.
Na podstawie zdjęć i filmów z interwencji policyjnych ocenia - i to z całą odpowiedzialnością, co podkreśla - że polska policja działa brutalnie i nieproporcjonalnie. - Zamiast podejmować działania, żeby uspokoić osobę, funkcjonariusze ją obezwładniają, stosują chwyty, które w konsekwencji mogą prowadzić i często prowadzą do zgonu – komentuje dr Machińska.
Mówi też o matactwie oraz nagminnym umarzaniu śledztw wobec policjantów łączonych ze śmiercią osób, wobec których podejmowali interwencję.
Policja stała się zagrożeniem. Zamiast stać na straży porządku, dokonywała interwencji, które skończyły się śmiercią tak wielu osób – zauważa.
I dodaje: – Najważniejszym zadaniem dla ministra spraw wewnętrznych, który w trybie natychmiastowym musi przeprowadzić zmiany, jest przywrócenie dobrego imienia policji, które ta formacja utraciła. Minister sprawiedliwości powinien dokonać oceny każdej sprawy, w której doszło do umorzenia postępowania. Wszyscy ci funkcjonariusze, którzy dopuścili się tego typu działań, będą musieli ponieść odpowiedzialność. Umorzone postępowania muszą być wznowione – konkluduje.
Poprosiliśmy Komendą Główną Policji o komentarz w sprawie. Zapytaliśmy, ile postępowań wewnętrznych wszczęto w związku z ofiarami śmiertelnymi po interwencjach policji, a także czy w tych przypadkach analizowano przyczyny zgonów i prawidłowość zachowań policjantów. Czy po którymś z nich doszło do zmiany procedur dotyczących policyjnych interwencji? Na odpowiedzi czekamy.
Ludzie giną na komisariatach policji. Od postrzałów, ataków paralizatorem, chwytów za szyję. A śledztwa przeciwko policjantom są umarzane jedno po drugim.
Sebastian miał 32 lata. 23 czerwca 2021 r. rano policjanci przyszli do jego domu. Przewieźli Sebastiana na komisariat, mimo że był pod wpływem alkoholu. Rodzina dowiedziała się później, że zasłabł podczas czynności wykonywanych przez policjantów. – Zwlekano z wezwaniem karetki aż trzy i pół godziny. O 17.25 stwierdzono zgon – mówi siostra zmarłego. – Dopiero po śmierci pokazały się siniaki na jego skórze. Tłukli go jak worek treningowy – dodaje. Śledztwo o nieumyślne spowodowanie śmierci przez policjanta prowadziła Prokuratura Okręgowa w Siedlcach. Nie stwierdziła związku pomiędzy zgonem a działaniami policji.
Żyrardów, 2020 r. Około godz. 21 policja została wezwana do awantury domowej. Funkcjonariusze nie mieli kamer na mundurach, więc przebieg tego, co wydarzyło się chwilę później, znamy tylko z ich relacji. Nie mieli też paralizatora, bo nie przeszkolono ich z tego, jak go używać. Mieli pistolety. Weszli do mieszkania, w którym trwała kłótnia między partnerami. Kobieta miała nie reagować na polecenia funkcjonariuszy. Z ich relacji wynika, że była agresywna. Miała rzucić się na nich z dwoma nożami, więc została postrzelona. Zmarła. Śledztwo w sprawie policjanta, który strzelał, zostało umorzone.
Historii tego typu jest więcej.
Ustaliliśmy, że od grudnia 2018 r. do dziś w wyniku interwencji policji zmarło przynajmniej 111 osób.
Tyle spraw z całej Polski w tych latach prowadziło Biuro Rzecznika Praw Obywatelskich.
Zmarli po interwencji policji, prokuratury umarzają śledztwa
Śmierć 25-letniego Igora Stachowiaka wstrząsnęła opinią publiczną. 15 maja 2016 r. nad ranem wracał z imprezy. Na wrocławskim rynku zatrzymali go policjanci. Pomylili go z mężczyzną poszukiwanym za handel narkotykami. Policjanci już wtedy użyli wobec Igora paralizatora i przyduszali go za szyję. Na komisariacie łącznie sześciu policjantów brało udział w próbie obezwładnienia go. Igor Stachowiak zmarł, kiedy przyciskali go do podłogi. Czterech policjantów zostało skazanych za przekroczenie uprawnień i znęcanie się. Osobne śledztwo w sprawie nieumyślnego spowodowania śmierci zostało umorzone. Skargę kasacyjną wniósł m.in. RPO Adam Bodnar. Oddalił ją Sąd Najwyższy.
Cała Polska widziała na nagraniu pokazanym w reportażu TVN 24, jak w łazience we wrocławskiej komendzie policji funkcjonariusze torturowali Stachowiaka paralizatorem. Na nagraniu słychać, jak jeden z nich mówi: „Wyje… na niego całą baterię".
Bartosz zmarł w Lubinie 5 sierpnia 2021 r. Był pod wpływem narkotyków. Policję wezwała jego matka, która szukała pomocy dla syna pobudzonego od kilku dni środkami odurzającymi. Doszło do półgodzinnej szarpaniny mężczyzny z czwórką policjantów. Filmy nagrane przez świadków pokazują, jak policjanci przyduszają chłopaka do ziemi. Ten kilka razy traci i odzyskuje przytomność. Pod koniec przyjeżdża pogotowie, a ratowniczka zezna później, że Bartosz w momencie ich przyjazdu już nie żył
Czy policjanci przyczynili się do jego śmierci? To najważniejsze pytanie, na które musi odpowiedzieć śledztwo Prokuratury Okręgowej w Łodzi. Ale rodzina zmarłego złożyła w prokuraturze doniesienie także w sprawie mataczenia policji. Kobieta twierdzi, że nagrywała całe zdarzenia telefonem. Gdy powiedziała o tym policjantom, ci przyjechali do jej domu. Funkcjonariusze z Lubina bez prokuratorskiego nakazu zabrali telefon, którym matka nagrywała interwencję. Jej szwagierce ktoś z policji wykręcił rękę i też zabrał telefon. Śledztwo w sprawie mataczenia zostało umorzone.
Marcin Reznerowicz, Szymon Komorowski, Rafał Lorek, Łukasz Łągiewka, Dmytro Nikiforenko, Cyprian Pindak, Mateusz Gerrietz to inne ofiary policji. Informacje o ich tragicznej śmierci obiegły całą Polskę.
Przynajmniej 111 interwencji policji zakończonych śmiercią w ciągu pięciu lat Nie wszystkie sprawy były tak głośne i tylko nieliczne miały swój finał w sądzie. Dotarliśmy do dokumentów z Biura Rzecznika Praw Obywatelskich. Wynika z nich, że jeszcze przed rozpoczęciem kadencji przez dr. hab. Marcina Wiącka, od grudnia 2018 do czerwca 2021 r. - a więc te dane nie obejmują tak głośnych spraw jak śmierć Igora Stachowiaka - biuro zajmowało się 33 przypadkami interwencji policji, które zakończyły się śmiercią.
Od momentu gdy Marcin Wiącek rozpoczął kadencję jako RPO, a więc od 23 lipca 2021 r., jego biuro podjęło 78 kolejnych spraw w związku ze zdarzeniami, z których okoliczności wynika, że w związku z działaniem lub zaniechaniem funkcjonariusza policji podczas pełnienia obowiązków służbowych mogła nastąpić śmierć człowieka.
– Należy podkreślić, że sprawy te zostały podjęte prawie wyłącznie z własnej inicjatywy rzecznika, przede wszystkim na podstawie informacji o zdarzeniach nadzwyczajnych przekazywanych rzecznikowi z Komendy Głównej Policji lub – sporadycznie – na podstawie sygnałów w mediach. Także sporadycznie sprawy takie są podejmowane na podstawie indywidualnych wniosków obywateli – informuje Anna Kabulska z zespołu prasowego Biura RPO. – W 32 z 78 spraw czynności rzecznika zostały już zakończone, pozostałe są w dalszym ciągu prowadzone – dodaje.
Przynajmniej pięć przypadków śmierci po interwencji policji wydarzyło się na terenie województwa mazowieckiego. Brali w nich udział policjanci z Warszawy, Pruszkowa, Piaseczna, Łochowa i Żyrardowa. W każdym z nich prokuratorskie śledztwo w sprawie nieumyślnego spowodowania śmierci przez policjantów zostało umorzone.
– Te liczby mówią o niezwykłej eskalacji opresyjnych zachowań policji, jej złym przeszkoleniu i nieumiejętności podejmowania interwencji – komentuje dr Hanna Machińska, prawniczka i zastępczyni rzecznika praw obywatelskich w latach 2017–2022. – Panuje przekonanie, że funkcjonariuszom nie spadnie włos z głowy i mogą działać tak, jak widzieliśmy podczas strajków kobiet. Biegli w tych sprawach przyznają, że nie widzą związku między śmiercią a zachowaniem policji. Śledztwa prokuratury są umarzane. Widać matactwo dowodowe i spójne działania policji oraz prokuratury, a na końcu również sądów – dodaje.
Dr Hanna Machińska: Policja stała się zagrożeniem Hanna Machińska mówi, że liczba 111 ofiar policji w tak krótkim czasie budzi przerażenie. – Gdy rozpoczynałam pracę w Biurze RPO w 2017 r., było znacznie mniej przypadków zgonów. To znaczy, że eskalacja przemocy w policji rośnie – mówi. – Policja absolutnie nie jest przygotowana do podejmowania interwencji wobec osób, które mają zespół objawów pod wpływem psychostymulantów i mogą zachowywać się w sposób nieprzewidywalny. Również w przypadku innych osób interwencje policji są nacechowane niezwykłą opresyjnością.
Na podstawie zdjęć i filmów z interwencji policyjnych ocenia - i to z całą odpowiedzialnością, co podkreśla - że polska policja działa brutalnie i nieproporcjonalnie. - Zamiast podejmować działania, żeby uspokoić osobę, funkcjonariusze ją obezwładniają, stosują chwyty, które w konsekwencji mogą prowadzić i często prowadzą do zgonu – komentuje dr Machińska.
Mówi też o matactwie oraz nagminnym umarzaniu śledztw wobec policjantów łączonych ze śmiercią osób, wobec których podejmowali interwencję.
Policja stała się zagrożeniem. Zamiast stać na straży porządku, dokonywała interwencji, które skończyły się śmiercią tak wielu osób – zauważa. I dodaje: – Najważniejszym zadaniem dla ministra spraw wewnętrznych, który w trybie natychmiastowym musi przeprowadzić zmiany, jest przywrócenie dobrego imienia policji, które ta formacja utraciła. Minister sprawiedliwości powinien dokonać oceny każdej sprawy, w której doszło do umorzenia postępowania. Wszyscy ci funkcjonariusze, którzy dopuścili się tego typu działań, będą musieli ponieść odpowiedzialność. Umorzone postępowania muszą być wznowione – konkluduje.
Poprosiliśmy Komendą Główną Policji o komentarz w sprawie. Zapytaliśmy, ile postępowań wewnętrznych wszczęto w związku z ofiarami śmiertelnymi po interwencjach policji, a także czy w tych przypadkach analizowano przyczyny zgonów i prawidłowość zachowań policjantów. Czy po którymś z nich doszło do zmiany procedur dotyczących policyjnych interwencji? Na odpowiedzi czekamy.